Po pierwsze bezpieczeństwo
13 kwietnia 2002
Co się kryje pod pojęciem badanie płyty podłogowej? Jakie znaczenie ma ono dla użytkowników dróg?
Według danych firmy rzeczoznawczej DEKRA, w krajach Unii Europejskiej liczba wypadków drogowych spowodowanych złym stanem technicznym pojazdów waha się od kilkunastu procent w Skandynawii, aż do prawie 30% na południu Europy. W Polsce, według policyjnych statystyk, ta liczba nie przekracza 1 procenta. Oczywiście nie wynika to z faktu, że mamy najlepsze samochody w Europie, tylko z tego, że statystyki opierają się na tym, co wpisze do protokołu policjant, który przyjeżdża na miejsce wypadku. A najłatwiej wpisać mu jako powód wypadku nadmierną prędkość lub błąd kierowcy. Jak było naprawdę nikt nie jest w stanie sprawdzić. A prawda jest często taka, że kierowca niesprawnego technicznie samochodu w najmniej oczekiwanym momencie traci nad nim panowanie. Często wynika to z niezachowania norm technicznych i parametrów dotyczących płyty podłogowej pojazdu. Wiele samochodów jeżdżących po polskich drogach jest po prostu "czterośladami".
W trakcie "Zadbaj o własne bezpieczeństwo", w obu jej edycjach w maju i listopadzie 2001 roku, przebadano prawie 1000 aut. Wyniki pokazały, że aż 68 procent przebadanych samochodów miało odchylenia punktów stałych płyty podłogowej większe niż normy dopuszczane przez producenta. Ale nie to jest jeszcze najstraszniejsze. Aż 24 procent samochodów sprawdzonych w czasie akcji posiadało odkształcenia wynoszące powyżej 14 mm ponad wymagane normy. Zgodnie z opiniami fachowców, takie auta stanowią już zupełnie realne zagrożenie nie tylko dla swojego użytkownika. Samochody takie powinny być natychmiast wycofane z eksploatacji. Wśród przebadanych samochodów znaleźli się prawdziwi rekordziści posiadający odchylenia punktów bazowych przekraczające 100, a nawet i 200 mm (tak! 20 cm).
Skąd biorą się na polskich drogach "krzywe" samochody? Jednym z głównych dostarczycieli był niczym nieskrępowany prywatny import uszkodzonych, powypadkowych aut z Europy Zachodniej. Do tragicznego stanu bezpieczeństwa na polskich drogach dokładają swój niemały udział także towarzystwa ubezpieczeniowe, które wprowadziły na początku 2000 roku nowe zasady rozliczeń szkód powypadkowych. W wyniku nowych procedur tzw. rozliczenia kosztorysowego wiele samochodów trafia do zupełnie nieprzygotowanych do tego typu napraw warsztatów, które za przyzwoleniem ubezpieczyciela naprawiają byle jak, byle tanio. Ponad 25% krzywych aut, przebadanych w akcji, zostało naprawionych właśnie metodą kosztorysową.
Towarzystwa ubezpieczeniowe jeszcze w inny sposób "dbają" o nasze bezpieczeństwo. Sprzedają mianowicie przeznaczone do kasacji tzw. "pozostałości", które w chałupniczy sposób są przywracane do życia przez domorosłych fachowców i wracają na polskie drogi jako okazyjnie kupione "bezwypadkowe auta". Pewnie takim autem było BMW, które w trakcie wypadku we Wrocławiu rozpadło się na dwie połówki, bo było po prostu zespawane z dwóch nie nadających się do ruchu samochodów, z których w jednym ocalał przód, a w drugim tył.
Po naprawie powypadkowej w większości przypadków tylko kontrola punktów stałych płyty podłogowej daje pewność, że samochód jest naprawiony fachowo i jego właściwości jezdne nie zagrażają uczestnikom ruchu drogowego. Wygląd blachy i lakieru po naprawie każdy potrafi ocenić sam. By jednak zbadać stan podwozia potrzeba specjalistycznego sprzętu, który posiadają jedynie dobrze wyposażone autoryzowane serwisy.
Ostatnio Polska Izba Motoryzacji przeprowadziła interesujący eksperyment. 3 kwietnia 2002 niedawno sprowadzony z Niemiec Opel Astra II poddany został ustawowemu badaniu technicznemu w jednej z najlepszych w Polsce Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów. Stacja z niezwykłą starannością wykonała wszystkie czynności określone przez rozporządzenie wydane w 1999 r. przez Ministerstwo Transportu. Pojazd uzyskał dopuszczenie do ruchu. 4 kwietnia ten sam samochód poddany został szczegółowemu badaniu w autoryzowanej stacji. Zakres badania obejmował pomiar płyty podłogowej. Wyniki badania pojazdu formalnie dopuszczonego doruchu wykazały trwałe odkształcenie płyty podłogowej. Niektóre punkty mocowania zawieszenia były przesunięte o kilkanaście milimetrów od danych producenta.
Cztery miesiące wcześniej (grudzień 2001) Polska Izba Motoryzacji w raporcie podsumowującym wyniki akcji wystosowała apel do Ministra Infrastruktury z prośbą o podjęcie przez rząd stosownych działań ustawodawczych, które wyeliminują takie przypadki. Izba wnioskowała o wprowadzenie zmian w przepisach o ruchu drogowym nakazujących obligatoryjne badania płyty podłogowej we wszystkich samochodach sprowadzanych z zagranicy drogą prywatnego importu i naprawianych w Polsce po poważnych wypadkach. Czas płynie, a na polskich drogach nadal ginie trzykrotnie więcej osób niż w krajach Unii Europejskiej.
Z akcji wynika jeszcze jeden wniosek i przestroga, tym razem dla amatorów samochodów z rynku wtórnego. Wydając kilka czy kilkanaście tysięcy złotych warto dołożyć jeszcze 200, aby sprawdzić w autoryzowanym warsztacie czy nasz upragniony samochód nie jest czasem "składanką" jak to wspomniane wyżej BMW.
Stefan Bieliński
Prezydent
Polskiej Izby Motoryzacji