Przyzakładowe przedszkole
5 listopada 2010
Przyzakładowe przedszkola kojarzą się nam z czasami głębokiego PRL-u, kiedy władza dążyła do tego, aby mieć swoich pracowników pod maksymalną kontrolą.
Iwona Karpacz |
Przyzakładowe przedszkole ma same plusy: po-zwala łagodnie godzić życie zawodowe z prywatnym; rodzice nie muszą się martwić o spóźnienia, mają przecież blisko. Znika problem pędzenia na złamanie karku, by odebrać dziecko z przedszkola przed zamknięciem. Dzieci mają komfort, że rodzice są blisko, a więc zminimalizowany zostaje stres adap-tacyjny. Podsumowując - przyzakładowe przedszkole to komfort oraz oszczędność czasu, który można kreatywnie spędzić z pociechami. Przy okazji białołęccy pracodawcy mogą zbudować swój wizerunek jako przyjaz-nych rodzicom i dzięki temu przyciągnąć do swojej firmy więcej talentów: przede wszystkim kobiet, które w obecnych czasach są olbrzymim potencjałem.
Przedszkola takie powstały już w wielu polskich miastach i nie ma żadnych przeszkód, żeby tę ideę rozpropagować wśród firm mających swoje siedziby na Białołęce. Niejednokrotnie mieszkańcy naszej dzielnicy są z nią związani i miejscem zamieszkania, i pracy. Pracując w ogromnej firmie na Białołęce obserwuję jak bardzo potrzeba miejsc przedszkolnych dla dzieci pracowników. Każdy chce mieć swoje pociechy jak najbliżej.
Zakładając przyzakładowe przedszkole można skorzystać z unijnych dotacji - z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013. Jest o co walczyć, gdyż unijne dofinansowanie objąć może nawet do 100% kosztów planowanej inwestycji. Dofi-nansowaniem byłoby objęte tworzenie przedszkoli w miejscu pracy, prace adapta-cyjne budynków, wyposażenie całej placówki - zakup mebli, zabawek, pomocy edukacyjnych oraz zagospodarowanie placu zabaw. Program zapewnia możliwość utworzenia przedszkola bez ponoszenia kosztów. Od pracodawcy nie jest wymaga-ny wkład własny. Samorząd również nie musi ponosić żadnych kosztów związanych z tworzeniem przyzakładowego przedszkola.
To jest alternatywa dla Białołęki, bo jeśli obecne władze dzielnicy nie są w stanie wygospodarować funduszy na budowę nowych przedszkoli, to przynajmniej powinny zaproponować firmom pomoc np. w znalezieniu odpowiednich budynków, które mogą zostać zaadaptowane na ten cel, czy profesjonalną pomoc w przygo-towaniu dokumentacji.
W 2009 roku z dofinansowania unijnego w Polsce skorzystało sześć przyzakła-dowych placówek oraz pięć alternatywnych form opieki nad dziećmi, łącznie na ten cel przekazano 16 mln zł. Co ważne, nowo powstałe przedszkola przyzakładowe nie pobierają opłat za świadczone usługi. W roku 2010 Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej na ten cel przeznaczyło 17,5 mln zł.
Z tego pomysłu skorzystała już Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Białymstoku. Na realizację projektu stworzenia przyzakładowego przedszkola otrzymała 3,2 mln zł. Za te pieniądze wyremontowano i wyposażono na potrzeby przedszkola jeden z budynków uczelni, zatrudniono wychowawców.
Jeśli udało się w Białymstoku, to nie widzę żadnych przeszkód w proponowaniu firmom tworzenia takich placówek, zwłaszcza że jest mnóstwo pięknych terenów, gdzie dzieci mogą spędzać czas na świeżym powietrzu, blisko rodziców. Jeśli mieszkańcy mojej dzielnicy obdarzą mnie zaufaniem i zostanę wybrana na radną dzielnicy Białołęka, będzie to jeden z moich ważniejszych celów na cztery lata ka-dencji - tworzenie nowych miejsc w przedszkolach.
Iwona Karpacz