REKLAMA

Zawsze razem

autor: Danka Turek
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 7 marca 2023
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 304
ISBN: 978-83-6763957-6

Inne formy i wydania

e-book (epub, mobipocket)  2023.03.07

Różnią się wiekiem, zainteresowaniami, mają odmienne pozycje społeczne. I właśnie dlatego że są tak inne, ich przyjaźń jest taka piękna.

Barbara wydaje się szczęśliwą żoną i mamą nastoletniego syna. Uwielbia też swoją teściową, Adelę, która wychowała Baśkę, gdy własna matka ją porzuciła.

Gdy synowa i teściowa poznają trzydziestoparoletnią Lilianę, postanawiają założyć Klub Muszkieterek, aby nie tylko wspólnie spędzać czas, ale przede wszystkim wzajemnie się wspierać, podtrzymywać na duchu i pomagać sobie w kryzysowych sytuacjach. W chwili, gdy do stowarzyszenia dołącza Nina, ofiara przemocy domowej, kobiety rozpoczynają walkę, aby wyzwolić przyjaciółkę spod władzy męża tyrana.

Muszkieterki, kierując się zasadą: ,,Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną", nie poddają się, walczą i gdy już prawie udało im się pokonać wroga i wyzwolić przyjaciółkę, pojawia się kolejny, bardzo groźny przeciwnik - pandemia. Nowa sytuacja i obostrzenia z nią związane zmieniają życie wszystkich kobiet, a w szczególności Niny, gdyż izolacja i kwarantanna są sprzymierzeńcami przemocy domowej.

Fragment

Grudzień 2020 r.

W wielorodzinnym domu należącym do Adamczyków zawsze było przytulnie i wesoło, a jednocześnie głośno, gdyż wszyscy domownicy lubili mówić, śmiać się i przekrzykiwać, aby udowodnić pozostałym swoje racje. Stanisław uwielbiał przekomarzać się ze swoją temperamentną żoną, Adelą, a ich syn, Krzysiek, wiedząc, że rodzice są jak woda i ogień, zawsze cierpliwie czekał na moment pojednania. Obawiał się jednak dzisiejszego wieczoru, gdyż na kolację wigilijną zaprosił gości: przyjaciółkę rodziny, Lilkę, której towarzyszył ojciec, Gustaw Waligóra, największy wróg Staszka. Poprosił więc swoją żonę, Basię, aby porozmawiała z teściem, wiedząc, że ten zrobiłby dla synowej wszystko. Tak jak przypuszczał, Baśka uprosiła ojca, aby ze względu na najpiękniejszy i najbardziej magiczny wieczór w roku, zapomniał o kłótniach i wzajemnej niechęci obu panów. Stanisław, nie chcąc sprawiać nikomu przykrości, przyrzekł zawieszenie broni i obiecał synowej, że będzie potulny jak baranek. Dzięki tym zapewnieniom wszyscy odetchnęli z ulgą i wierzyli, że tegoroczne święta na długo pozostaną w pamięci obecnych przy wigilijnym stole.

Byłoby jeszcze piękniej, gdyby Boże Narodzenie było mroźne i śnieżne. Niestety ludzie na próżno wypatrywali upragnionego śniegu, który otuliłby ziemię i drzewa białym puchem. Grudniowy dzień bardziej przypominał słotną jesień niż baśniową zimę. Wieczorem panował chłód, a przeraźliwy wiatr próbował wkraść się przez szpary w oknach domu Adamczyków, w którym słychać było radosny gwar. Do tego dochodziły dźwięki kolęd, odgłosy męskich rozmów z salonu i krzątaniny w kuchni, w której spotkały się dwa pokolenia uzdolnionych kulinarnie kobiet: Ady i jej synowej, Baśki. Było to miejsce spotkań i centrum życia domowników, a przygotowywanie jedzenia nie było przykrym obowiązkiem, lecz przyjemnością. Teściowa kilka lat temu przekazała swojej synowej pałeczkę, lecz nie potrafiła całkowicie wycofać się z kucharzenia i dlatego przed uroczystościami rodzinnymi dzieliła się kolejnymi przepisami i swoim wieloletnim doświadczeniem.

Każda z kobiet wyróżniała się innym wyczuciem smaku, ale razem tworzyły kulinarne smakołyki. Z na pozór tradycyjnych składników wyczarowały wyjątkowe dania, które na pewno zachwycą domowników i gości, którzy mieli zasiąść przy wspólnym stole w tym wyjątkowym dniu. Mijający rok obfitował w innowacyjne przepisy i dodatkowe specjały, niepojawiające się dotychczas na wigilijnym stole. Basia była niezwykle dumna, że do starych i tradycyjnych przepisów dołączyła nietypowe, co jednak spotkało się ze sprzeciwem teściowej.

- Baśka, ty już chyba przesadzasz z tą liczbą potraw. Po co tyle jedzenia? Święta to nie potrawy, tylko ludzie, którzy zasiądą przy wigilijnym stole. - Ada podnosiła kolejne przykrywki i po zajrzeniu do garnków, z niedowierzaniem kręciła głową.

- Ale ja się w ogóle nie napracowałam. Przygotowałam tylko składniki, powrzucałam je do wolnowaru i nastawiłam. Na tym moja rola się skończyła. Ot, wszystko. Zero nadzoru. Nie musiałam stać, mieszać i pilnować, żeby się nic nie przypaliło. Moje ostatnie odkrycie to po prostu cudo. Ale nie rozumiem, dlaczego to właśnie ty zarzucasz mi, że będzie za dużo jedzenia. Ile to ja razy słyszałam, że trzeba głodnych nakarmić, a spragnionych napoić. To przecież naczelna zasada w naszym domu, prawda? A tradycja jest najważniejsza. Sama mnie tego wszystkiego nauczyłaś.

Basia nie wyniosła ze swojego rodzinnego domu żadnych wzorów do naśladowania, nic więc dziwnego, że przekazane przez teściową zwyczaje pielęgnowała i podtrzymywała.

- A w zeszłym roku jakoś nie przejmowałaś się obyczajami. Spakowaliście się i bez mrugnięcia okiem pognało was na te afrykańskie wakacje. A ja musiałam zostać z Gustawem i go niańczyć. I nikt mnie nawet nie zapytał, czy miałam inne plany.

- To jest cios poniżej pasa! Jesteś niesprawiedliwa, bo dobrze wiesz, dlaczego wyjechaliśmy. A poza tym już nie przesadzaj. Może rzeczywiście nie było ci na rękę, że tata Lilki został pod twoją opieką, ale myślisz, że nie widzę, jak sobie teraz z dzióbków spijacie? Wtedy to był Gustaw, a teraz nie mówisz do niego inaczej niż ,,Guciu". Nie mogę uwierzyć, że tak wiele zmieniło się przez rok. - Młodsza z kobiet westchnęła głośno. - Nawet przy mężu nie potrafisz się powstrzymać, tylko szczebioczesz z nim jak nastolatka.

- A tam, jaki to ze Stanisława mąż! - Adela zaczęła podśpiewywać charakterystyczny i znany fragment z piosenki Jako mąż i nie mąż Atrakcyjnego Kazimierza, wystukując dłońmi na stole rytm muzyki i powtarzając: ,,jako mąż i nie mąż".

- Gdybym cię tak nie kochała, to... - Synowa zawiesiła głos i pogroziła palcem, śmiejąc się głośno. Spojrzała z czułością na śpiewającą kobietę i nie mogła się powstrzymać. Musiała pogłaskać jej zaróżowiony od ciepła policzek. Adela była nie tylko matką jej męża, ale przede wszystkim przyjaciółką i powiernicą. Zawsze mogła polegać na doświadczeniu teściowej, która traktowała ją jak rodzoną córkę.

- A co to za śmichy-chichy? Rzuciłyście mnie na pożarcie facetom. Ratunku! Pomocy! Już dłużej z nimi nie wysiedzę! Za dużo testosteronu w jednym pomieszczeniu. - Do kobiet dołączyła kolejna, dużo od nich młodsza, która uśmiechając się, ukazała urocze dołeczki w policzkach.

Lilka Waligóra była częstym gościem w kuchni, lecz nigdy jeszcze niczego nie ugotowała, natomiast regularnie wyjadała dania prosto z garnka. Obie panie Adamczykowe, które potępiały podobne zachowanie wśród domowników, ulegały dziecięcemu urokowi przyjaciółki i przymykały oczy na ten jej niezbyt higieniczny nawyk.

- Ojejku, co tu tak pięknie pachnie? - Widzę, że już wszystko zrobione, a wy tu sobie gadu-gadu i wyżeracie co najlepsze kąski. Niby przyjaciółki, a egoistki cholerne z was, i tyle. Muszę koniecznie spróbować, bo ślina cieknie mi jak psom Pawłowa. - I tym razem przyjaciółka zachowała się w charakterystyczny dla siebie sposób. Wyciągnęła łyżkę z szuflady i szybko zanurzyła ją w kapuście, która czekała na wyłożenie z misy wolnowarowej. - O matko, jakie to dobre. - Mlaszcząc głośno i oblizując się jak kot, Lilka wyraziła swoje zadowolenie.

- I bardzo dobrze, że jesteś. Tylko błagam, nie mlaszcz, bo wylecisz zaraz z kuchni. Wiesz, że nie cierpię siorbania i mlaskania. - Basia machnęła w kierunku koleżanki ścierką kuchenną. - Może razem łatwiej nam pójdzie, bo właśnie próbuję wypytać Adę, na jakim etapie jest teraz jej znajomość z twoim ojcem.

- A tak mi się wydawało, że słyszałam imię tatusia. Jako kochająca córeczka też chętnie posłucham, bo chciałabym wiedzieć, co oznaczają te czułe słówka i gesty. - Lila rozsiadła się na taborecie i spojrzała wymownie na Adę.

- Tego już za wiele! Może zaczniecie jeszcze nas inwigilować, co? Baśka to nawet zainstalowała sobie taką aplikację, która pozwala na szpiegowanie mojej komórki. Tłumaczy, że to dla mojego bezpieczeństwa. Też coś, jeszcze nie jestem zramolałą staruszką! - Adela najpierw poprawiła sobie włosy, potem nieodłączne korale, które były jej ulubioną biżuterią, a następnie zdjęła fartuch, aby pokazać się w pięknej sukience, podkreślając tym gestem, że jest jeszcze bardzo atrakcyjną kobietą.

- Ada, kochanie ty moje, nie zmieniaj tematu! Nie miałabym nic przeciwko, gdybym należała do waszej rodzinki. Baśka... - Tym razem Lila zwróciła się do młodszej kobiety. - Ale byłoby świetnie, gdyby coś się wykluło z randek mojego taty i twojej teściowej. - Ucieszyła się, klaszcząc jak małe dziecko. - Kim wówczas byśmy dla siebie były? Te koligacje mogłyby być trochę skomplikowane, co?

Barbara postukała w usta palcem, udając zastanowienie.

- Niech pomyślę... Siostry? Nie! - Sama sobie zaprzeczyła. - Jeśli już, to zaledwie przyrodnie siostry.

- Siostry, zawsze chciałam mieć rodzeństwo, ale to byłoby za piękne. Według mnie byłybyśmy szwagierkami. - Lilka chwyciła Baśkę za rękę i mocno ją ścisnęła.

- Wiecie co? Wy to wariatki jesteście i tyle. Z tego waszego gadania to można pomieszania zmysłów dostać. Przyrodnie siostry, szwagierki... nawet ja nie mogę się połapać w tej gadaninie. - Ada w znaczący sposób nakreśliła na swoim czole kółko, ale oczy się jej śmiały, bo każda wesołość młodych kobiet ją cieszyła.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

City Break
City Break

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024