Wolskie szkoły zaciskają pasa
19 października 2011
Dzielnica znalazła nowy sposób oszczędzania. Wolskie szkoły nie gotują już same, a zamiast dozorców będzie monitoring.
2 mln zł oszczędności - wylicza Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka Woli. Dzielnicy brakuje dziewięciu milionów złotych, a pieniędzy w budżecie nie przybywa. Rosną za to ceny wody i prądu. Poza tym od września została wprowadzona siedmioprocentowa podwyżka dla nauczycieli. Z tego powodu dzielnica szuka oszczędności wszędzie, gdzie tylko się da.
Uczniowie nie stracą
- Podejmując konieczne działania oszczędnościowe kierowaliśmy się przede wszystkim dobrem uczniów, w tym o specjalnych potrzebach edukacyjnych oraz jakością oferty edukacyjnej. Liczba zajęć pozalekcyjnych została nieco zmniejszona, ale nadal są one prowadzone we wszystkich wolskich szkołach - mówi rzeczniczka. Dodatkowe godziny przeznaczone są przede wszystkim na: realizację innowacji i eksperymentów, indywidualnego toku i programu nauki oraz organizację nauczania języka polskiego dla dzieci cudzoziemców.Rezygnują z gotowania i dozorców
- Poczynione oszczędności dotyczyły przede wszystkim działań pozaedukacyjnych szkół tzn. wprowadzenia alternatywnego sposobu żywienia w szkołach podstawowych i gimnazjach oraz rozszerzenia monitoringu w placówkach. Z kuchni prowadzonych przez szkoły zrezygnowano w dwunastu na czternaście szkół podstawowych i w siedmiu na dziewięć gimnazjów - mówi Monika Beuth-Lutyk i podkreśla, że wszystkie przedszkola gotują same, a w szkołach ponadgimnazjalnych nigdy nie organizowano żywienia w formie zorganizowanej. W liceach i zespołach szkół młodzież korzysta z oferty bufetów i sklepików szkolnych.W związku z zamontowaniem monitoringu zostały już zlikwidowane cztery etaty dozorców.
- Kolejne decyzje w tej sprawie będą zależeć od dyrektorów poszczególnych placówek. Oczywiście najpierw instalowany jest monitoring, a dopiero potem można zrezygnować z kosztów związanych z utrzymaniem etatu dozorcy - mówi Monika Beuth-Lutyk.
Marzena Zemlich