Zadanie wykonane. Wspomnienia czeskiego asa myśliwskiego z czasów II wojny światowej
tytuł oryg.: | Mission Accomplished. The Engaging Memoir of a Czech Fighter Pilot Flying For Britain In World War Two |
autor: | Frank Mares |
wydawnictwo: | Replika |
wydanie: | Zakrzewo |
data: | 17 lutego 2015 |
forma: | książka, okładka twarda z obwolutą |
wymiary: | 145 × 205 mm |
liczba stron: | 384 |
ISBN: | 978-83-7674434-6 |
Podczas II wojny światowej Czesi wybrali strategię uległości wobec Hitlera. Nie wszyscy jednak się z tym pogodzili. Ci, którzy chcieli walczyć, musieli emigrować. Odyseja Franka Maresa to los, który stał się udziałem wielu jego rodaków.
W 1939 roku Mares uciekł przez Polskę do Francji. Po wielu perypetiach trafił do tamtejszych Armée de l'Air, a po kapitulacji Francji - do brytyjskiego RAFu. Latając Hurricanami i Spitfire'ami, stoczył wiele walk powietrznych i nigdy nie został zestrzelony. W 1942 roku otrzymał Distinguished Flying Medal (DFM) i Czechosłowacki Krzyż Walecznych.
Po wojnie, jak wielu jemu podobnych, Mares nie mógł powrócić do ojczyzny i pozostał w Anglii. Osiadł w Yelverton, hrabstwo Devon, koło Harrowbeer - dawnego lotniska RAFu.
Znakomita książka dla zainteresowanych lotnictwem, ale również zawiłą historią ludzkich losów.
Goodreads
Dedykacja ... 7
Podziękowania 9
Słowo wstępne 11
Wprowadzenie 13
Rozdział 1: Stworzony do latania 15
Rozdział 2: Służba wojskowa w kraju i plany ucieczki 29
Rozdział 3: Początek długiej podróży 41
Rozdział 4: Polska 53
Rozdział 5: Francja - na co czekamy? 68
Rozdział 6: Jak uniknąłem poboru
do francuskiej Legii Cudzoziemskiej 81
Rozdział 7: Wypowiedzenie wojny 90
Rozdział 8: Wreszcie w powietrzu 102
Rozdział 9: Zaawansowany kurs pilotażu
i sztuczka z nożem 119
Rozdział 10: Bezsilni w obliczu napaści 135
Rozdział 11: Podróż do Anglii 153
Rozdział 12: W szeregach RAF 174
Rozdział 13: Wreszcie latam z 601 Dywizjonem 191
Rozdział 14: W ofensywie 211
Rozdział 15: Patrole nad Kanałem i eskortowanie konwojów 222
Rozdział 16: Intensywne operacje i akrobacje 244
Rozdział 17: Dywizjony czeskie 264
Rozdział 18: Przymusowe lądowanie 278
Rozdział 19: Misje eskortowe w Dniu D 299
Rozdział 20: Odpoczynek i regeneracja sił 328
Rozdział 21: Powrót do wyzwolonej Czechosłowacji 339
Epilog 349
Podróże Franka Maresa przez Europę do Anglii 1939-1940 350
Dywizjony, samoloty i bazy Franka Maresa w Wielkiej Brytanii 352
Mapa podróży Franka Maresa z Pilzna do Liverpoolu: czerwiec 1939 - czerwiec 1940 357
Słowniczek 358
Indeks 362
W piątek 4 kwietnia polecono mi ćwiczyć walkę powietrzną z kapitanem Gilbertem, dowódcą eskadry ,,B" i słynnym angielskim asem akrobacji lotniczych. Czułem się nikim przy takim mistrzu, moje stopy w butach lotniczych zamieniły się w galaretę. Ale nie miałem wyboru, więc na niespełna dwóch tysiącach metrów, nad powłoką gęstych chmur, zaczęliśmy walczyć. Niebawem kapitan siedział na ogonie mojego Hurricane'a. Niełatwo mi było pogodzić się z pozorowanym zestrzeleniem. Uspokoiwszy nerwy, posłużyłem się techniką, której nauczyłem się we Francji, to znaczy wykonałem szybką beczkę, aby wyjść z poważnej opresji, a kiedy ja też zaliczyłem trafienie, wróciła mi pewność siebie. Później wdaliśmy się w walkę równie wyczerpującą dla nas, jak i dla samolotów. Kiedy mój nauczyciel pokiwał skrzydłami swojego Hurricane'a, ustawiłem się obok niego i zobaczyłem, że pokazuje mikrofon wmontowany w maskę tlenową, co oznaczało, iż jego radio nie działa. Uniosłem kciuk na znak potwierdzenia i poprowadziłem go przez chmury do podstawy balonowego korytarza, nad którym się rozdzieliśmy. Po wyjściu z chmur kapitan Gilbert nagle pomknął przed siebie i zanurkował w stronę drzwi dywizjonowego baraku odpraw - w ostatniej chwili poderwał samolot, wykonał sekwencję spektakularnych wolnych i szybkich beczek, a później wszedł w następny lot nurkowy. Raz jeszcze powtórzył swoje beczki, tym razem nisko nad lotniskiem. Kiedy nawracał po raz trzeci, byłem nieco z tyłu i na prawo od niego, zauważyłem, że patrzy na mnie. Uznawszy, że będzie lepiej, jeśli nie okażę się tchórzem, w ślad za kapitanem Gilbertem wykonałem serię beczek, omal się przy tym nie zabijając.
Ze względu na brak doświadczenia w brawurowych akrobacjach straciłem wysokość. Doskonale pamiętam, jak podczas swojej trzeciej powolnej beczki, lecąc na plecach, widziałem po obu stronach przemykające drzewa i dachy domów. Ludzie na ziemi, obserwując mój ,,wspaniały" pokaz, mogli pomyśleć, że jestem bardzo uzdolnionym pilotem, a tymczasem ja, po wylądowaniu, pobiegłem zmienić bieliznę. Wtedy też poprzysiągłem sobie, że nigdy więcej nie będę wykonywał akrobacji poniżej przepisanej wysokości tysiąca metrów.
Na sąsiedniej półce
-
[ książka ]Pawiak, Majdanek, AuschwitzBolesław Burski
-
[ książka ]Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmuJakub Benedyczak
-
[ książka ]Jadwiga. Biografia StańczakowejJustyna Sobolewska
-
[ książka ]Artystyczne kręgi, miłosne trójkąty. Virginia Woolf i grupa BloomsburyAmy Licence
-
[ książka ]Komandos. Gang z ŻoliborzaArtur Górski
-
[ książka ]Julia Keilowa. Metaloplastyczka na nowe czasyMałgorzata Czyńska
-
[ książka ]Uwielbiani. Miss Fallaci podbija HollywoodOriana Fallaci
-
[ książka ]Rowerem wokół Bałtyku 1938Bernard Newman
-
[ książka, e-book ]Pablo Escobar i mafia kolumbijskaIwona Kienzler
-
[ książka ]Szczęście i inne przypadki. MikroreportażeIza Klementowska
-
[ książka, e-book ]Wieczne państwo. Opowieść o KazachstanieWojciech Górecki
-
[ książka ]Przerwa na rakaIwona Walczak
LINKI SPONSOROWANE