Grabiec, Błaszczak i mieszkańcy. Legionowo w karykaturze.
2 grudnia 2013
Urzędnicy, radni i zwykli mieszkańcy - Legionowo okiem karykaturzysty bawi i porusza coraz więcej osób.
- Pomysł powstał spontanicznie. Zastanawiałem się kiedyś, jak nietypowo pokazać nasze miasto i trafiło mnie - wykorzystam "popularny portal społecznościowy"... I tak poszło. Ile portretów powstało? Warto zajrzeć, policzyć... Myślę, że jest ich od 150 do 200. Całkiem sporo jak na niedługi czas trwania projektu - od 30 lipca tego roku. Proszę policzyć - średnia to jedna lub dwie dziennie - mówi Marek Dąbrowski i opowiada, że na jego portretach są urzędnicy, radni, zwykli mieszkańcy, znajomi.
- Nie wszyscy życzą sobie ujawniania swojego wizerunku w mediach (choćby tych docierających do wąskiego grona), ale założyłem, że osoby publiczne nie bardzo mogą oponować, a pozostali - cóż, ich fotki właśnie na Facebooku znalazłem, a wybierałem z osób, które przytuliły (polubiły) mój fanpage. Nie wszyscy życzą sobie ujawniania swojego wizerunku w mediach (choćby tych docierających do wąskiego grona), ale założyłem, że osoby publiczne nie bardzo mogą oponować. Wszyscy są zadowoleni, a zdarza się, że mam prośby o narysowanie kogoś... I robię to. Z karykaturą jest tak, że niekiedy nie bardzo mam pole do popisu - mógłbym bawić się twarzami, ale nie chcę nikogo obrazić, aczkolwiek zakładam, że wszyscy wiemy, czym jest karykatura i z czym się ją je - dodaje karykaturzysta, który 7 grudnia w Scenie 210 na Husarskiej będzie miał swoją wystawę. To nie pierwsza ekspozycja jego prac. Niemal 20 lat temu bawił się piórkiem i ołówkiem rysując ilustracje do czytanych książek fantasy i science fiction. Później życiowe losy rzuciły go do Legionowa. Tutaj ma już za sobą dwie wystawy w Miejskim Ośrodku Kultury.
- Moje satyryczne rysunki trafiają na wystawy pokonkursowe na całym świecie. W tym roku można wymienić Muzeum Karykatury w Warszawie (wisząca do niedawna), Wąchock czy Lubomierz, gdzie eksponowano moja karykaturę Quentina Tarantino. Niestety, nie mam czasu na nich bywać - a szkoda, bo to imprezy, na których można uśmiać się do łez - z zazdrością, że nie ja rysowałem wszystkie inne, lepsze rysunki - śmieje się Marek Dąbrowski.
Rysownik nie ma swoich ulubionych prac. Jak mówi, to wciąż zabawa piórkiem, kredką, farbą czy programem graficznym, a najwięcej zadowolenia daje to, jak prezentowany przez niego humor śmieszy innych.
- Dla mnie liczy się kreatywność, a zadowolenie przynosi fakt, że moją pracę ktoś wiesza na ścianie we własnym domu - podkreśla Dąbrowski.
Kim jest nasz karykaturzysta? - Zasadniczo można by rzec, że jestem emerytem wojskowym, ale los rzucił mnie dalej. Z braku perspektyw (a może umiejętności) wylądowałem w pracy ochroniarskiej. Wprawdzie piastuję to stanowisko w dość prestiżowym miejscu, ale nie jest to szczyt moich ambicji. Cóż - jak się nie ma, co się lubi... Może dzięki temu mam czas na rysowanie? - zastanawia się Marek Dąbrowski, który zaprasza wszystkich mieszkańców na swoją wystawę w legionowskiej Scenie 210 już 7 grudnia. A tam, poza bardziej i mniej znanymi mieszkańcami miasta zobaczymy też autoportret mistrza.
Anna Sadowska