Koncerty w dziwnych miejscach. "Opuszczony dom...?"
16 lipca 2019
Muzyka na najwyższym poziomie, sceneria... niekoniecznie. Gdy do Warszawy przyjeżdża zespół światowego formatu, pojawiają się problemy.
- Witam na Prog In... Parking Lot - żartował lider Opeth, Mikael Åkerfeldt. - Czy to opuszczony dom...? Nam wszystko jedno, ale poprzednie miejsce było bardzo fajne.
Poprzednio Szwedzi wystąpili w Warszawie w sierpniu 2017 roku, również na festiwalu Prog In Park. Impreza odbywała się w amfiteatrze w parku Sowińskiego, dziś będącym w remoncie.
Metal w hali targowej
To nie koniec dziwnych przygód popularnych wykonawców. Podczas wrześniowej trasy koncertowej Behemoth zawita m.in. do katowickiego Spodka i krakowskiej Tauron Areny. W Warszawie wybór padł na... halę wystawienniczą Expo XXI przy Prądzyńskiego, kojarzoną raczej z targami i kongresami, niż ciężką muzyką.
Skąd decyzje, by grać w tak zaskakujących miejscach? Przyczyna jest banalna: w mieście nie ma miejsca na koncerty większe od "klubowych", ale mniejsze od "stadionowych". Przez długi czas lukę wypełniał Torwar, ale z czasem zarówno artyści, jak i fani przyzwyczaili się do nieco innych standardów.
Żeby zobaczyć popularnego wykonawcę rockowego czy metalowego, coraz częściej trzeba wyjechać z Warszawy do Krakowa czy Katowic. Ułatwione zadanie mają fani np. disco polo. W tej dziedzinie stolica zdecydowanie góruje nad konkurencją a imprezy odbywają się nawet pod patronatem samorządowców.
(dg)