Farmazoni znowu w modzie
15 września 2011
Poruszali się oni srebrno-błękitnym bmw, dobrze posługiwali się językiem angielskim. Około godziny 18.15 stali przy ulicy Płockiej na światłach awaryjnych. Machali do jadących w ich kierunku kierowców.
Poprosili o 200 euro i dali w zastaw dwa "złote" sygnety i "złoty" łańcuszek. Obiecali, że na drugi dzień oddadzą pieniądze, odbiorą "złoto" i dodatkowo za uprzejmość zapłacą 300 euro.
"Złoto" okazało się tombakiem, a potrzebujący pomocy biznesmeni oszustami. Co ciekawe, ten model oszustwa swoje triumfy święcił jeszcze przed pierwszą wojną światową i znany jest w różnych odmianach pod wspólną nazwą farmazoństwa.
A o tym, że nie ufa się nikomu, kto ma na wizytówce "Import-eksport" powinien wiedzieć każdy miłośnik Bonda. Jamesa Bonda.
TW Fulik
na podstawie informacji policji