REKLAMA

Chłopiec na szczycie góry

tytuł oryg.: The Boy at the Top of the Mountain
autor: John Boyne
przekład: Tomasz Misiak
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 27 czerwca 2023
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 272
ISBN: 978-83-6763965-1

Inne formy i wydania

e-book (epub, mobipocket)  2023.06.27

Kolejna powieść autora bestsellerów Chłopiec w pasiastej piżamie i Córka komendanta, która wzrusza i zaskakuje.

Kiedy mały Pierrot zostaje sierotą, zmuszony jest opuścić rodzinny dom w Paryżu i rozpocząć nowe życie ze swoją ciotką Beatrix - służącą w zamożnej austriackiej rodzinie. Jest rok 1935, a druga wojna światowa zbliża się wielkimi krokami. Miejsce, do którego trafia chłopiec nie jest zwykłym domem. To Berghof, rezydencja Adolfa Hitlera.

Pierrot szybko zostaje wzięty pod skrzydła Hitlera i wrzucony do coraz bardziej niebezpiecznego nowego świata: świata terroru, tajemnic i zdrady, z którego nigdy nie będzie w stanie uciec...

Fragment

Czasami Papa budził się w środku nocy, jego krzyki niosły się w ciemnych i pustych korytarzach mieszkania, a D'Artagnan, piesek Pierrota, wyskakiwał w strachu ze swego koszyka, gramolił mu się do łóżka i drżąc, przytulał się do niego. Chłopiec naciągał koc aż po uszy i słuchał przez cienkie ściany, jak Maman próbuje uspokoić Papę, tłumacząc mu stłumionym głosem, że nic złego się nie dzieje, że jest w domu ze swoją rodziną i że to był tylko zły sen.

- Ale to nie był sen - usłyszał kiedyś słowa ojca, wypowiedziane głosem drżącym z przerażenia. - To było gorsze niż sen. To było wspomnienie.

Niekiedy Pierrot budził się, aby pobiec do łazienki za potrzebą, i natrafiał na ojca, który siedział przy kuchennym stole, z głową na jego drewnianym blacie, tuż obok opróżnionej i przewróconej na bok butelki, i mamrotał coś sam do siebie. Ilekroć się tak zdarzało, chłopiec zbiegał na bosaka na dół i wyrzucał butelkę do podwórzowego kubła na śmieci, aby Maman nie znalazła jej następnego ranka. Zwykle, gdy wracał na górę, w kuchni nikogo już nie było, bo Papa zdążył dźwignąć się jakoś i odnaleźć powrotną drogę do łóżka.

Ani ojciec, ani syn nigdy nie wspominali o tym następnego dnia.

Pewnego razu jednak wszystko wyszło inaczej, bo Pierrot, zbiegając na dół, poślizgnął się na mokrych zewnętrznych schodach i przewrócił, wprawdzie nie tak pechowo, by zrobić sobie krzywdę, ale wystarczająco, by potłuc butelkę, którą trzymał, a kiedy wstawał, kawałek szkła wbił mu się w podeszwę lewej stopy. Krzywiąc się, wyciągnął go, ale wtedy cieniutka strużka krwi zaczęła mu się sączyć ze skaleczonego miejsca. Gdy przykuśtykał do mieszkania, aby poszukać bandaża, Papa ocknął się i stwierdził, że to jego wina. A po zdezynfekowaniu rany i starannym jej zabandażowaniu posadził chłopca przy sobie i przeprosił go za swoje opilstwo. Ocierając łzy, powiedział Pierrotowi, że bardzo go kocha, i obiecał, że nigdy już nie zrobi niczego takiego, co mogłoby znów narazić go na niebezpieczeństwo.

- Ja też cię kocham, Papo - powiedział Pierrot. - Ale najbardziej kocham cię wtedy, kiedy trzymasz mnie na ramionach i udajesz, że jesteś koniem. A nie lubię, kiedy przesiadujesz w fotelu i nie chcesz rozmawiać ze mną ani z Maman.

- Ja też nie lubię tych chwil - rzekł cicho Papa. - Ale czasami jest tak, jakby oplątała mnie czarna chmura, a ja nie jestem w stanie się z niej wydostać. Dlatego piję. To mi pomaga zapomnieć.

- Zapomnieć o czym?

- O wojnie. O tym, co widziałem. I o tym, co robiłem - dodał ojciec szeptem, przymknąwszy oczy.

Pierrot przełknął ślinę i niemal z lękiem wykrztusił pytanie:

- A co robiłeś?

Papa smutno uśmiechnął się do niego.

- Cokolwiek robiłem, robiłem to dla mojego kraju - stwierdził. - Potrafisz to zrozumieć, prawda?

- Potrafię, Papo - przytaknął Pierrot, który wprawdzie nie był pewien, co ojciec ma na myśli, ale miał wrażenie, że w ten sposób dowodzi, jaki jest dzielny. - Też zostanę żołnierzem, jeśli to sprawi, że będziesz ze mnie dumny.

Papa spojrzał na syna i położył mu rękę na ramieniu.

- Daj mi tylko pewność, że staniesz po właściwej stronie - powiedział.

Potem przez kilka tygodni nie pił. Ale w końcu zaczął, tak samo nagle, jak przestał, bo czarna chmura znowu go oplątała.

Papa pracował jako kelner w pobliskiej restauracji, znikał z domu około dziesiątej rano, przychodził o trzeciej, aby o szóstej wyjść do pracy znowu, na wieczorną zmianę. Pewnego razu wrócił w złym nastroju i stwierdził, że ktoś, kogo nazywano Papa Joffre, był w restauracji na obiedzie i siedział przy jednym z jego stolików; on zaś wzbraniał się przed obsłużeniem go, dopóki pracodawca, monsieur Abrahams, nie powiedział mu, że jeśli tego nie zrobi, to może iść do domu i więcej nie wracać.

- Kto to jest ten Papa Joffre? - zapytał Pierrot, który nigdy wcześniej o takiej osobie nie słyszał.

- On był wielkim generałem podczas wojny - odpowiedziała mu Maman, wyciągając z koszyka stertę świeżo upranej odzieży i kładąc ją przy desce do prasowania. - Bohaterem dla naszego narodu.

- Dla twojego narodu - rzekł z naciskiem Papa.

- Pamiętaj, że ożeniłeś się z Francuzką - rzuciła zdenerwowana Maman.

- Bo ją kochałem - odparł Papa. - Pierrot, czy ja ci kiedyś opowiadałem o tym, jak zobaczyłem twoją matkę po raz pierwszy? To było w kilka lat po zakończeniu Wielkiej Wojny, umówiłem się na spotkanie z moją siostrą Beatrix podczas jej przerwy obiadowej i kiedy przyszedłem do domu towarowego, gdzie pracowała, to ona akurat rozmawiała z jedną z nowych ekspedientek, z takim onieśmielonym stworzeniem, dopiero co przyjętym w tym tygodniu. Wystarczyło, że tylko raz na nią spojrzałem, i od razu wiedziałem, że to jest dziewczyna, z którą się ożenię.

Pierrot uśmiechnął się, bo uwielbiał, gdy jego ojciec opowiadał takie historie.

- Otworzyłem usta, żeby się odezwać, ale żadnego słowa jakoś nie mogłem znaleźć. Było tak, jakby mój mózg po prostu przysnął. No, to stałem tam, gapiąc się, ale nic nie mówiąc.

- Pomyślałam, że coś z nim jest nie tak - stwierdziła Maman, uśmiechając się do wspomnień.

- Beatrix musiała szarpnąć mnie za ramię, żebym oprzytomniał - rzekł Papa, śmiejąc się ze swojej własnej głupoty.

- Gdyby nie ona, to nigdy nie zgodziłabym się wtedy z tobą wyjść - dodała Maman. - Powiedziała mi, żebym dała ci szansę. Że nie jesteś takim tumanem, na jakiego wyglądasz.

- Dlaczego nigdy nie spotykamy się z ciocią Beatrix? - zapytał Pierrot, który słyszał parę razy imię siostry ojca, ale nigdy jej nie widział, bo nie odwiedzała ich ani nawet nie przysyłała listów.

- Bo nie - uciął krótko Papa, już bez cienia uśmiechu.

- Ale dlaczego nie?

- Zostaw to, Pierrot - mruknął ojciec.

- Tak, zostaw to, Pierrot - powtórzyła jego słowa Maman, również pochmurniejąc. - Bo właśnie tak robimy w tym domu. Odpychamy ludzi, których kochamy, nie rozmawiamy o rzeczach, które są ważne, i nie pozwalamy nikomu nam pomóc.

I w ten sposób było po radosnej rozmowie.

- On żre jak świnia - odezwał się kilka minut później Papa, kucając i spoglądając Pierrotowi w oczy, wyginając palce tak, by udawały pazury. - Znaczy ten Papa Joffre. Jak szczur, który rozgryza pałkę kukurydzy.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe