Zbliża się koniec kadencji władz samorządowych. Przyszła dobra pora na ocenę realizacji zadań. Brak różnych inwestycji, to poważne problemy naszych mieszkańców.
|
Autorka jest radną dzielnicy Białołęka |
Przyjrzyjmy się więc razem, jak przebiegała reali-zacja inwestycji na Białołęce. W lipcu 2003 r. rada przyjęła program zadań na lata 2003-2007. Oto konkretne przykłady. Burmistrz Jerzy Smoczyński miał zbudować gimnazjum przy ul. Ostródzkiej do końca ubiegłego roku. Przez trzy lata wykonano tylko dokumentację projektowo-kosztorysową. Brak prawa do terenu uniemożliwia rozpoczęcie robót budowlanych. Rozbudowę Szkoły Podstawowej nr 154 przy ulicy Leśnej Polanki miał zrealizować także do końca minionego roku. Koncepcja rozbudowy tej szkoły wraz z ekspertyzą techniczną była opra-cowana już w 1999 r. Mamy maj 2006 r., a roboty nie są rozpoczęte. Mieszkańcy osiedla przy Picassa cieszyli się, że w tym roku będą mogli korzystać z nowego boiska w parku. Nic z tego. Burmistrz na sesji rady oznajmił: "tej inwestycji nie rozpocznę". Wielu mieszkańców już w ubiegłym roku planowało, że ich dzieci pójdą do nowego 6-oddziałowego przedszkola dla 150 dzieci przy ul. Ostródzkiej. Mieli rację, przedszkole miało być wykonane do końca 2005 r. Podobnie jak w przypadku gimnazjum brak prawa do terenu uniemożliwia rozpoczęcie robót. Realizacja parkingu przy targowisku "Tarchomin", budowa dróg i chodników, parków, skwerów i innych zadań przesunęła się na lata następne. Dlaczego? Proszę zapytajcie Państwo włodarza dzielnicy. Może dowiecie się więcej niż udało się to mnie jako wiceprzewodniczącej rady. Moim zdaniem prowadzona polityka burmistrza hamuje rozwój naszej dzielnicy. Tracimy wszyscy. Ja nie wiem dlaczego tak robił. Ocenę pozostawiam mieszkańcom.
Anna Woźniakowska
Od redakcji: Sprawą budowy gimnazjum na Ostródzkiej zajmowaliśmy się w "Echu". Gdy zbie-raliśmy materiał do artykułu, nawet oskarżana przez władze Białołęki o złośliwe spowodowanie wstrzymania tej inwestycji dyrektor biura edukacji Liliana Zientecka (była wiceburmistrz Białołęki) przyznała, że gdyby gmina była samodzielna, to burmistrz Smoczyński znalazłby sposób na budowanie tej szkoły, dorabiając do zawiłej sprawy własności gruntu tzw. protezę, jak to określiła Zientecka. Sprawa szkoły na Ostródzkiej nie jest naszym zdaniem tak jednoznaczna, jak przedstawia to radna Woźniakowska. Burmistrz Smoczyński walczył o tę szkołę, ale starcie przegrał. Z pewnością popełnił błędy, ale złej woli burmistrzowi w tej sprawie zarzucać nie można. W tym wypadku naszym zdaniem jest zupełnie odwrotnie.