Co się komu kojarzy z komuną?
1 czerwca 2007
Ponieważ w dekomunizacji ludzi żyjących PiS nie ma sukcesów (złośliwi mówią, że PiS nie będzie przecież dekomunizował swoich rodziców), postanowił zamknąć przeszłość symbolicznie. Na początek demaskując komunistów zasiedziałych w nazwach ulic.
Autorka jest radną Warszawy (Lewica i Demokraci) |
Obok nagan doczekałam się i pochwał. "Pozwalam sobie wysoko ocenić Pani artykuł w "Echu" na temat lustracji ulic - pisze M. R. - Działania grupy prawicowych oszołomów są wielkim skandalem. Jak można narażać tysiące ludzi na tak wielkie koszty i kłopoty? Rządzący frustraci powinni zająć się aktualnymi problemami: bu-downictwem mieszkaniowym, bezrobociem, biednymi ludźmi, bezpieczeństwem społeczeństwa itd., ale oni tego nie umieją. Szkalują PRL, a czym mogą się poch-walić? (...) Oto z zemsty chcą zmieniać nazwy ulic i rujnować pomniki działaczy walczących o to, by nie dorwali się do władzy niszczyciele normalnego życia spo-łeczeństwa. Takiego, jakie jest w niektórych demokracjach UE i częściowo było w PRL (a nie w komunie jak mówią pomyleni ignoranci). Nie byłem nigdy członkiem PZPR, należałem do "Solidarności". Życzę Pani dużych osiągnięć przy normalizacji życia społeczno-politycznego, jak również w innych wybranych przez Panią dzie-dzinach." Moje obawy, że w zapędach dekomunizacyjnych niektórzy wykazują się iście inkwizytorską zaciekłością nie są odosobnione. Dyskusja o patronach nie jest debatą o abstrakcjach, bo każda z tych osób ma żyjących krewnych, których nie-sprawiedliwe często osądy dotykają. Historię traktować trzeba jako wspólne dzie-dzictwo, które stać się powinno dla nas nauką. "Bardzo zainteresował mnie Pani artykuł (...), zwłaszcza informacje krakowskiego oddziału IPN o moim krewnym (brat dziadka) Juliuszu Rydygierze, który został zakwalifikowany jako "filar so-wieckiej siatki szpiegowskiej". Z dostępnych mi informacji i przekazów rodzinnych nie jest mi wiadomo, jakoby Aleksander, pseud. partyjny Juliusz, był szpiegiem so-wieckim, a do tego jeszcze "filarem siatki wywiadu sowieckiego" na Polskę. Chyba, że IPN stworzył jakąś nową nomenklaturę, w której każdy członek KPP był auto-matycznie szpiegiem sowieckim. Kuriozalne jest także to, że IPN zaleca zlikwi-dować nazwę ulicy, gdy tymczasem od końca 1992 r. ulica ta nosi imię Ludwika Ry-dygiera. A gen. prof. Ludwik Rydygier (zm. w 1920 r.) był słynnym chirurgiem polskim, pionierem operacji żołądka (to mój przodek). Zgadzam się z Panią, że słaba i błędna ekspertyza oddziału krakowskiego IPN pochłonęła niepotrzebnie pie-niądze podatników. Gdy w 1999 r. starałem się o pracę w administracji państwo-wej, zwróciłem się do prezesa IPN prof. Kieresa o zatrudnienie mnie. Mimo po-parcia centrali związkowej prof. Kieres odmówił przyjęcia mnie do IPN. Zaręczam, że moje ekspertyzy byłyby rzetelne. Znam się doskonale na historii polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego."
Sprawa nie jest prosta z tą dekomunizacją. Ja jednak cieszę się, że nikt jesz-cze nie wpadł na pomysł walki z dziedzictwem materialnym socjalizmu. Wszak - według Lenina - socjalizm to władza rad plus elektryfikacja. Widzicie sami państwo, czym by się to skończyło. Najpierw rozpędziliby samorząd, a potem odcięli nam prąd.
Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl