Jedyny taki zabytek Białołęki. Świdermajer będzie pomalowany na oliwkowo
8 lutego 2021
Prace na elewacjach drewnianego domu już się zakończyły, ale przed właścicielem jeszcze dużo pracy.
Przy Fletniowej zakończyły się prace konserwatorskie na wszystkich elewacjach najbardziej oryginalnego zabytku w naszej dzielnicy - drewnianego domu w stylu świdermajer. Jak pisze warszawski ratusz, w grudniu dobiegł końca remont elewacji północnej, który był ostatnim etapem konserwacji ścian zewnętrznych.
Świdermajer przy Fletniowej
- Zachowane elementy wystroju zostały oczyszczone, a następnie poddane zabiegom wzmacniającym i biobójczym - podsumowuje urząd miasta. - Konserwatorzy pieczołowicie odtworzyli dekoracje, których brakowało, biorąc na wzór te istniejące. Zdobienia z frezowanych listew, ażurowych ornamentów oraz fałszywe okienka i liczne sterczyny dają imponujący efekt. Dekoracyjna forma budynku przypomina otwockie świdermajery.
Ciekawostką odkrytą podczas remontu na części ściany północnej jest oryginalna izolacja cieplna z gliny. Właściciel zdecydował się ją zostawić jako przykład historycznych rozwiązań technologicznych. Ponadto w ubiegłym roku budynek zyskał nowe pokrycie dachu z tytanowo-cynkowej blachy.
Oliwkowy zabytek
- To jednak jeszcze nie koniec prac - zapowiada warszawski ratusz. - W tym roku właściciel domu planuje pomalowanie elewacji na ciepły, oliwkowy kolor. Został on dobrany na podstawie zachowanych śladów oryginalnej farby. Budynek otrzyma także nowe okna, będące wierną repliką zachowanej stolarki.
Jeszcze kilka lat temu willi przy Fletniowej groziło zawalenie. Załamane stropy, uszkodzone ściany konstrukcyjne, dziurawy dach, wszechobecna wilgoć i grzyb stwarzały poważne obawy o jego przyszłość. Dzięki zabiegom konserwatorskim możliwe było zachowanie znacznie większej części oryginalnej konstrukcji, niż pierwotnie zakładano. Prace od samego początku są prowadzone dzięki dotacji z budżetu miasta. Samorząd przeznaczył na ten cel ponad 1,4 mln zł.
Drewniana willa przy Fletniowej powstała około 1900 roku. Jest świadectwem ambitnych planów ówczesnego dewelopera Krzysztofa Kiersnowskiego, który chciał utworzyć w Płudach podmiejskie letnisko.
(dg)
