Co z trzecią klasą na Turmonckiej?
29 sierpnia 2012
W Szkole Podstawowej nr 285 im. Jana Marcina Szancera przy ul. Turmocnkiej trwa rewolucja kadrowa. Jedna z klas trzecich ma być rozwiązana, a dzieci umieszczone w innych klasach. - Rodzice są bardzo rozczarowani - mówi Iwona Wujastyk, radna Warszawy z dzielnicy Targówek i jednocześnie szefowa rady rodziców tej szkoły.
- Problem w dużej mierze polega na tym, że o takiej decyzji pani dyrektor powiadomiła rodziców w czerwcu, pod koniec roku szkolnego. Teraz te dzieci są w szkole uważane za gorsze. Poza tym widać niepokój w klasach młodszych, gdzie obawiają się podobnych rozwiązań. Do tego rodzice usłyszeli, że klasa nie zostanie rozwiązana, jeżeli jej stan osobowy powiększy się o cztery do siedmiu osób. A jak rodzice mają uzupełnić klasę? Jaki mają na to wpływ? Skąd mają wziąć się te dodatkowe dzieci? - pyta Iwona Wujastyk, przewodnicząca rady rodziców podstawówki nr 285 przy Turmonckiej.
Rodzice: to dodatkowy stres
Rodzice mówią wprost - są traktowani przez dyrekcję po macoszemu. - Pani dyrektor sprawuje urząd od pięciu lat, a od czterech klasy są ciągle rozwiązywane. Mój syn skończył wcześniej tę samą szkołę i nigdy nie było takiego przypadku.
Dzielnica: będzie dobrze
Zdaniem urzędników dzielnicy nic złego się nie dzieje, a sytuacja jest pod kontrolą. - Faktycznie pani dyrektor popełniła błąd podejmując decyzję bez uzgodnienia z rodzicami, którzy poczuli się pominięci. Spotkałem się jednak z rodzicami i większość z nich jest w stanie zrozumieć konieczność takich postanowień - tłumaczy wiceburmistrz Sławomir Antonik. - Starannie dobieraliśmy uczniów, którzy mieliby uczęszczać do klasy z dziećmi młodszymi. Wybraliśmy dzieci urodzone w drugim półroczu, staraliśmy się nie rozbijać grup koleżeńskich. Są normy, których musimy się trzymać. Byłoby nieracjonalnie wydawać pieniądze na klasy liczące po 16 uczniów. Także patrząc na to, że w innych klasach też jest ich trochę mniej niż zakładaliśmy.
mac