"Oddychający neon" rozczarowuje
4 października 2014
Gdyby nie to, że od kilku dni warszawskie media rozpisywały się o zamontowanym na ratuszu dzielnicy neonie, mieszkańcy mogliby go nie zauważyć.
Uruchomiony z wielką pompą wieczorem 3 października neon rozczarowuje. Liternictwo jest proste, napis widać tylko z al. Solidarności i trzeba dobrze wiedzieć gdzie patrzeć, żeby w ogóle zauważyć nowy neon. Na pełnej sklepów i punktów usługowych ulicy skromny neon ginie w tłumie miejskich świateł a znacznie lepiej widoczne od niego są podświetlone szyldy po drugiej stronie ulicy: zielony nad apteką i różowy(!) nad zakładem pogrzebowym.
- Co tu się dzieje? Kręcą film? - pytali zdziwieni kamerami i standami z logo urzędu dzielnicy przechodnie, wysiadający przed ratuszem z tramwajów i autobusów. Pewną ciekawostką jest pulsowanie neonu, mogące - zgodnie z tytułem projektu "Wola oddycha" - kojarzyć się z oddechem, ale potrzeba wyjątkowo bujnej wyobraźni, żeby dopatrzeć się w tym pulsowaniu nawiązania do powstania warszawskiego, o którym mówi pomysłodawca neonu.
- Woli i całej Warszawy miało nie być, taki był zamiar hitlerowców - mówi pomysłodawca neonu, fotograf Jarek Zuzga. - Choć powstanie zakończyło się tragicznie, to jednak Wola i jej mieszkańcy okazali się ostatecznie zwycięzcami, bo przetrwali. Dlatego wybraliśmy taki szczególny sposób upamiętnienia za pomocą świetlnego oddechu, który symbolizuje życie, zwycięstwo i wolność.
Podczas rzezi Woli na początku sierpnia 1944 r. niemiecko-rosyjsko-azerscy naziści wymordowali 35-65 tys. mieszkańców. Pomnik ku czci ofiar znajduje się niedaleko ratusza, w rozwidleniu al. Solidarności i Leszna.
DG