Legionovia: wojna w cieniu awansu
7 czerwca 2013
Piłkarze Legionovii w dobrym stylu zmierzają do II ligi, ale w klubie z Parkowej brak świątecznej atmosfery. Trwa wojna pomiędzy władzami klubu a rodzicami chłopców z grup młodzieżowych. - Dlaczego 30 tys. zł z naszych pieniędzy zostało przeznaczonych na pierwszą drużynę? - pytają rodzice.
- Dokumenty pokazały, że kwota ok. 30 tys. zł ze składek, które były przeznaczone na grupy młodzieżowe, została przeznaczona na pierwszy zespół seniorów. Nie wyrażamy na to zgody. Zamierzamy doprowadzić do kontroli w klubie - zapowiada jeden z aktywnych rodziców, który jednak nie chce ujawnić publicznie swojego nazwiska.
Ci właśnie aktywni rodzice próbowali doprowadzić do rewolty podczas walnego zebrania. Wraz z pomocnikami (przybyło aż 197 osób, po raz pierwszy aż tyle w historii) chcieli obalić dotychczasowy zarząd klubu. Sprawujący władzę od ośmiu lat prezes Dariusz Gębarowski jednak się obronił.
- Jeżeli rodzice dają pieniądze na szkolenie swojego chłopca, to nie oznacza, że cała kwota zostanie na to przeznaczona. Jesteśmy stowarzyszeniem. Ja nie dzielę klubu na młodzież i starszych. Jesteśmy jednością. Część z tych chłopców może po roku zrezygnować z treningów, a klub musi funkcjonować - wyjaśnia.
Trenerzy swoje wiedzą
Mniej więcej w tym samym czasie prezes usunął z klubu pracujących od lat z grupami młodzieżowymi Dariusza Ziąbskiego i Sebastiana Dzisiewicza. Po długich rozmowach przywrócił ich do pracy, chociaż na zmienionych warunkach.
- Mieliśmy własne zdanie na temat tego, co dzieje się w klubie. Nie chodziło tylko o pieniądze dla grup młodzieżowych, także o złe rozliczanie dotacji. Grupy młodzieżowe utrzymują się wyłącznie ze składek. Pierwszy zespół jest dotowany przez miasto, ma dodatkowych sponsorów. Uważaliśmy sytuację za niewłaściwą, ale nie chcę się wypowiadać. Jeżeli rodzice dają pieniądze na szkolenie swojego chłopca, to nie oznacza, że cała kwota zostanie na to przeznaczona - mówi prezes Legionovii. Jednak zostałem w klubie. Kolega został głównym trenerem grup młodzieżowych, mnie zapropnowano stanowisko asystenta. Moi wychowankowie właśnie awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej, inni już w niej grają. Nie na takie miejsce przez lata pracowałem - mówi trener Ziąbski.
Prezes odejdzie przed wakacjami
Prezes Gębarowski 30 czerwca ma oddać władzę, ale nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Kiedy tu przychodziłem, klub miał 56 tys. zł długu. Teraz mamy zysk w wysokości 40 tys. zł. Nie ma zadłużenia ani w ZUS, ani w urzędzie skarbowym. Nasi oponenci chcieli przejęcia władzy. Powiedziałem, że odejdę, jak wszystko w klubie będzie uporządkowane. Musieliśmy zadbać o awans do II ligi i wiele innych spraw. Trwa kontrola urzędu miasta. Jestem pewien, że wszystko będzie w porządku - mówi prezes.
Awans w kieszeni
W meczu z drugim w tabeli Sokołem Aleksandrów Łódzki piłkarze Legionovii wygrali dzięki bramce Szymona Lewickiego i mogą być praktycznie pewni awansu do II ligi. Przed tym spotkaniem drużyna Marka Papszuna wygrała sześć kolejnych spotkań, następnie zremisowała z Ursusem i wróciła na zwycięski szlak. Legionovia dominowała zresztą w grupie łódzko-mazowieckiej od początku rozgrywek. Trener pracuje z zespołem od listopada 2011 r., czyli już ponad 1,5 roku. To w piłce nożnej wcale nie tak częsty przypadek.
Po grających w elicie siatkarkach i piłkarzach ręcznych, którzy też są już w ekstraklasie, Legionowo ma kolejny powód do sportowej dumy. Szkoda tylko, że z towarzyszeniem takiej awantury.
mac