Ratuszowe lobby palaczy dba o siebie
9 czerwca 2008
Kolejny rok czekamy na uchwałę wprowadzającą zakaz palenia tytoniu na przystankach. Projekt nie może wykluć się w ratuszu - palący urzędnicy twierdzą, że nie da się wyegzekwować takiego prawa.
Autorka jest radną Warszawy (Partia Demokratyczna - demokraci.pl) |
Urzędniczy sabotaż
Projekt, jeszcze w 2007 roku, po licznych skargach pasażerów, opracował Zarząd Transportu Miejskiego. Niestety, radni poprzedniej kadencji nie mieli szansy zająć się nim, bo ciągle coś opóźniało wprowadzenie go pod obrady sesji. Wreszcie - już w tej kadencji - w styczniu 2008 roku pozytywnie zaopiniowali go urzędnicy z biura drogownictwa i komunikacji. Zakaz mógł wejść w życie jeszcze w pierwszym kwartale 2008 roku... ale zamiast przesłać projekt radnym do komisji, urzędnicy zaczęli przekonywać radę i opinię publiczną, że zakaz nie ma sensu, bo nie będzie możliwości jego wyegzekwowania. Zaczęto mnożyć trudności. Jak określić strefę, gdzie nie wolno palić? Co z palaczem, który stanąłby na jej gra-nicy? W stolicy jest 3 tys. przystanków, jak wszystkie upilnować?Nie wiem, jaki może być problem z określeniem granicy, nie mieli go w Gdań-sku, Toruniu i innych miastach, na przykład w Krakowie palić nie wolno pod wiatą i 15 metrów wokół niej. Straż miejska ma prawo ukarać opornych nawet 500-zło-towym mandatem i są już pierwsze efekty. Co z palaczem, który stanąłby na gra-nicy strefy? Wystarczy słowne upomnienie i nakazanie zgaszenia papierosa. Wobec widocznego sabotażu ze strony urzędu radni jeszcze w lutym opracowali swój pro-jekt uchwały. Przedłożyli go do konsultacji odpowiednim wydziałom ratusza... i końca konsultacji nie widać.
Potrzeby nałogowców
Zamiast lokalnego prawa urzędnicy wymyślili akcję: "Nie palimy na przystankach". Od kilku dni przystanki zyskały zieleń, a palacze delektują się rozdawanymi przez strażników miejskich jabłkami. Tak ratusz stara się zachęcić mieszkańców do ref-leksji nad szkodliwością palenia i możliwością zwiększenia strefy dla niepalących. Kampania ma rozpocząć dyskusję (!!!) o wpływie dymu papierosowego na środo-wisko i otoczenie. Tak jakby wszystko w tej sprawie nie zostało już powiedziane! Tak jakby nie zostało dowiedzione, że palacze odbierają zdrowie niepalącym! Ra-tusz chce delikatnie zwrócić uwagę palaczy na fakt, że smrodzą i śmiecą, a potem trzeba po nich sprzątać. Te taktowne i subtelne działania mają poruszyć sumienie palaczy i spowodować, że zawstydzeni zrezygnują z nałogu, przynajmniej w miejs-cach publicznych. A niepalący, ci nietolerancyjni sztywniacy mają nauczyć się, że "nałogowcy też mają swoje potrzeby" - jak spuentował cel akcji jej pomysłodawca z Centrum Komunikacji Społecznej. Bo gdy niepalący ze zrozumieniem pochylą się nad potrzebami nałogowców, wtedy już nie będzie potrzebny żaden zakaz - straż miejska zamiast wlepiać mandaty kopcącym na przystankach będzie mogła spokoj-nie zająć się ściganiem babć handlujących zieloną pietruszką oraz kierowców, którzy za mało pieniędzy wrzucili do parkomatu.Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl