REKLAMA

Był sobie koń

tytuł oryg.: brak
autor: Lew Tołstoj, Eugeniusz Małaczewski, Rudyard Kipling, Mieczysław Rościszewski, W.H.H. Murray, George Bird Grinnell, Ernest Thomson Seton
przekład: Tomasz Nowak, Gustaw Daniłowski
wydawnictwo: Replika
kolekcja: Z podkową
wydanie: Poznań
data: 26 marca 2024
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 130 × 200 mm
liczba stron: 304
ISBN: 978-83-6786782-5

Pędzące po stepach, walczące u boku żołnierzy, przynoszące swym jeźdźcom chwałę, a niekiedy ocalenie. Oto poruszające, niekiedy dramatyczne opowieści o najpiękniejszym zwierzęciu, stawiającym czoło najrozmaitszym przeciwnościom.

Niniejszy zbiór obejmuje historie z wielu gatunków, rozgrywające się w różnych czasach i okolicznościach - przygodowe, obyczajowe, wojenne, western. Jest tu rozpędzona gonitwą opowieść o niezłomnym mustangu, którego żaden kowboj nie mógł okiełznać. Ciepła powiastka o burym kucyku, który ocalił swojego pana przed wyśmianiem i głodem, a ostatecznie zapewnił mu przyszłość w dobrobycie i szacunku. Porywający wycinek wojny secesyjnej, a nawet relacja z meczu w polo z perspektywy... wierzchowca!

Oto historie autorów zafascynowanych pięknem zwierzęcia pozostającego od wieków wiernym towarzyszem człowieka nawet w najtrudniejszych momentach.

Fragment

Antelope Springs leży pośrodku wielkiej równiny. Kiedy woda stoi wysoko, rozlewa się w jeziorko otoczone pasem turzycy. Kiedy opada nisko, pojawia się rozległa płaszczyzna czarnego błota, miejscami lśniącą bielą alkaliów, a pośrodku tryska źródło. Nie ma dopływów ani odpływów i dostarcza naprawdę dobrej wody. To jedyny wodopój w promieniu wielu mil.

Ta równina czy też preria, jak nazywano by ją na północy, stanowiła ulubione żerowisko czarnego ogiera, ale była też pastwiskiem wielu stad koni hodowlanych i bydła. Najbardziej zainteresowane nim było przedsiębiorstwo L+F. Foster, kierownik i współwłaściciel, był człowiekiem obrotnym. Uważał, że opłaca się zajmować hodowlą lepszej klasy bydła i koni. Jedno z jego przedsięwzięć stanowiło dziesięć klaczy półkrwi - wysokich, smukłych stworzeń o oczach łani. Sprawiały one, że niskie konie do wypasu wyglądały przy nich jak żałosne chudziny z jakiegoś wyrodnego, zupełnie innego gatunku. Jedną z nich trzymano w stajni jako dostępną na co dzień, ale pozostała dziewiątka, po odstawieniu źrebiąt zdołała uciec i pobiec na pastwiska.

Koń ma znakomity instynkt wyczuwania drogi do najlepszego pożywienia. Dlatego dziewięć klaczy powędrowało oczywiście na prerię wokół Antelope Springs, dwadzieścia mil na południe. A kiedy później tego lata Foster wyruszył, żeby je schwytać, odnalazł faktycznie całą dziewiątkę, ale wraz z nimi strzegącego i nastawionego do nich zdecydowanie bardziej niż koleżeńsko czarnego jak węgiel ogiera, który skakał i okrążał stado z dużą wprawą. Kruczoczarna sierść pozostawała w jaskrawym kontraście ze złotawą skórą jego haremu.

Klacze były łagodne i łatwo byłoby je odstawić do domu, gdyby nie jedna nowa i zaskakująca rzecz. Kary ogier bardzo się podniecił. I wyglądało na to, że im także udzieliła się jego gwałtowność, a bieganie w tę i we w tę pchało całą grupę pełnym galopem, gdzie tylko zechciał. Wyprzedzały ich z łatwością, więc koniki do wypasu wraz ze swoimi jeźdźcami zostawały daleko w tyle.

Było to irytujące, dlatego obaj mężczyźni w końcu wyciągnęli broń i zaczęli wypatrywać okazji, by powalić ,,przeklętego ogiera". Ale nie było po temu okazji, gdyż na dziewięć do jednego istniała szansa, że ustrzelą jedną z klaczy. Długi dzień spędzony na podchodach nie przyniósł żadnych zmian. Biegacz, bo to był on, utrzymał rodzinę razem i zniknął wśród południowych, piaszczystych wzgórz. Hodowcy bydła na znużonych kucach ruszyli do domu z marną pociechą - w związku z porażką ślubowali zemstę.

Jedną z najbardziej irytujących kwestii stanowiło to, że jedno czy dwa podobne doświadczenia z pewnością uczynią klacze tak samo dzikimi jak mustang. A zdawało się, że nie ma sposobu, by je przed tym uchronić.

Naukowcy spierają się co do siły oddziaływania urody i męstwa w przyciąganiu podziwu samic wśród niższych zwierząt. Niezależnie jednak od tego, czy jest to podziw, czy też sama waleczność, pewnym jest, że dzikie zwierzę o niezwykłych darach szybko zdobywa wiele adoratorek z haremów swoich rywali. Tak też wielki czarny koń z atramentową grzywą i ogonem oraz lśniącymi zielenią ślepiami, przemierzał cały region i dołączał z kolejnych grup następne adoratorki, aż w jego gromadzie znalazło się przynajmniej dwadzieścia klaczy. Większość z nich stanowiły proste konie do wypasu, które obrały swobodę wędrówek, ale było tam również tych dziewięć wielkich klaczy, które same w sobie stanowiły imponującą grupę. Wedle wszelkich doniesień gromada ta była zawsze strzeżona i otaczana opieką tak mocno i zaborczo, że klacz, która już się w niej znalazła, stawała się dla człowieka zwierzęciem straconym. Wkrótce ranczerzy zrozumieli, że mają na swych terenach mustanga, który wyrządza im więcej szkód niż wszystkie inne przyczyny razem wzięte.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break