REKLAMA

Białołęka

oświata »

 

Sprzedajcie w centrum, zbudujcie na Białołęce

  23 października 2009

Pisanie o tym, że na Białołęce są problemy z przedszkolami i szkołami ma taki sam sens, jak pisanie o tym, że Ziemia jest okrągła.

REKLAMA

Być może większy efekt przyniosłoby napisanie, że jest płaska. Tak właśnie chyba myśli stołeczne biuro edukacji, bo rozważa pomysł, aby uczniów z Białołęki, dla których zabraknie miejsc w miejscowych szkołach dowozić do Śródmieścia.

Taka koncepcja najpierw miała dotyczyć przewożenia przedszkolaków, jednak spotkała się z ogólną krytyką - przedszkolaki są po prostu zbyt małe, aby skazy-wać je na autobusowe tułaczki po mieście każdego dnia. Co innego z uczniami - tym można już zorganizować transport w korkach do innych szkół. Oczywiście zda-niem decydentów, bo rodzice zgłaszają sprzeciw.

Kiedyś dzieci z Ursynowa jeździły do Pyr, więc niby dlaczego uczniowie z Biało-łęki nie mogliby pojeździć sobie w tę i z powrotem do centrum? Rozwiązanie rozwa-żane przez miejskie biuro edukacji nie podoba się rodzicom. Wiadomo, że problem będzie wkrótce dotyczyć przede wszystkim szkoły na Kobiałce, która po zasiedleniu całego osiedla Regaty, nawet po rozbudowie może być niewydolna.

- Zamiast do Śródmieścia, chyba lepiej wozić dzieci do Józefowa lub Nieporętu - uważa tata 8-letniej Weroniki. - Skazywanie dzieci na codzienne korki, to absur-dalny pomysł. Nie mówiąc już o tym, że należy czym prędzej zbudować nowe szko-ły. Tłumaczenie się brakiem pieniędzy mnie nie przekonuje. Na nagrody dla urzęd-ników było? Na Legię było? Na szkoły nie ma? To zbierzemy podpisy i podamy wła-dze do prokuratury za nierealizowanie obowiązku oświatowego w miejscu zamiesz-kania - podsumowuje ojciec.

W naszej dzielnicy, a szczególnie po jej stronie wschodniej, jest dramat. Gdyby nie wywalczona w bojach w poprzedniej kadencji szkoła na Ostródzkiej - część dzieci już dziś nie miałaby się gdzie uczyć. Dzięki Ostródzkiej tragedia jest wciąż przed nami, ale zbliża się wielkimi krokami. W przedszkolach jest obecnie ok. 6 ty-sięcy maluchów. One trafią do podstawówek w ciągu najbliższych 2-3 lat, a z roku na rok liczba przedszkolaków będzie rosła. Co to oznacza? Trzeba tłumaczyć?

Na Białołęce należałoby już dziś rozpocząć budowę co najmniej trzech nowych szkół, a żeby dzieci nie musiały uczyć się w systemie zmianowym - dziesięciu. Na to miasta nie stać. Ratusz natomiast z uporem maniaka utrzymuje w Śródmieściu podstawówki działające na pół gwizdka. Czyli w ramach jednej gminy (Warszawa jest formalnie gminą) mamy puste szkoły w centrum i przeładowane do granic wytrzymałości na Białołęce.

- Rozmawialiśmy z miastem na temat rozwiązania problemów oświatowych w naszej dzielnicy, bo sami sobie nie poradzimy. Burmistrz Śródmieścia wskazywał, że niektóre placówki zamierają i z czasem mogą zostać przeznaczone nawet do likwidacji. Przekazywaliśmy miastu różne propozycje, m.in. taką, by nieruchomości szkolne w centrum sprzedać i w ten sposób pozyskane pieniądze przeznaczyć na budowę pilnie potrzebnych szkół na Białołęce. Podsuwamy różne pomysły, bo trze-ba działać wielokierunkowo, ale ubolewamy, że nasze rozwiązania nie są odzwier-ciedlone w decyzjach. Co z tego, że wszyscy nam przyznają rację, skoro nic za tym nie idzie? - mówi burmistrz Białołęki Jacek Kaznowski.

Wreszcie władze dzielnicy mówią wprost, że sobie ze szkołami nie radzą. To postęp, tym bardziej że burmistrz przyznaje, iż posłuchu w centralnym ratuszu Białołęka nie ma żadnego. Problem braku szkół trzeba jakoś rozwiązać. Tymcza-sowo zamiast wozić dzieci kilkanaście kilometrów do centrum, może należy porozu-mieć się z samorządami Nieporętu i Marek w kwestii przyjęcia do podwarszawskich szkół uczniów z zielonej Białołęki?

- Jeśli ktoś zwróci się do nas z pisemnym wnioskiem o możliwość udostępnienia miejsc w szkołach podstawowych na terenie naszej gminy, to na pewno to rozwa-żymy i podejmiemy takie rozmowy - mówi wójt Nieporętu Sławomir Mazur. - Musie-libyśmy zweryfikować liczbę miejsc w naszych szkołach, a takie na pewno by się znalazły. Jest to również kwestia zatrudnienia dodatkowej kadry, przy większej licz-bie dzieci, ale wszystko jest do uzgodnienia - podsumowuje.

Nie jest to rozwiązanie idealne, z czego najlepiej zdają sobie sprawę rodzice uczniów z Białołęki, ale i tak miałoby ono charakter tymczasowy. Do czasu, póki biuro edukacji i władze miasta nie zdecydują się na radykalne posunięcia w kwestii naprawy zaniedbań nakładających się przez lata, trzeba będzie zdać się na pro-wizorkę. Byle tylko nie stwierdzono, że prowizorka się sprawdza...

Do chwili zamknięcia tego wydania "Echa" biuro edukacji w żaden sposób nie odniosło się do pomysłu sprzedania "dogorywających" szkół w Śródmieściu i prze-znaczenia pozyskanych kwot na budowę placówek w naszej dzielnicy. Dodajmy, że pomysł ten dotyczy także liceów, które obecnie znajdują się niemal wyłącznie w centrum i jego okolicach, a młodzież musi do nich dojeżdżać z peryferyjnych dziel-nic, codziennie spędzając mnóstwo czasu w korkach. Gdyby sprzedać kilka liceal-nych budynków, to byłyby pieniądze na zbudowanie takich szkół choćby na Biało-łęce. Formalnie byłoby to przeniesienie szkoły razem z całą kadrą. Tego najbar-dziej obawiają się władze oświatowe i dlatego myślą na ten temat już od kilku lat. No bo jak tu proponować nauczycielom jeżdżenie do pracy na Białołękę? Rodzice z Kobiałki uważają, że propozycja wożenia dzieci jest znacznie bardziej bezczelna. Nauczyciele są dorośli, a w mieście działa komunikacja. Jest nawet zdaniem władz miasta coraz lepiej zorganizowana, więc w czym problem?

bw, (wt), bk, oko

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA