REKLAMA

Puls Warszawy

społeczeństwo »

 

Ozdrowieniec: Mam wrażenie, że gram w filmie o kiepskim scenariuszu

  5 maja 2020

alt='Ozdrowieniec: Mam wrażenie, że gram w filmie o kiepskim scenariuszu'
zdjęciu ilustracyjne, źródło: policja.pl

Pan Tomasz wyszedł ze Szpitala Bródnowskiego po wykonanym teście na Covid. Kolejne zdarzenia i działania służb ukazują, jaki chaos panuje wokół walki z epidemią w Warszawie.

REKLAMA

Swoją historię pan Tomasz opisał na Facebooku. 31 marca mężczyzna wyszedł po operacji ze Szpitala Bródnowskiego.

- Na do widzenia mam pierwszy w życiu test na Covid, ponieważ miałem kontakt z zakażonymi pracownikami. Odkładam ten problem na bok głowy, bo przecież Sanepid sam mnie znajdzie, gdyby wynik był pozytywny. Szpital zleca 14 dni kwarantanny domowej - opisuje.

Wyszedł ze szpitala zakażony Covid

- Leczę się w oparciu o porady telemedyczne w domu. Po serii nieudanych prób telefonicznego, oficjalnego potwierdzenia wyniku testu w Szpitalu Bródnowskim, poddaję się. Wysyłam tylko maila do szpitala z zapytaniem o wynik mojego testu na Covid. 9 kwietnia (!) szpital odpowiada na maila. - Dowiaduję się oficjalnie, że przeprowadzony 31 marca test dał w dniu 1 kwietnia wynik pozytywny. Minęło 8 dni odkąd wiadomo, że jestem "pozytywny". Trochę szkoda. Gdybym miał tę informację wcześniej, to wcześniej zacząłbym leczenie i może nie skończyłbym w szpitalu. A tak, to symptomy Covid brałem za dolegliwości po operacji - relacjonuje.

Kolejnego dnia pan Tomasz gorączkuje, kaszle i czasami łapię powietrze "jak rybka". Chory zostaje przyjęty do Kliniki Medycyny Infekcyjnej i Alergologii WIM na Szaserów. Tymczasem 14 kwietnia mija termin kwarantanny zleconej przez Szpital Bródnowski.

- W tym czasie nie kontaktował się ze mną Sanepid, nie kontrolowała mnie policja. Teoretycznie, gdyby przebieg choroby był łagodniejszy i nie pojechałbym do szpitala, kaszel wziąłbym za podrażnienie po intubacji, lekką gorączkę traktował jako efekt operacji, to następnego dnia mógłbym pójść na zakupy i siać Covidem - przekonuje pan Tomasz.

Kup bilet

Chory w szpitalu, policja i tak przyjeżdża

Dopiero 15 kwietnia pod dom podjeżdża policja. - Na zlecenie Sanepidu szukają mojego numeru telefonu. Dostają numer, odjeżdżają - opowiada dalej. Kolejnego dnia telefonują z Sanepidu z informacją o pozytywnym wyniku testu na Covid.

- Dziękuję za wieści i informuję, że jestem w szpitalu. Panią najbardziej interesuje, jak tam było z tą kwarantanną, czy nie "sypnąłem" wirusem dalej. Opisuję moją pełną izolację od rodziny. Obecny pobyt w szpitalu i moje dalsze wyjaśnienia pani nie interesują, bo ma jeszcze 1000 telefonów do wykonania - opisuje pan Tomasz.

W międzyczasie w kolejnych dniach policja podjeżdża pod dom sprawdzić, czy chory pozostaje w domowej izolacji. Nie pozostaje, ponieważ nadal leży w szpitalu, ale służby zdają się tego nie pamiętać. 19 kwietnia pod dom pana Tomasza podjeżdża bus z wymalowaną kotwicą Polski Walczącej.

- To Wojska Obrony Terytorialnej mają zrobić mi test na Covid. Testu zrobić nie można, bo nie ma mnie w domu. Przecież jestem w szpitalu - wyjaśnił.

REKLAMA

System wysyła policję na wirusa, którego nie ma

21 kwietnia - brak objawów i negatywny wynik drugiego testu na Covid powoduje, że pacjent zostaje wypisany ze szpitala. Oficjalnie stał się ozdrowieńcem. Jednak nie dla Sanepidu i pozostałych służb. Policja nadal podjeżdża pod dom pana Tomasza. Ma takie zlecenie od Sanepidu aż do 9 maja. W międzyczasie ozdrowieniec próbuje poinformować służby sanitarne, iż już jest w pełni zdrowy. Dostaje jednak mailową informację zwrotną, iż z powodu nawału pracy są opóźnienia w odpisywaniu.

- Policja przyjeżdża nadal. Z policjantami się zaprzyjaźniłem. Chyba razem mamy wrażenie, że gramy w jakimś filmie o kiepskim scenariuszu - opowiada. Jak dodaje: - System wysyła policję na wirusa i dzielnie walczy z problemami, które sam wygenerował. Mam takie wrażenie, że nie jestem jakimś szczególnym pechowcem, a moja sytuacja to obowiązujący obecnie sanepidowski standard - kończy pan Tomasz.

(DB)

 

REKLAMA

Komentarze (2)

# bielanin

06.05.2020 21:31

Niestety, w czasie pokoju służba zdrowia była niewydolna ,więc w czasie wojny epidemiologicznej zapanował chaos; zmienia się obraz pola bitwy ,nawala zaopatrzenie , a my w okopach mamy tylko suchary i wodę z kałuży . Trudno walczyć z wrogiem którego się nie widzi ,a on ciągle się przemieszcza , dlatego nawet w USA ponoszą ogromne straty !!!!! Panie Tomaszu , dzięki Bogu że pan przeżył POZDRAWIAM .

# Joachim

07.05.2020 08:10

na tym polega prowadzenie polityki: generujemy wroga czy problem a potem pokazujemy, że go zwalczamy ku uciesze gawiedzi czyli wyborców. Takich przykładów jest więcej.
więcej na forum

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024