REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Spór o piwniczne kociaki

  21 września 2009

Wspólnoty mieszkańców, zwłaszcza te, które wyremontowały swoje budynki, niechętnie patrzą na mieszkające w piwnicach koty. Szczególnie, gdy gnieździ się ich tam kilkadziesiąt.

REKLAMA


Autorka jest radną Warszawy (Partia Demokratyczna - demokraci.pl)
 
W każdej niemal szkole czy sklepie rezyduje kot do-karmiany przez pracowników. Bezpańskie koty od zawsze znajdowały przytulisko w pralniach i piwni-cach budynków. Problem zaczyna się, gdy kot oka-zuje się kotką, która co rok rodzi kilkoro małych. Kocie schronienie szybko przesiąka charakterystycz-ną wonią odchodów, a pchły hasają tabunami. A trzeba wiedzieć, że pchły lubią również dywany, sta-re ubrania i inne tego typu rzeczy - a bez żywiciela mogą się w nich gnieździć bardzo długo. Kiedy więc zapach na klatce staje się nie do wytrzymania, a pchły zaczynają dokuczać ludziom, wtedy lokatorzy postanawiają wyprowadzić zwierzęta z bloków i osła-niają kratami okienka. Ale nie wszystkim to się po-doba. Ci, którzy chcą powrotu kotów do piwnic, po-dejmują wiele działań: od przekonywania, przez wy-bijanie szyb w piwnicznych okienkach, po angażowa-nie w spór prokuratury, mediów, a nawet najwyższych urzędów państwowych.

Trochę prawa

Żadna ze wspomnianych instytucji nie jest właściwa do oceny, czy koty w piwnicach żyły w odpowiednich warunkach. Nadzór nad przestrzeganiem przepisów o ochronie zwierząt sprawuje Inspekcja Weterynaryjna. Może to robić we współpracy z orga-nizacjami społecznymi, których statutowym celem jest ochrona zwierząt. Podej-rzewam, że warunki piwniczne, gdzie często chore zwierzęta przebywają ze zdro-wymi, a ciała martwych są pożywką dla bakterii i robactwa, Inspekcja Weteryna-ryjna uznałaby za nieodpowiednie. A lokatorom, którzy zakładają kraty w okien-kach, można by postawić zarzut tylko w wypadku, gdyby świadomie zamykali zwie-rzęta w pomieszczeniach bez możliwości wydostania się, skazując je na śmierć z powodu głodu i pragnienia.

Jest także problem z określeniem, czy koty żyjące w piwnicach, podobnie jak myszy, są zwierzętami zdziczałymi czy bezdomnymi? Bo takie kategorie wyróżnia się w ustawie o ochronie zwierząt. Zwolennicy piwnicznych skupisk zwierząt uważa-ją, że ich protegowani to zwierzęta dzikie. A te - zgodnie z literą prawa - stanowią "dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu, a człowiek winien jest im poszanowanie, ochronę i opiekę". To podstawowy zapis, na który powołują się obrońcy praw zwierząt. Ale nie do końca mają rację. Nie są to zwierzęta dzikie czy zdziczałe. Bo zdziczałe koty i psy to te, które przeby-wają bez dozoru i opieki człowieka - a więc zwierzęta piwniczne, dokarmiane przez ich przyjaciół - ludzi, za zdziczałe nie mogą być uznane. Raczej za bezdomne. Ustawodawca definiuje je jako zwierzęta domowe lub gospodarskie, które uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka, a nie ma możliwości ustalenia ich właściciela lub innej osoby, pod opieką której dotąd stale pozostawały. Prawo przewiduje, że "zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom i ich wyłapywanie nale-ży do zadań własnych gminy". Czyli zwierzęta uznane za bezdomne powinny zostać wyłapane i przekazane do schronisk, a "organizacje społeczne, których statutowym celem jest ochrona zwierząt, mogą zapewnić bezdomnym zwierzętom opiekę i w tym celu prowadzić schroniska dla zwierząt". Piwnica z pewnością nie spełnia kry-teriów stawianych schroniskom.

Kup bilet

Jak zapobiegać zwierzęcej bezdomności?

Rady dzielnic mogą uchwalać programy obejmujące ograniczenie płodności bez-pańskich zwierząt np. poprzez podawanie środków antykoncepcyjnych w karmie. Mogą podejmować kroki w celu poszukiwania nowych właścicieli dla tych zwierząt czy usypianie ślepych miotów. Zatem dopóki właściciele lokali mieszkalnych godzą się trzymać koty w piwnicach, zdejmują z głowy kłopot lokalnemu samorządowi. W momencie gdy postanowią usunąć je ze swoich pomieszczeń, lokalny samorząd musi stanąć na wysokości zadania.

Ostatnio coraz powszechniejsze staje się tworzenie kocich azylów: niewielkich ogrodzonych drewnianych domków na betonowych postumentach, mających zapo-biegać podmakaniu, z dwoma oddzielnymi wejściami. Budki są zadbane i czyste. W każdej jest ciepły koc. Koty odłowione np. przez straż dla zwierząt są odrobaczone i odpchlone, potem odwożone do nowych domków. Każdego dnia dostają karmę i wodę. Obawy, że nie przetrwają tam zimy, są nieuzasadnione.

Kocie azyle wydają się w obecnej sytuacji rozsądnym wyjściem. Choć naj-lepszym byłoby znalezienie dla kociaków prawdziwych domów i rodzin, które by je adoptowały.

Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe