REKLAMA

Wola

1944 - 2015

 

Heinz Reinefarth: nigdy nie osądzony kat Woli

  7 sierpnia 2015

alt='Heinz Reinefarth: nigdy nie osądzony kat Woli'
Gen. dyw. SS Heinz Reinefarth (poprawia Krzyż Żelazny) w swoim sztabie u zbiegu ulic Wolskiej i Syreny

Polski dziennikarz Krzysztof Kąkolewski przeprowadził z nim po wojnie wywiad. Adwokat, burmistrz Westerlandu na wyspie Sylt w RFN. Bardzo miły i dystyngowany staruszek. - Nie chciałby pan przyjechać do Warszawy? - spytał redaktor. - Myślę, że nie byłbym tam mile widziany - odpowiedział starszy pan. Pan, który w czasie Powstania Warszawskiego był generałem dywizji SS i dopuścił się niewyobrażalnych zbrodni na Woli. Po wojnie nie dosięgła go sprawiedliwość.

REKLAMA

Żyją jeszcze świadkowie tamtych najstraszniejszych w historii Warszawy dni. Gdy 1 sierpnia 1944 r. w Warszawie wybuchło Powstanie, szef SS Heinrich Himmler zameldował Hitlerowi: "Mój Führerze, pora jest dla nas niezbyt pomyślna. Z punktu widzenia historycznego jest [mimo to] błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego. A po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-17-milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem leży nam w drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas". Nazistowska wierchuszka wydała wyrok na Warszawę: miasto ma być zrównane z ziemią a mieszkańcy - wymordowani. W tym celu do Warszawy wysłane zostały jednostki SS, policji oraz kolaboracyjne jednostki azjatyckie. Całą tą bandą dowodzili SS-Gruppenfuehrer Heinz Reinefarth, SS-Oberfuehrer Oskar Dirlewanger oraz mający polskie pochodzenie SS-Brigadefuehrer Bronisław Kamiński.

Ogrom przerażających zbrodni

To, czego dokonali pacyfikujący Powstanie Warszawskie Niemcy oraz ich rosyjsko-ukraińscy pobratymcy, po prostu nie mieści się w głowie. Nie ma słów, by określić okrucieństwo, jakiego się dopuścili. Mordowali dzieci, kobiety, starców, mężczyzn. Wszystkich. Zakłuwali bagnetami, palili żywcem, a zgromadzonych w piwnicach rozrywali granatami. Kobiety i dziewczynki były przed śmiercią gwałcone i maltretowane. Ci, którzy nie zginęli, byli wykorzystywani jako żywe tarcze. Bandziory od Reinefartha zabijały Polaków w mieszkaniach, na podwórkach, ulicach. Dwa tysiące mieszkańców domów Hankiewicza przy Wolskiej zostały rozstrzelane z broni maszynowej. Tak samo życie stracili lokatorzy bloków Kolonii Wawelberga przy Górczewskiej. Dzieciom esesowcy roztrzaskiwali głowy. Dwadzieścioro sierot z prawosławnego sierocińca przy Wolskiej 149 zginęło właśnie w ten sposób.

Kup bilet

Reinefarth: nie brać jeńców

Pierwszych egzekucji Niemcy dokonali jeszcze przed Godziną W. U zbiegu ulic Karlińskiego i Sowińskiego na Odolanach rozstrzelano ośmiu Polaków w odwecie za potyczkę żołnierzy AK z Niemcami gdzieś w okolicy. Gdy Powstanie już wybuchło, Niemcy nie mieli skrupułów. Lotnicy z Dywizji Pancerno-Spadochronowej "Hermann Goerning" zamordowali 400 powstańców. Mordowali także niewinnych mieszkańców ulic Młynarskiej, Górczewskiej, gen. Prądzyńskiego, Magistrackiej czy Sokołowskiej. Jednak zbrodnie Luftwaffe były dopiero preludium do tego, co wydarzyło się 5 sierpnia. Do historii ten dzień przeszedł jako Czarna Sobota - początek Rzezi Woli.

Rzeź Woli rozpoczęła się 5 sierpnia po naradzie w kwaterze gen. dyw. Heinza Reinefartha. Rano esesmani byli chaotyczni. Reinefarth nie miał bowiem doświadczenia sztabowego. Po południu masakry esesmani przeprowadzali z nomen omen niemiecką precyzją. Ludność cywilna była spędzana na tereny fabryczne, przykościelne, parki. Tam wszyscy byli mordowani. Strzałem z pistoletu w tył głowy lub serią z karabinu maszynowego. Prowadzeni na kaźń musieli wspinać się po górach martwych ludzi, które niejednokrotnie miały ok. 30 metrów długości, 20 szerokości i 2 wysokości. Sami esesmani widząc to, co wyprawia się na Woli, dostawali ataków histerii i załamań nerwowych. Mimo przybycia z Sopotu SS-Obergruppenfuehrera Ericha von dem Bacha, który nakazał złagodzenie represji, rzeź trwała dalej. Generał von dem Bach zabronił mordowania kobiet i dzieci, ale mężczyzn i powstańców już nie. W dalszym ciągu esesmani zabijali jak szaleni. Można tylko wyliczać ulice i miejsca: Płocka, Górczewska, Fabryka Franaszka, Zakłady Ursus, Szpital Wolski, Szpital Karola i Marii, Szpital św. Łazarza, Fabryka Braci Pfeiffer...

REKLAMA

Spalili zwłoki

Niewiele osób przeżyło Rzeź Woli. Ci, którzy ocaleli, zostali wypędzeni do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd pociągami wywiezieni zostali na roboty przymusowe do Rzeszy. To, co zostało z zabudowy Woli, zostało spalone. Tak jak dziesiątki tysięcy trupów, które po oblaniu benzyną zostały przez specjalną jednostkę - Verbrennungskomando - spopielone na ulicach i podwórkach Woli. Po wojnie zebrano ludzkie popioły. Było ich... 12 ton!

REKLAMA

Bezkarni

Katom 60 tysięcy mieszkańców Woli po wojnie nie spadł z głowy nawet włos. Generał dywizji Heinz Reinefarth nie został wydany Polsce przez Amerykanów. Za to nieźle się ustawił. W latach 1951-1967 był burmistrzem Westerlandu na wyspie Sylt w RFN. Gdy zakończył karierę polityczną, pracował jako adwokat. Pobierał także generalską emeryturę (SS-Gruppenfuehrer to odpowiednik generała dywizji). Przez nikogo nie niepokojony zmarł w 1979 roku.

Von dem Bachowi też się upiekło. Dostał dożywocie za zabójstwo kilku niemieckich komunistów w czasie rodzenia się hitleryzmu. Nadpułkownik Dirlewanger rzekomo został w 1945 roku aresztowany we Francji i zatłuczony na śmierć przez polskich żołnierzy. Rzekomo, bo wedle innej wersji żył spokojnie na bliskim wschodzie jako specjalista od spraw bezpieczeństwa. Szef sztabu Reinefartha - pułkownik Kurt Fischer - został nadkomisarzem policji w Erbach.

Fritz Werner, dowódca kompanii w batalionie podchorążych z V oficerskiej szkoły piechoty w Poznaniu został po wojnie sędzią i wykładowcą prawa. Pomimo licznych protestów ofiar nazizmu objął stanowisko prezesa Federalnego Sądu Administracyjnego. Śmierć poniósł jedynie gen. Bronisław Kamiński - podobno za niesubordynację, pijaństwo i przywłaszczanie sobie zrabowanego majątku został rozstrzelany w Łodzi dwa dni po upadku Powstania. Inna wersja mówi o tym, że został zabity w upozorowanym zamachu podczas podróży samochodem.

Przemysław Burkiewicz

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

REKLAMA

REKLAMA