Matury
# nickx 06.05.2003 13:48 |
|
Dzisiaj matury. Pamiętacie ludziska te nerwy? Oczywiście pomijam Historyka, bo on to pewnie był zwolniony .
|
# antypolityka 06.05.2003 13:59 |
|
buuuuahahahahahah, nareszcie jakiś dobry żart na forum
|
# Basia 06.05.2003 14:30 |
|
Ciekawe czy rozśmieszy też Historyka?
|
m0n1ka 06.05.2003 18:05 |
|
Ha, mój rocznik to dopiero miał nerwy - z powodu strajku nauczycieli w połowie liceów matura nie odbyła się w wyznaczonym terminie (byliśmy chyba pierwszym rocznikiem, który naprawdę chciał zdawać!). W mojej szkole przyszliśmy w wyznaczony wtorek, żeby popisać listę obecności i poszliśmy do domów. Pisaliśmy w końcu tydzień później i ledwie wyrobiliśmy się przed egzaminami na studia.
|
historyk 06.05.2003 19:42 |
|
Ja też jestem z tego rocznika, który miał przesunięte matury z powodu strajków, aczkolwiek w przeciwieństwie do innych kolegów broniłem decyzji nauczycieli, uważając, że mieli do tego prawo. Żeby było śmieszniej, najniższą ocenę -- dostateczny -- dostałem z historii pisemnej. Z asekuracji wybrałem jakis temat o Polsce w czasach Renesansu i sam strasznie się nudziłem w czasie pisania. NB o wiele przyjemniej wspominam swój egzamin na studia, gdy pisałem o swojej ulubionej wówczas epoce, czyli II RP. A w ogóle to matury nie lubiłem i nie lubię, bo uważam, że jest to stresująca formalność (ostatnio byłem na obronie doktorskiej kolegi i bardzo przypominało mi to miejscami egzamin maturalny).
|
# Kotkaa 06.05.2003 19:52 |
|
A ja rzeczywiście z większej części matury byłam zwolniona, a mniejszą zdawałam bez śladu stresu... Do tej pory zresztą uważam, że nie opłacało mi się brać udziału w tych wszystkich olimpiadach i innych takich - matura to był najłatwiejszy egzamin w moim życiu, myslę, że dla wielu jest do tej pory. Kiedy przychodziliśmy z podstawówki do liceum, byliśmy szara masa, której nikt nie znał, i musieliśmy się przebić w konkursie. Na studia - tak samo. A nauczyciel na starej maturze bierze jednak pod uwagę "całokształt", zada pytanie naprowadzające, pozwoli wyjść na momencik i uspokoic nerwy, podciągnie stopień, jeśli piątkowy uczeń ma mętlik w głowie z powodu stresu i nadmiaru kofeiny. Tak było w moim całkiem niezłym liceum, tak jest w szkole, w której uczę.
|
# Vladymir 06.05.2003 23:20 |
|
Matura to bzdura, mówili moi nauczyciele i wychodzili w trakcie egzaminu ,aby "podwyższyć poziom prac pisemnych", jak sami mawiali. W trakcie matury z polskiego na salę wpadła woźna z okrzykiem: "rzucili jugosławiańskie szampony w drogerii po dwie butelki na głowę", całe grono pedagogiczne wymiotło natychmiast, bo wtedy szampony były rzadsze niż woda na pustyni, ot i tak to było...
|
m0n1ka 07.05.2003 00:20 |
|
Historyku, ja też popierałam naszych nauczycieli, ale fakt pozostaje faktem, że te strajki dodatkowo nas zestresowały.
A pamiętacie jeszcze swoje tematy z polskiego? |
# historyk-wyjątkowo 07.05.2003 01:33 |
|
To chyba szło tak: "Człowieczeństwo uwięzione- refleksje o literaturze dwudziestowiecznej". Pamiętam,ze się potem strasznie bałem,że w pracy zamiast człowieczeństwo napisałem człowieczyzna. Apropos- nauczyciele nam się "zrewanżowali" za stres, bo nikt z naszego rocznika w LX LO nie oblał wtedy matury! (wcześniej i później się to nie zdarzało).
Inna rzecz,że z matury chyba najprzyjemniej wspomina ustny z historii (polskiego nie musiałem zdawać), kiedy po pisemnych i języku mogłem się już trochę po wygłupiać. Wiedziałem,że historycy bardzo lubią dygresję i pytanie o reformację w XVI w, szybko przerodziło się w dyskusję o protestanckim etosie pracy i transformacji po 1989 r. - na inne pytanie (nudniejsze) na szczęście nie starczyło czasu. Zebrało się na wspomnienia, ale to przecież... 10 lat. W ogóle rocznik 1974 r. miał szczególną ścieżkę edukacji- 1 klasa sp- stan wojenny i przyspieszone ferie zimowe (mama zabraniała mi wtedy oglądać tv, mówiąc ,że to kolaboracja z komuną); koniec podstawówki - 1989r wybory czwartego czerwca (egzamin do szkoły średniej pisałem posiłkując się do niedawna "zakazaną" twórczością Kaczmarskiego), matury to wyjątkowy w historii Polski strajk nauczycieli. Statystycznie broniliśmy się 1998 r. Roku od którego zaczęło narastać obecne w tej chwili rekordowe bezrobocie (tym razem uderzające przede wszystkim w osoby po studiach). Kończę, idę spać. |
# Basia 07.05.2003 08:42 |
|
Historyku! Jesteś z LX LO! Ja też! Tylko chyba troszkę później. Ale ja nie wspominam miło matury :(
|
m0n1ka 07.05.2003 09:50 |
|
A ja pisałam analizę i interpretację "Pan Cogito szuka rady" Herberta.
Z moich wyliczeń wynika, ze to już 10 lat minęło - hmmm... |
# Piotrek z Odkrytej 07.05.2003 10:35 |
|
Od mojej matury upłynęło już .......... 17 lat. Cholera jak ten czas leci. Matura maturą, ale te czasy liceum to było naprawdę coś niezapomnianego. Fajni ludzie, niesamowite sytuacje, nerwy na matematyce (przez 4 lata - taki to był mierny rocznik matematyczny - podobno).
|
# historyk-wyjątkowo 07.05.2003 12:03 |
|
Z różnych traumatycznych przezyć w w tym LO, akurat matura była generalnie ok ( z wyjątkie historii pisemne, gdzie mnie postaszono nierozczytaniem)
|
# nickx 07.05.2003 12:37 |
|
Historyku. Oprócz historii masz jakieś inne zainteresowania? Potrafisz o czymś innym porozmawiać?
|
# historyk-wyjątkowo 07.05.2003 12:40 |
|
Przecież historia, to wszystko co było (także Twoja wypowiedź) Nie ma teraźniejszości jest tylko przeszłość lub przyszłość. Aczkolwiek całe życie spędzamy w tym mgnieniu między jednym a drugim.
|
# Kotkaa 07.05.2003 20:39 |
|
Jak znam Historyka, to potrafi sie wypowiadać o metodach nauczania języków obcych, o stosunkach społecznych z amoralnym familizmem na czele (ale do tej pory mi nie wytłumaczył, co to jest amoralny familizm, chociaż juz trzy lata próbuje), o wyższości pewnych typów związków międzyludzkich nad innymi, a także pewnych kierunków studiów, o bezinteresownym społecznikostwie, o prawie i gospodarce, o polityce, a najbardziej lubi zdrowie.
Ale to chyba widać z forum? |
# Kotkaa 07.05.2003 20:39 |
|
Ale lubię go mimo tej wszechstronności :)
|
# Vladymir 07.05.2003 23:25 |
|
A ja pisałem temat "przeanalizuj romantyczny model miłości w literaturze europejskiej XIX wieku na wybranych przykładach", były kiedyś takie przekrojowe tematy, w których można było popływać. Do wyboru był jeszcze temat o prozie Borowskiego, oraz o nędzy proletariatu kapitalistycznej Polski wg twórczości Rudnickiego "Stare i Nowe" i innych "arcydzieł" socrealu typu Igor Newerly ze swoją "Pamiątką z Celulozy". Pamiętam, że kolega z ławki pisał ten temat i zobrazował biede w kapitalistycznej Polsce na przykładzie prozy Gustawa Morcinka, powołując przypadek Łyska z pokładu Idy, w jego interpretacji koń oślepł z biedy i niedożywienia... Kolega zaliczył laskę, czyli cwaję, jak sie to wtedy mówiło, bo wg szanownej komisji egzaminacyjnej, wykroczył poza temat, bo miało być o biedzie ludzi, a nie zwierząt... Kolega zapytał wówczas czy chodziło o to, że konie nie mogły byc członkami KPP i dlatego nie były "na temat " w tej pracy, ale komisja nie zrozumiała żartu i kolega matury nie zdał. Nie przeszkodziło mu to jednak dorobić się nezłej fortunki, bo, jako nieobciążony obowiązkami studenta, handlował bonami PKO pod bankiem na Czackiego.
|
# Dorota Vladymirowa 08.05.2003 00:17 |
|
Basiu i Historyku - ja też zdawałam maturę w tzw. eksperymencie! ale w 1991. Egzaminy wspominam bardzo miło, wprawdzie za Chiny nie pamiętam o czym pisałam, ale było przyjemnie, a moja wychowawczyni, wesoła chemiczka (na pewno domyslicie sie o kogo chodzi), chodziła po sali i prosiła co lepszych uczniów o dyskretne podpowiadanie tym z tyłu. Jesli chodzi o ustne matury, to byłam lekko zszokowana, że Komisja zwracała się do mnie per "pani". Poza tym moja kolezanka i ja uparłyśmy się, jako jedyne w szkole z angielskim i niemieckim, żeby zdawać ustny francuski i komisja przyjechała specjalnie dla nas z Sempołowskiej. Historyku, jakie miałes traumatyczne przeżycia w LX LO, bo ja musiałam w IV klasie zdawać komisa po drugim trymestrze z biologii, bo zestresowałam się sorką i nie byłam w stanie chodzić do szkoły - taką miałam nerwicę. Sytuacja była o tyle niezręczna, że szykowałam się do matury i egzaminów na studia z tego przedmiotu. Komisa zdałam na 5, mature też, a nawet dostałam się na studia, które jakoś skończyłam. Ech, wspomnienia...
|
# Basia 08.05.2003 09:43 |
|
Jaki to świat mały! A pani W. (bo pewnie o nią chodzi) była najfajniejsza w całej szkole!
|
# Piotrek z Odkrytej 08.05.2003 09:51 |
|
Moja pani od polskiego prosiła mnie bardzo: Piotrek tylko przepisz to co napiszesz czytelnie (strasznie gryzmoliłem, szybko pisząc, więc o pisaniu na czysto od razu nie było mowy). Kiedy oddawałem pracę, zapytała: Przepisałeś. I kiedy potwierdziłem powiedziała: Dzięki Bogu. Ale tak z perspektywy to był ten maj ciężki dla nas. Zdawało sie też wtedy coś co nazwali Propedeutyka nauki o społeczeństwie, takie ...... bzdury o ustroju. Książka do tego miała ze 200 stron i była "ciekawa inaczej". Ale udało się i mozna było zaczynać nowy etap w życiu.
|
# góral 08.05.2003 11:40 |
|
Pani W. rzeczywiście była wesoła, choc chemię miałem głównie z panem S. Problemem tej szkoły była humorzastość jej nauczyciecieli i ich nieprzewidywalność (bo inteligencji im odmówić generalnie nie można - zdarzały się wyjątki). Dlatego też na każdy roku nauki znajdował się nauczyciel, który chciał mnie sprowadzić do parteru- stąd w I klasie komis z geografii (z mieernej nadst), w drugiej z Po (jako jedyny miałem dostać trójkę). Zaś w czwartej komis z historii - pan T. uparł się,że nie postawi mi czwórki. W związku z tym z historii miałem lepsze oceny z egzaminu na studia niż na świadectwie ukończenia i maturze. Najbardziej meczace z dzisiejszej perspektywy były dojazdy (chyba bardzie zależało rodzicom na tej szkole niż mi)- te dwie godziny dziennie w autobusach mnie wykańczało. Dziś myślę,ze skórka nie była warta wyprawki, a LO było o wiele trudniejsze dla mnieb niż np. studia czy nawet KSAP. Inna rzecz,ze natrwalsze znajomości ma właśnie z LO.
PS. Czy Pamiętacie gazetkę "Góralskie Nowinki"?? |
# Basia 08.05.2003 12:00 |
|
Za mioch czasów nie było już tej gazetki. Też miałam historię z panem T. Co do humorzastości nauczycieli to popieram.Szczególnie celowała w tym moja wychowawczyni. Ja wybrałam to liceum bo wiedziałam że nauczą mnie jeździć na nartach :) Drugim plusem było zaszczepienie we mnie bakcyla żeglarskiego. Szkoda że teraz wstyd się przyznawać że się tam chodziło :(
|
# Igor 08.05.2003 15:35 |
|
Hej! Ja też jestem z Górskiego. Czy wiecei, że szkołę od września likwidują? Podobno w budynku ma być gimnazjum.
|
# Duśka 08.05.2003 20:15 |
|
O matko! Jacy Wy wszyscy jesteście młodzi !! Jezu, chyba przestanę pisać na forum, bo się załamałam. Ja zdawałam maturę w 1979 i za Boga nie pamiętam co pisałam, coś o bohaterze romantycznym, ale żeby tak pamiętać cały temat? To już chyba niestety pierwsze objawy różnicy wieku z resztą forumowiczów. Czy mnie jeszcze tu chcecie??? Kończyłam liceum im.C.K.Norwida na Kole. Było super. Zresztą ja zawsze lubiłam się uczyć, ale fizyka interesowała mnie tylko dlatego, że głupio było oberwać dwóję od super przystojnego profesora. W nagrodę za wysiłek przetańczył ze mną prawie całą studniówkę (więcej nie mógł, bo przyszedł z żoną, sic!). A nasz v-ce dyrektor,l tóry nota bene uczył mnie historii, był wierna kopią Hitlera w sensie wizualnym, bardzo ostro prowadził zajęcia i wszyscy sie go bali. Za to na maturze z matmy okazał się cudowny. Głównie zajmował sieroznoszeniem rozwiązań. Duśka
|
# martyna 08.05.2003 21:41 |
|
O kurcze! Ale tu ludzi z Górskiego!!! Ja też, ja też!!! Matura w 1994. Byłam niestety w tym roczniku, który jeszcze zdawał to eksperymentu, ale kończył już bez. Pamiętam, że na początku roku szkolnego 1990/1991 była z tego powodu zadyma, ale na początku I klasy to ja się nie udzielałam. Historyku, myślałam, że ta historia to wynik wpływu pana M., ale piszesz później, że jakiś T., nie kojarzę. Ale panią W. i pana S. (wykłady o buddyzmie) jak najbardzej. A Ty Doroto kim się stresowałaś? Panią Ż.-M.? Pozdrawiam wszystkich Górali!
|
# Góral 08.05.2003 22:43 |
|
Z panem M. miałem fakultet historyczny, i historię w I i II klasie. Chodzi oczywiście o pana M.B., nie mylic z panem M. innym, z którym tylko miałem zajęcia na zimowej szkole. Walkę o eksperyment prowadziliśmy od samego początku, w wyniku szkoły zimowej powstała redakcja "Góralskiech Nowinek", w której ukazał się artykuł m.in. piszącego te słowa pt. "Rozczarowani czy oczarowani", konfrontującym rzeczywistość z oczekiwaniami i obiecankami, jakimi nas karmiono podczas dni otwartych. W wyniku tego powstał Komitet Przywrócenia Eksperymentu i rozpoczęło się przez dwa lata (aż nie umarło śmiercią naturalną) bujne życie samorządowe. A potem, jak to zwykle, dziewczyny, imprezy, papierosy, walka o miejsce na studiach, o chałturę na wakacje, stąd moja prywatna teoria, że człowiek jest najinteligentnieszy między 17 i 18 rokiem zycia, a potem następuje powolny, acz nieubłagalny regres.
|
# Vladymir 08.05.2003 23:27 |
|
ale świat jest mały, toż moją żonę z francuskiego przepytywała moja nauczyczycielka francuskiego z liceum Sempołowskiej, którego jestem abolsewntem, niejaka pani Drobczyńska, ale numer !!! Oczywiście maturę zdawałem spoooooro przed nią.
|
# Dorota Vladymirowa 09.05.2003 00:35 |
|
Mój mąż jest wprawdzie starszy ode mnie, ale nie aż tak, bym miała się tego wstydzić, więc niech nie przesadza ;)))
Przez te wspomnienia licealne nie mogę teraz spać po nocach, bo mi się zrobilo tęskno do tych czasów, chlip, chlip. Moja zmora biologiczka to była pani S., natomiast pani M-Ż była co prawda bardzo ostra, ale wymagania były wprost proporcjonalne do poziomu przekazywanej wiedzy. Niestety nie załapałam się na szkołę zimową, bo do LX przyszłam z przyczyn rodzinnych w III klasie (wczesniej byłam w XVII), ale mnóstwem zdjęć ze Świeradowa dysponuje mój brat (matura w LX w 1992). Zresztą moj braciszek wsławił się tym, że o swojej wychowawczyni (przyjaźniącej się z moją wychowawczynią chemiczką W.) powiedział kiedyś "pani Isia ma fisia" i musiał długo ją za to przepraszać. Poza tym matematyczce pani G. napisał nekrolog, w którym "z bólem" informował, że "zginęła tragicznie, przygnieciona ciężarem własnego dowcipu" - niestety nie zdobył się na kolportaż. Z rozrzewnieniem wspominam obóz szachowy w III, a narciarski w IV klasie. Poza tym nigdy nie słyszałam od moich kolegów z innych szkół, żeby wychowawczyni była zapraszana na imprezy do swoich uczniów, a pani W. umiała się bawić! Rewanzowała sie imprezami u siebie, tez było fajnie. Upiorne były tylko dojazdy z dalekiego Koła aż pod hutę - autobus 384, który nigdy nie ominął żadnego przystanku. Szkoda kochanej budy... |
# Basia 16.05.2003 10:47 |
|
To niesamowite, że w normalnych warunkach nikt nie wie o jakim liceum mówię, a tu znalazło się całe grono absolwentów. A że eksperyment przestał być eksperymentem to niestety ból. Nawet dla dyrektora, który najprawdopodobniej z tego powodu zrezygnował (piszę o fizyku p.S. którego wspominam zawsze bardzo dobrze).
|
# Igor 16.05.2003 13:31 |
|
Szkoła przeżywała chwile rozkwitu w czasach gdy dyrektorką była pani L. W moim roczniku na egzaminach wstępnych walczyło pięciu kandydatów na jedno miejsce. Gdy pani L. przegrała konkurs na stanowisko dyrektora z panem S., odeszła i założyła LXIV LO im. Witkiewicza. Za nią zaczęli odchodzić najlepsi nauczyciele i wkrótce LXIV LO stało się jedną z najlepszych szkół w Wa-wie.
Czasy dyrektorowania pana S. to okres powolnego upadku Górskiego. |
# historyk-wyjątkowo 16.05.2003 13:51 |
|
Igor my chyba jesteśmy z tego samego rocznika- 1989 początek nauki.
|
# Igor 16.05.2003 14:40 |
|
Jestem o rok młodszy (1990-1994).
|
# martyna 16.05.2003 14:45 |
|
Basiu! A fizyka pana N. nie wspominasz dobrze? Przecież to chodząca legenda...
|
LINKI SPONSOROWANE