Kronika policyjna
19 czerwca 2009
Spacer ze znakami. Bał się żony. On ma, a my nie mamy. Chłopczyk pod "opieką". Dotarli po śladach krwi. Spieszył się na ryby. Ukryci w krzakach. Trzy lata za trzy złote.
Spacer ze znakami
Policjanci otrzymali anonimowy telefon informujący, że ulicą Kasprzaka idzie dwóch mężczyzn, którzy nio-są słupek i znaki drogowe. Podążali zapewne do sku-pu złomu. Po kilku minutach naprzeciw nim wyszedł policyjny patrol. 51-letni Jacek P. oraz 48-letni Syl-wester D. oznajmili, że znaki znaleźli nieopodal stacji benzynowej. Niestety właściciel stacji złożył oficjalne zawiadomienie o dokonanej kradzieży. Obaj panowie trafili do celi aresztu.Bał się żony
Ze strachu przed żoną 42-latek mógł posiedzieć w wiezieniu nawet dwa lata. 42-let-ni mieszkaniec osiedla Ulrychów w wielkim przygnębieniu poinformował żonę, że został zaatakowany przez nieznanych mu mężczyzn i okradziony. Bandyci zabrali mu 3 tys. zł. Kobieta natychmiast zaciągnęła męża do komisariatu i poleciła zgłosić formalnie fakt utraty gotówki. Mężczyzna potulnie poszedł do pokoju wraz z przy-dzielonym mu policjantem. Tam wstępnie opowiedział całą historię. Kiedy przyszła pora na złożenie oficjalnego zawiadomienia o popełnionym przestępstwie, a funk-cjonariusz wyrecytował stałą regułkę o odpowiedzialności karnej za składanie fał-szywych zeznań, 42-latek rozpłakał się. Wyznał policjantowi, że w wielkim strachu przed małżonką wymyślił całą historię, a pieniądze po prostu przepił! Mężczyzna uniknął odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Karę za wstyd na komi-sariacie wymierzyła mu z pewnością żona.On ma, a my nie mamy
14-letni uczeń wolskiego gimnazjum przez półtora miesiąca opłacał haracz swoim kolegom w obawie o własne bezpieczeństwo. Nastolatka zastraszało trzech rówieś-ników. Zaczęło się od 20 zł. Chłopak przestraszył się agresywnych kolegów i za-płacił im. Niestety na jednym razie się nie skończyło. Przez kolejne tygodnie 14-la-tek płacił haracz za swoje bezpieczeństwo - łącznie ok. 200 zł. Na początku czerwca informacja o wymuszaniu, zastraszaniu i grożeniu chłopcu dotarła do wolskich poli-cjantów. Dzień później funkcjonariusze zatrzymali trzech nastolatków. 15-letni Ma-rek M. - najbardziej aktywny w grupie - usłyszał zarzuty 12 wymuszeń na młod-szym o rok koledze. - On miał pieniądze, a my nie! - tłumaczył się. Sprawa trafiła do sądu rodzinnego. Najbliższe dwa miesiące Marek spędzi w schronisku dla nie-letnich. O losie pozostałych dwóch chłopców, zadecyduje sąd.Chłopczyk pod "opieką"
O godzinie pierwszej w nocy policjanci pojechali z interwencją do awantury w mie-szkaniu przy ulicy Górczewskiej. Część kłócących się osób była agresywna - także wobec funkcjonariuszy. Prośby o zachowanie spokoju nie odniosły skutku, wobec 25-letniego Piotra R. oraz 26-letniej Katarzyny Ż. użyto więc chwytów obezwładnia-jących. Po godzinie ten sam policyjny patrol otrzymał ponowne wezwanie do pani Katarzyny i pana Piotra. Byli pijani i mieli zastrzeżenia do wcześniejszej inter-wencji. W mieszkaniu policjanci zauważyli dwuletniego chłopca. Wezwali pogotowie ratunkowe. Po zbadaniu chłopca lekarz zdecydował o przewiezieniu go do szpitala. Policyjni specjaliści ds. nieletnich skontaktowali się z sądem rodzinnym, wnioskując o natychmiastowe umieszczenie chłopca w placówce opiekuńczo-wychowawczej.Dotarli po śladach krwi
Wspólne imprezowanie w nie do końca znanym środowisku może skończyć się dra-matycznie. Przekonał się o tym 41-latek, który zasiadł do wspólnego stołu i kie-liszka w mieszkaniu przy ulicy Karolkowej. W efekcie został dotkliwie pobity i okra-dziony. O leżącym na chodniku zakrwawionym mężczyźnie policję powiadomili mieszkańcy. Mocno rozcięty łuk brwiowy 41-latka krwawił na całą twarz. Mężczyzna trafił do szpitala. Po śladach krwi policjanci trafili do mieszkania, w którym odby-wała się impreza. Zastali tam 61-letniego Tadeusza P. oraz 43-letniego Sylwestra D. Teraz pozostaje ustalić prawdziwy scenariusz tego wieczoru, bowiem każdy z panów przedstawia inną jego wersję. W mieszkaniu znaleziono telefon ukradziony pobitemu.Spieszył się na ryby
20-letni Michał W. wybrał się z kolegami na ryby. Niestety nic nie złowił, bowiem chwilę po tym, jak ruszył z piskiem opon spod domu został zatrzymany przez wol-skich policjantów. Kiedy mężczyzna zauważył jadący za nim radiowóz, zjechał na pobliski parking i zatrzymał samochód. Dlaczego? Nie zdążył jeszcze wyrobić prawa jazdy, a bardzo chciał spędzić czas z kolegami na rybach. To nie był koniec jego kłopotów - szybko okazało się, że prowadził auto pod wpływem marihuany.Ukryci w krzakach
Jeden z przechodniów zgłosił policji, że późno w nocy na ul. Smoczej doszło do ko-lizji - alfa romeo uderzyło w drzewo. Na miejscu funkcjonariusze zastali mocno uszkodzony pień, kilkaset metrów dalej rozbite auto, jednak ani śladu kierowcy. Gdy policjanci sprawdzali szczegółowo pojazd, usłyszeli dziwny szelest w pobliskich krzakach. Okazało się, że ukrywała się tam kobieta z mężczyzną - 24-letnia Dorota I. oraz 30-letni Daniel S. Oboje byli pijani. U mężczyzny znaleziono kluczyki do rozbitego pojazdu. Żadne z nich nie przyznało się do kierowania autem. Oboje zo-stali zatem zatrzymani.Trzy lata za trzy złote
Do zakładu przy ul. Grzybowskiej, w którym pracował 80-letni pan Eugeniusz, przy-szedł znany mu z widzenia mężczyzna. Po wejściu od razu zażądał pieniędzy - a dokładnie pięciu złotych. Aby dodać powagi swojemu żądaniu, sięgnął po leżące na stole nożyce i przystawił je do brzucha staruszka. W trosce o zdrowie i własne życie 80-latek oddał wszystko co miał - całe trzy złote. Złodziej uciekł. Pokrzywdzony nie zbagatelizował sprawy i powiadomił o wszystkim wolskich policjantów. 43-letni Henryk G. po kilku dniach został zatrzymany. Za rozbój z niebezpiecznym narzę-dziem grozi nie mniej niż trzy lata pozbawienia wolności.cehadeiwu
na podstawie informacji policji