Konstruktywny destrukt
19 czerwca 2009
Wawer jako największa dzielnica Warszawy o charakterze niemal w stu procentach willowym ma szczególne potrzeby. Oprócz braku wodociągu i kanalizacji mieszkańcom najbardziej daje się we znaki stan ulic.
Wodociągi i kanalizacja nie podlegają dzielnicy, jednak wawerski urząd odpo-wia za ponad 300 kilometrów lokalnych dróg. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat udało się utwardzić aż 55 kilometrów ulic. Stało się tak w dużej mierze za sprawą tajemniczego... destruktu. Ów tajemniczy destrukt to po prostu stary, zdzierany przez frezowanie, asfalt z remontowanych w stolicy ulic. Kiedyś był wywożony na wysypiska, ale od ładnych paru lat stał się doskonałym materiałem do szybkiego i znacznie tańszego utwardzania ulic. Nasza dzielnica też wreszcie odkryła zalety destruktu. Można go stosować wszędzie tam, gdzie nie jeżdżą ciężkie pojazdy a je-dynie samochody osobowe - czyli na większości naszych uliczek.
Ponieważ większość remontów ulic w naszym pięknym mieście dokonywana jest w nocy w czasie weekendów, zdzierany z nich stary asfalt jest zwożony na plac przy linii kolejowej na ulicy Łysakowskiej. Dzielnica ma go całkowicie za darmo.
W tym roku ratusz rozpisał przetarg na utwardzenie 30 ulic o długości ponad siedmiu kilometrów. Firma, która go wygrała, ściąga sprzęt i przystępuje do roboty. Ponieważ wszystko odbywa się w ramach remontów, nie trzeba do tego żadnych specjalnych planów czy dokumentacji. Wszystkie procedury są sprowadzone do mi-nimum, co znacznie przyspiesza prace.
Jak to wygląda? Firma wykonująca remont zdziera i wywozi z ulicy wierzchnią warstwę ziemi. W jej miejsce ciężarówki zwożą tonę za toną destrukt, by uzyskać 30-centymetrowy podkład, który następnie jest układany i ubijany przez wielkie równiarki. Jeśli jest sucho, kładzie się na to pięciocentymetrową warstwę nowego asfaltu. I to wszystko. Trwałość wykonanej w ten sposób ulicy władze szacują na 10 do 15 lat, ale z wieloletnich doświadczeń Białołęki wynika, że jest to jednak znacznie krócej. Tyle tylko, że naprawa destruktowej ulicy jest jeszcze łatwiejsza niż jej wykonanie.
Andrzejowi Kobusowi z wydziału infrastruktury naszego ratusza, który nadzoru-je remonty, marzyło się nawet, by jeszcze przyspieszyć prace i zmniejszyć koszty. - Chciałem, by zerwany z warszawskich dróg destrukt zwozić od razu na nasze ulice, a nie składować go przy Łysakowskiej. Okazało się to jednak trudne do zre-alizowania. Remonty te są wykonywane głównie w nocy, w weekendy. Budowa na-szych ulic musiałaby więc też odbywać się po ciemku. Warkot dziesiątków ciężaró-wek i ciężkiego sprzętu nie dawałby ludziom spać przez dwie kolejne noce.
Jeszcze w tym roku ratusz rozpisze przetarg na wykonanie w tej technologii kolejnych kilkudziesięciu ulic.
Andrzej Gzyło, oko
Za kilka lat te kałuże będą już tylko wspomnieniem |