A mafia ma obrońców
28 sierpnia 2003
Mordercy, gwałciciele, malwersanci spokojnie chodzą po ulicach, a człowieka, który popełnił drobne przewinienie sadzają na trzy miesiące do aresztu, razem z kryminalistami. Zgroza! Tak myśli wielu Polaków po historii z 21-letnim Radkiem Faliszem, wobec którego za podrobienie szkolnej legitymacji zastosowano areszt.
Zapłacił karę, więc był spokojny
Ta historia pokazuje, jak bezwzględne bywa prawo, a Temida rzeczywiście ślepa. Radek prawie dwa miesiące spędził w areszcie za to, że przed ponad rokiem podrobił szkolną legitymację a potem nie stawiał się na wezwania sądu. W maju ubiegłego roku na trasie Kraków - Kielce konduktor podważył autentyczność okazanej przez niego szkolnej legitymacji. Okazało się, że Radek wkleił własne zdjęcie zamiast fotografii młodszego brata. Po kilku miesiącach Faliszowie otrzymali wezwanie do zapłaty 158 zł 11 groszy kary z adnotacją, że jeśli tego nie zrobią, PKP skieruje sprawę do sądu. Faliszowie karę zapłacili, a mimo to po kilku dniach przyszło do Radka wezwanie do sądu na rozprawę 8 grudnia. Nie pojechał na nią, bo wszyscy byli pewni, że chodzi o zapłaconą karę. Do sądu listem poleconym rodzina wysłała kserokopię potwierdzenia wpłaty. Nikt nie poinformował, że Radkowi postawiono zarzut fałszowania dokumentów.
Wezwania, które nie dotarły
Przed pierwszą rozprawą wzywano Radka na przesłuchanie do Kielc dwukrotnie (tak wynika z akt sprawy). Jednak jego matka twierdzi, że żadnego z wezwań nie otrzymali. Notatki załączone do akt potwierdzają, że wezwania mogły nie dotrzeć. Przy pierwszym nie ma informacji z poczty o sposobie doręczenia listu, zaś przy drugim o doręczeniu z Komendy Powiatowej. Wobec nie stawienia się Radka na wezwania kielecka prokuratura przedłużyła postępowanie, jednak aż do lipca tego roku ani prokuratura, ani policja nie odzywały się, co pozwalało przypuszczać, że sprawa została zakończona. Na początku lipca w domu Radka zjawili się policjanci. Nie było go w domu, ale po powrocie - powiadomiony przez matkę -zgłosił się w komisariacie. Do domu nie wrócił, a matce policjanci powiedzieli, że Radka nie będzie przez dwa do trzech tygodni, nie informując przy tym, do którego aresztu syna odwieziono. Dopiero po dwóch tygodniach poszukiwań rodzice odnaleźli go w areszcie śledczym w Kielcach. Mimo prób nie udało im się z synem skontaktować, ani telefonicznie, ani listownie.
Dozór zamiast aresztu
Zdesperowana matka postanowiła szukać pomocy w prasie. Udało się. O sprawie Radka mówiła cała Polska. Zdecydowali się za niego poręczyć wojewoda świętokrzyski i przewodniczący sejmiku, a Stanisław Szufel, szef Okręgowej Rady Adwokackiej w Kielcach zgłosił się, by go bronić. Kielecki sąd rejonowy na niejawnym posiedzeniu uznał wniosek obrońcy i zamienił Radkowi Faliszowi areszt na dozór policyjny, choć nie uwzględnił poręczeń wojewody i przewodniczącego sejmiku. Jak poinformował rzecznik kieleckiego sądu; adwokat Falisza zapewnił, że Radosław zrozumiał, iż ma obowiązek stawiać się na wezwania sądu. Dlatego też sąd zdecydował zastąpić areszt dozorem policyjnym. Zgodnie z postanowieniem sądu Falisz raz w tygodniu musi się meldować w komisariacie w Słomnikach koło Wesołej.
Dlaczego tak ostro
Nikt nie twierdzi, że Radosław Falisz postąpił dobrze podrabiając legitymację. Popełnił wykroczenie, winien być ukarany. Jednak sposób w jaki go potraktowano jest oburzający. Zastosowano wobec niego środek absolutnie nieadekwatny do przewinienia. Radek nigdy wcześniej nie był karany, nie wchodziła w grę obawa mataczenia, bo prokuratura miała dowody, nie próbował uciekać i chować się przed policją. Jeśli nie stawiał się na wezwania, można było go po prostu doprowadzić i poinformować, co grozi za permanentne nie stawianie się na rozprawy. A jednak kielecki wymiar sprawiedliwości zastosował najcięższy środek. To absurd. I niestety nie jedyny taki przypadek. Sędziowie często wydają decyzje o tymczasowym aresztowaniu zupełnie bezpodstawnie, jakby nie znając sprawy.
Takie zachowania sądu nie budują zaufania do aparatu sprawiedliwości. Co mi z tego - myśli obywatel - że żyję w demokratycznym państwie prawnym, skoro na trzy miesiące do aresztu trafia młody człowiek za podrobienie szkolnej legitymacji. Na dodatek jego rodzice nie mogą się dowiedzieć, gdzie się podział, a on sam nie wie, że przysługuje mu prawo złożenia zażalenia na tymczasowe aresztowanie, żądania powiadomienia rodziny i prawo do adwokata. I obywatel zastanawia się dalej. Jak to jest, że jedni z dobrodziejstw prawa mogą korzystać, a drudzy nie. Nie korzystają słabsi, choć mają na sumieniu tyle co nic, a wykorzystują je do ostatniej kropli a nawet bardziej silni, z pieniędzmi, znający prawne kruczki.
Radosław Falisz jest już na wolności, na pewno stawi się na rozprawę 2 września, ale czy musiało się stać to, co się stało? I czy to ostatnia tego typu historia?
Katarzyna Motylińska