REKLAMA

Bielany

Bielany. Pozytywnie

 

Czym mogą pochwalić się Bielany? Wolumen jako miejsce z duszą

  11 kwietnia 2016

alt='Czym mogą pochwalić się Bielany? Wolumen jako miejsce z duszą'

"Bielany. Pozytywnie" to cykl, w którym pokazujemy miejsca może i oczywiste, za to pełne pozytywnej energii oraz takie, które mocno wrosły w dzielnicę i jednoznacznie się z nią kojarzą. Dziś kilka słów o Wolumenie. To była kiedyś moja mekka. Jak się chciało kupić cokolwiek związanego z elektroniką, komputerami, sprzętem RTV to wiadomo było, że tu będzie najtaniej. Pomijając fakt, że były tu także rzeczy nie do dostania gdzie indziej...

REKLAMA

Określenie bielańskiego bazaru pochodzi od nazwy ulicy Wolumen, XIX-wiecznego traktu wytyczonego i uregulowanego w 1885 roku. Wedle legendy, bazar przy trakcie istniał tam niemal od zawsze. W rzeczywistości kultowe dla mojego pokolenia targowisko powstało przy Wolumenie dopiero w latach 60. Zaczęło się od niewielkiego cotygodniowego jarmarku staroci. Z czasem jednak targowisko się coraz bardziej rozrastało. Szeroki asortyment ściągał wszelkiego typu amatorów starych przedmiotów z "duszą". Handlowano tam antykami, starymi zegarami, żelazkami. O bielańskim bazarze tak pisał w roku 1980 tygodnik "Stolica": "świat na Wolumenie był i jest pełen niespodzianek, bo nie wiadomo do czego kupujący zapłonęli miłością: czy do szabli, niemieckiego hełmu, stołka, zegarka, szafy, obrazu czy może pustych puszek po piwie, a może do starych znoszonych butów albo do śpiących w pudełku piesków. Tam, gdzie było najciaśniej, sprzedawano pyzy, a w innym miejscu bigos na jednorazowych talerzach z niemytym widelcem i pajdą chleba. Przy głównym wejściu był taki ścisk i napór do wewnątrz, że często ruch niemal zamierał. Natomiast przy innych wejściach było pusto i nudno. Samochody na parkingu miały rejestracje z całej Polski. Po południu sprzedający byli już znużeni, ceny miały tendencje spadkowe i transakcji dobijano szybciej".

Od staroci do komputerów

Na przełomie lat 70. i 80. przeniesiono tu tzw. jarmark perski z mariensztackiego rynku. Niebawem jednak handel staroci przeniósł się na Koło, a Wolumen stał się popularnym miejscem z używanym sprzętem elektronicznym, komputerowym i RTV. Wolumen przeszedł długą ewolucję, ale wydaje się, że odnalazł nową tożsamość. Na pewno warto to targowisko zachować, tak jak i inne. Stają się coraz bardziej modne i coraz chętniej odwiedzane jako alternatywa na każdą kieszeń dla dyskontów i supermarketów. I Wolumen dziś jest taką alternatywą. Pozytywną. Można tu było także kupić sprzęt produkowany w domowych warsztatach z oryginalnych fabrycznych części. Można było nabyć układy scalone i części do zachodniego sprzętu, w czasach gdy w sklepach trudno było kupić cokolwiek bardziej skomplikowanego niż opornik.

Wtedy też zacząłem na Wolumenie bywać. Tu kupowałem części do wysłużonego Grundiga, kasety, tu polowałem na gry do Amigi, nabyłem za pieniądze wyproszone od ojca lampowy wzmacniacz. Kupiłem go od pana Sławka, który swoje chałupnicze produkcje i części sprzedawał na Wolumenie chyba od zawsze. A gdy zawędrowałem na Wolumen kilka lat temu wciąż trwał na swoim posterunku z tym samym asortymentem. Zachodziłem też do "budki" z podzespołami legendarnego na Wolumenie "Piekarza", który niestety jakiś czas temu zwinął już interes.

Kup bilet

Centrum paserstwa i piractwa

W latach 90. Wolumen miał wątpliwą, choć rzecz jasna w pełni zasłużoną, sławę centrum handlu z kradzionymi radiami samochodowymi. Wtedy kupowałem tu części komputerowe. Były tańsze niż na giełdach, a kupować było bezpieczniej niż na stadionie X-lecia. Kupowałem też programy i gry - oczywiście pirackie. Także były tańsze niż gdzie indziej, a pirackim oprogramowaniem handlowało się wtedy na poły oficjalnie wszędzie. Potem na Wolumenie zaczęły królować telefony komórkowe. Było tu ich do wyboru, do koloru, zawsze ciut taniej niż np. w komisach. O pochodzenie towaru na wszelki wypadek nikt nie pytał...

REKLAMA

Czas metamorfozy

Wolumen miał swój klimat. Bywalcy się znali, sprzedawcy wiedzieli, kogo można naciągnąć, kogo nie. Kto kupi, kto tylko ogląda. Handel tutaj przypominał swego rodzaju rytuał, a wyciągane spod lady płyty z grami na konsole albo z muzyką przynosiły kokosy.

Od tego czasu na bielańskim Wolumenie dużo się zmieniło. Dziś wychodząc ze stacji metra Wawrzyszew, po chwili trafiamy na zupełnie inne niż dawniej targowisko. Bazar przestał specjalizować się w elektronice i starociach. Owszem, elektronika rządzi w weekendy. Na sobotnio-niedzielnej giełdzie elektronicznej dostać można niemal wszystko - od telefonów komórkowych i telewizorów począwszy, na częściach elektronicznych skończywszy. Nadal można tu kupić rzeczy gdzie indziej niedostępne. Niedawno skusiłem się z czystego sentymentu na radiomagnetofon "Kasprzak" za całe 10 zł. Działa! Na co dzień na Wolumenie handluje się głównie owocami, warzywami, kwiatami. Najwięcej sprzedających jest w "oficjalne" dni targowe, czyli we wtorki i piątki. Obecnie funkcjonuje tu ponad 120 stałych pawilonów i stoisk.

Kupcy mogą być na razie spokojni. Od 2011 roku mówiło się głośno o planowanej likwidacji bazaru. Dziesięcioletnią umowę dzierżawy na część terenu spółka "Wolumen" podpisała w styczniu 2013 roku. Kupcy chcą zmieniać to miejsce na lepsze, chronić przed likwidacją i wypieraniem lokalnych producentów przez hurtowników.

Wolumen przeszedł długą ewolucję, ale wydaje się, że odnalazł nową tożsamość. Na pewno warto to targowisko zachować, tak jak i inne. Stają się coraz bardziej modne i coraz chętniej odwiedzane jako alternatywa na każdą kieszeń dla dyskontów i supermarketów. I Wolumen dziś jest taką alternatywą. Pozytywną.

(wk)

 

REKLAMA

Komentarze (5)

# Jacek

11.04.2016 12:32

dodałbym tylko że jak się targ kończy to cała okolica jest zasypywana śmieciami z bazaru. czy ktoś w tej sprawie interweniował? ewentualnie napiszcie do kogo należy się w tej sprawie zwrócić

# deotyma

13.04.2016 17:49

Niestety od lat jest tak, źe dzierżawcy biorą jadę a potem sprzątają co trzeci śmieć. Jak ktoś pojedzie oglądać miejsce z duszą,to może się zdziwić

# Marek2

16.05.2017 15:27

Syf brud hałas i udręka okolicznych mieszkańców a nie jakieś miejsce z duszą. Widać piszący artykuł słabo się przyjrzał działalności "bazaru".

REKLAMA

# Janusz G

07.01.2022 19:04

Witam ,jestem rodowitym bielańszczykiem ,tu się urodziłem i wychowałem ,tu gdzie jest bazar były kiedyś stawy co ciągnęły się aż pod hutę lata 50/60 .Tekst jest nie pełny widać że go pisała osoba słabo znająca tę okolicę .Zero na temat kina letniego które tu było na bazarku w latach 70 i wyświetlano super filmy przeboje kasowe byłem tu na gorączce sobotniej nocy z Trawoltą itd. Szkoda tylko ze opis jest taki ubogi

# Janusz G

07.01.2022 19:14

Dodam jeszcze że kino było nie lada atrakcją a były w Warszawie chyba wtedy trzy kina letnie pamiętam tylko jeszcze Jutrzenkę na powiślu . Na początku jak tylko powstał bazar to przyjeżdżali tylko chłopi furmankami i można było kupić wszystkie warzywa i to za grosze . Poruszę jeszcze jedną sprawę był jeszcze jeden bazar na bielanach na Potockiej w dołku koło działek tam gdzie teraz przebiega trasa AK ale o tym bazarku również nikt nie pamięta s przecież czasy nie tak odległe. Zastanawiam się czasami czy na bielanach jeszcze mieszkają ludzie co tu się urodzili przed i po wojnie bo jak widzę tych starych czasów nikt już nie pamięta
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe