Kobiety bez majtek i autobusowy smrodek - czyli na co skarżą się pasażerowie ZTM
21 sierpnia 2014
Wiadomo: na punktualność, ceny biletów i brak klimatyzacji. Ale to standard. W tym sezonie hitem były pasażerki bez majtek, choć to nie jedyne skargi, jakie wpłynęły do ZTM...
Zapytaliśmy w Zarządzie Transportu Miejskiego, na co jeszcze skarżą się pasażerowie. - Była skarga na kolory tramwajów, które propagują Niemcy - mówi Magdalena Potocka, rzeczniczka ZTM. - Skarżący stwierdził, że tramwaje są w barwach flagi niemieckiej, a my tłumaczyliśmy, że to przypadkowa zbieżność: kolory żółty i czerwony to barwy warszawskie, a dachy pomalowano na czarno ze względów czysto praktycznych, bo na ciemnych powierzchniach zabrudzenia są mniej widoczne.
Co jeszcze trafiło do ZTM jako skarga? Była skarga na kolory tramwajów, które propagują Niemcy - mówi Magdalena Potocka, rzeczniczka ZTM. - Skarżący stwierdził, że tramwaje są w barwach flagi niemieckiej. Są narzekania na nękających współpasażerów: uprawiających ideologię gender; kierowców autobusów, którzy są uciążliwi dla pasażerów; utyskiwania na prezesów... Co z tymi skargami robią transportowcy? - Na wszystkie skargi, które dotyczą zakresu działalności Zarządu Transportu Miejskiego, i które spełniają wymogi formalne, odpowiadamy - zapewnia rzeczniczka Potocka. Jakie to wymogi? Najprostsze: imię, nazwisko i adres zgłaszającego.
Ubrania śmierdzą... latami
Ze skarg i wniosków, jakie napływają, warto jeszcze wymienić dwie. W jednej pasażer skarżył się na "autobusowy smrodek", który utrzymuje się na ubraniach przez kilka lat. Wnioskujemy, że skarżący rzeczywiście posiada ubranie, w którym jechał autobusem kilka lat temu i nie wywabił zapachu niczym. Cóż, a reklamy zapewniają, że obecne specyfiki gwarantują aromaty jeszcze długo po praniu. Komu wierzyć?
Zwłoki w autobusie
Jednak naszym faworytem jest pytanie o możliwość przewiezienia komunikacją publiczną kota. Nic ciekawego w sumie, bo regulamin przewozu dopuszcza jazdę ze zwierzęciem, o ile nie jest ono uciążliwe dla innych pasażerów i jedzie np. w specjalnej klatce. Tyle tylko, że rzeczony kot był... martwy. Pytanie zapewne zadano, bo przepisy ZTM słowem nie wspominają o zakazie przewozu kociego truchełka - jest zakaz transportu materiałów niebezpiecznych, grożących zabrudzeniem czy przedmiotów cuchnących - ale co w przypadku, gdy zwłoki są całkiem świeże, prosto od weterynarza albo wręcz przeciwnie, zasuszone? Tak czy owak - nieważne jakie, grunt, że kot udał się do Krainy Wiecznych Łowów na myszy i autobusem czy tramwajem wieźć go nie wolno - regulują to oddzielne przepisy.
Swoją drogą - zastanawialiście się kiedykolwiek, ile martwych chomików, kotów czy innych króliczków jest przewożonych cichaczem w torbach współpasażerów? Jeśli się nad tym zastanowić - podróż autobusem nigdy już nie będzie taka sama...
Wiktor Tomoń