Amerykański superbohater promuje Warszawę. Nie mamy swoich?
20 sierpnia 2014
Od lipca do października w kolejnych dzielnicach Warszawy odbywają się gry miejskie i pikniki rodzinne pod hasłem "Kapitan Warszawa vs dr Bazyli Liszek". Świetnie! Tylko dlaczego Kapitan Warszawa to zwykła kopia Kapitana Ameryki?
Kapitan Ameryka to komiksowy superbohater, który po raz pierwszy pojawił się na papierze już w 1941 roku. Ubrany w - trzeba przyznać, że dość tandetny - kostium w kolorach flagi USA heros walczył z nazistami, kosmitami i całym złem tego wszechświata. Przez miłośników komiksów uważany jest za najbardziej amerykańskiego ze wszystkich amerykańskich superbohaterów. Kilkakrotnie pojawił się na ekranach kinowych, po raz ostatni wiosną tego roku. I prawdopodobnie w jego ostatniej popularności należy szukać źródeł inspiracji warszawskich speców od reklamy, którzy stworzyli... Kapitana Warszawę.
Już sam pomysł nazwania warszawskiego "superbohatera" prawie tak samo, jak znanej na całym świecie postaci, jest tandetny. Ale podobieństwa idą znacznie dalej: strój Kapitana Warszawy ma... barwy Stanów Zjednoczonych. Na postać spadła w internecie lawina krytyki.
- Czy Warszawa naprawdę nie ma własnej tożsamości, że musi korzystać z amerykańskiego szajsu? - piszą internauci.
"Szajs czy nie szajs?" to już kwestia gustu, ale o tym, że flaga Warszawy ma barwo żółto-czerwone a nie niebiesko-czerwone, można było, tworząc kampanię promocyjną, pamiętać. Można było sięgnąć do warszawskiego folkloru: Bazyliszka, Syrenki, Złotej Kaczki...
I co na to wszystko wydawnictwo Marvel, posiadające prawa do Kapitana Ameryki?
DG