Pobił taksówkarza na Targówku. Odpowie tylko za groźby karalne?

- W nocy z 8-9 stycznia w trakcie wykonywania mojej pracy zostałem napadnięty i pobity przez pijanego i agresywnego klienta - rozpoczął swój wpis na portalu społecznościowym pan Bartosz. Jak dalej relacjonuje, do brutalnej napaści doszło na skrzyżowaniu Radzymińskiej z Gorzykowską.

Szuka kierowcy, który mu pomógł

- Kiedy czekałem na zmianę świateł klient nagle opuścił moją taksówkę i wyciągnął mnie z niej, po czym zostałem przez niego dotkliwie pobity. Zauważył to kierowca samochodu stojącego przede mną i zaczął bronić mnie przed agresywnym napastnikiem. Wierzę w siłę internetu. Szukam tego pana, aby móc mu osobiście podziękować. Nie pamiętam jak wyglądał, ani jakim autem się poruszał - przekonuje pan Bartosz, który poprosił o udostępnianie jego wpisu żeby miał jak największy zasięg. Obrońcy kolegi szuka też Związek Zawodowy Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz". Post wzbudza ogromne zainteresowanie, dlatego jest szansa, że kierowca, który pospieszył z pomocą taksówkarzowi, odnajdzie się.

Co z napastnikiem?

W krótkiej rozmowie z nami poszkodowany taksówkarz wyjawił, że napastnik został od razu schwytany. Jednak nieco inną wersję przedstawia policja, która prowadzi postępowanie w tej sprawie pod kątem gróźb karalnych, za co grożą jedynie dwa lata więzienia.

- Owszem, napastnik jest nam znany, bo został na miejscu przez nas wylegitymowany, lecz wówczas jeszcze nie wiedzieliśmy, czy poszkodowany taksówkarz złoży zawiadomienie o pobiciu. Zrobił to 11 stycznia, jednocześnie przedstawiając nam dokumentację medyczną. Teraz powołamy biegłego, który oceni, czy obrażenia wynoszą powyżej 7 dni. Jeśli tak, to kwalifikacja czynu może się zmienić na ostrzejszą. Trwają czynności wyjaśniające - poinformowała nas młodsza aspirant Irmina Sulich.

(DB)