Dziki opanowały miasto. Jest się czego bać?
28 marca 2017
Widok dzików w parkach, na śmietnikach, pod blokami, na ulicach, przestał dziś już właściwie dziwić. Problem jest, ale wywołuje jakby coraz mniej emocji.
Jeszcze kilka lat temu widok buszujących między blokami, grzebiących w śmietniku, czy przechadzających się ulicą dzików był egzotyczny, dziwiliśmy się, baliśmy, apelowaliśmy, by ktoś coś z tym zrobił. Temat był wciąż obecny na forach, w mediach, w rozmowach. Dziś jakoś dziki w miejskiej przestrzeni nieco spowszedniały. Przyzwyczailiśmy się, oswoiliśmy. mimo że cały czas powodują straty, a wzajemne przyzwyczajenie ludzi do dzików i dzików do ludzi na dłuższą metę nie jest korzystne ani dla jednych ani dla drugich. Problem więc jest. Dziki wciąż doskwierają mieszkańcom Zegrzyńskiej, Warszawskiej na granicy Legionowa i Jabłonny, pojawiają się regularnie na osiedlu Sobieskiego, na Piaskach, oczywiście na III Parceli, Bukowcu, Grudziach, na Przystanku, w okolicy Centrum Szkolenia Policji.
Odłownią w dzika
- Liczba dzików, która się w mieście pojawiła, jest na tyle duża, że stwarza realne zagrożenie dla mieszkańców - mówi zastępca komendanta legionowskiej Straży Miejskiej Adam Nadworski. Bronią na dziki, najchętniej stosowaną przez strażników miejskich, są odłownie. Kiedy na początku roku postawiono odłownię na osiedlu Sobieskiego w okolicy ulicy Pałacowej już po trzech dniach złapały się cztery dziki. Zapakowano je w klatki i wywieziono do Puszczy Piskiej.
Myśliwi wciąż nadzorują odłownie, straż miejska nęci zwierzęta i podsypuje kukurydzę. Dziki regularnie wpadają do odłowni ustawionej na III Parceli, skąd członkowie Koła Łowieckiego "Sęp" wywożą je pod Olsztyn. Regularne bezkrwawe "łowy" na dziki odbywają się na terenach Centrum Szkolenia Policji. Tylko w ostatnim czasie odłowiono tam kilkanaście zwierząt. W zeszłym roku w naszym mieście odłowionych zostało prawie 60 dzików.
Dzików niby ubywa, ale na ulicach zwierzęta wciąż się pojawiają. W połowie marca stadko siedmiu młodych dzików urządziło sobie spacer wzdłuż legionowskiego odcinka drogi krajowej nr 61 w okolicach wiaduktu i tym samym stwarzało olbrzymie zagrożenie dla podróżujących tą drogą kierowców. Strażnicy miejscy pod przewodnictwem komendanta Ryszarda Gawkowskiego we własnej osobie przegonili zwierzynę, odłowili i wywieźli, ale nie łudźmy się. Problem przez same odłowy nie zniknie. Zabraliśmy dzikom przestrzeń do życia, po czym zwabiliśmy łatwością zdobycia pożywienia. Wygląda więc na to, że choć dziki odławiać i przywracać naturze warto, to do ich obecności i tak trzeba się będzie przyzwyczaić.
(wk)