REKLAMA

Tajemnica w garnku, czyli książka kucharska dla dziewczynek i chłopców

autor: Hanna Adamik, Stefan Adamik
wydawnictwo: Buchmann
wydanie: 1, Warszawa
data: 18 kwietnia 2012
forma: książka, okładka twarda
wymiary: 195 × 235 mm
liczba stron: 120
ISBN: 978-83-7670326-8

Przygody rodzeństwa - Zuzki i Bartka, które są pretekstem do kuchennych doświadczeń. Ciepła, rodzinna opowieść z garnkami i talerzami w tle oraz wiele sprawdzonych przepisów, które zachęcą każde dziecko do kulinarnych eksperymentów.

Książka zwraca również uwagę na kwestie bezpieczeństwa w kuchni, samodzielnego przygotowania posiłków a także podpowiada młodym kuchmistrzom z jakimi kuchennymi troskami powinni kierować się do rodziców.

"Czy zastanawiasz się czasem nad tym, jak to się stało, że ktoś wymyślił różne potrawy: na przykład zupę ogórkową albo kotlety mielone czy ciasto biszkoptowe? Czy sprawił to przypadek, czy może ktoś, dawno temu, sam spróbował udoskonalić swój jadłospis, bo mu się znudziło jedzenie wciąż tych samych, bardzo prostych potraw? Wiele z nich powstało przypadkowo, inne przez próby, dodawanie i zmienianie składników, czyli eksperymenty.

Nawet nie wiemy, jakie historie wiązały się z poszczególnymi potrawami. Aby nie zapominać tego, co akurat się udało, co bardzo smakowało, ludzie zaczęli zapisywać składniki i sposób przygotowania różnych dań. Tak powstały książki kucharskie. I co się okazało? Że różnią się od siebie propozycjami potraw i ich przyrządzania, że zależy to także od kraju, w którym żyją ich autorzy. Co innego jada się na zimnej północy Europy, a co innego na południu - tam, gdzie jest cieplej, gdzie rosną słodsze i bardziej soczyste owoce, a słońce mocniej grzeje! A jeszcze co innego jada się w dalekiej Azji czy gorącej Afryce. Warto poznawać te różne smaki i kompozycje, ale zanim to nastąpi - naucz się poruszać po kuchni, zaprzyjaźnij się z jej mieszkańcami: garnkami, sztućcami, kubeczkami i chochelkami. Często widzisz, jak mama czy tata szybko i zręcznie poruszają się w kuchni: doskonale wiedzą, jakiego garnka użyć do gotowania kaszy, a jakiego do jarzyn. I nigdy nic im nie upadnie na podłogę, nie stłuką talerza, nie poparzą się przy wyjmowaniu ciasta z piekarnika. Czy można się tego nauczyć? Oczywiście, że można! Trzeba nauczyć się obchodzenia z żywiołami. A uda się to tylko wtedy, jeśli będziesz uważać na to, co robisz, nie będziesz jednocześnie rozmawiać przez telefon albo oglądać telewizji, zastosujesz się do uwag mamy lub babci, no i w ogóle zechcesz poznawać wielką sztukę gotowania. Mamy nadzieję, że ta książka chociaż trochę ci w tym pomoże."

Fragment

ROZDZIAŁ I

NIESPODZIEWANY WYJAZD MAMY

- Obiad macie w lodówce - powiedziała mama wchodząc do kuchni. -Zupa jarzynowa jest w małym garnuszku, wystarczy podgrzać. Udka kurczaka zjedzcie na zimno, z sałatką...

- A na deser? - wyrwał się, jak zwykle Bartek, mój młodszy brat.

- Nie pomyślałam o deserze. Bardzo się śpieszę, więc mam nadzieję, że wystarczą wam owoce. Są w koszyczku na stole.

Mama zawsze się śpieszyła. Nie lubiła się spóźniać, bo mówiła, że to brak szacunku wobec osoby, do której się idzie. Ale tym razem śpieszyła się jakoś inaczej. Często spoglądała na zegarek i wyglądała tak, jakby poganiała samą siebie.

- Mam nadzieję, że dacie sobie radę - próbowała się uśmiechnąć. - Wrócę jutro wieczorem, a dzisiaj przyjedzie tata. Rozmawiałam z nim i obiecał skrócić delegację. Więc kolację zjecie już razem.

- Ciągle nie wiemy gdzie się tak śpieszysz i dlaczego wrócisz dopiero jutro? - Bartek nie dawał mamie spokoju.

- Babcia zachorowała. - Mama spojrzała na nas poważnie. - Muszę do niej pojechać. Ciocia Krysia dzwoniła rano, kiedy byliście w szkole. Za godzinę mam pociąg i nie mam już ani chwilki. - Zuzanko - odezwała się do mnie - z pewnością dacie sobie radę. To tylko kilka godzin do przyjazdu taty. Wiesz jak zapalić gaz i podgrzać zupę, prawda? Jak zjecie, posprzątajcie w kuchni i weźcie się za lekcje. Nie zapomnijcie nakarmić kota.

-A czy będziemy mogli obejrzeć film? - to znowu Bartek!

- Przestań! -syknęłam na brata. On zawsze wybierał przyjemniejsze zajęcia, niż odrabianie lekcji.

-Mamo, powiedz Zuzce, żeby mi nie dokuczała! - Myślałam, że za chwilę się rozpłacze.

-Dzieci, dajcie mi spokój, muszę zastanowić się co mam zabrać ze sobą... - Mama naprawdę wyglądała na zdenerwowaną.

-Weź coś do czytania w pociągu - doradziłam cicho.

-Masz rację Zuzanko. Książka na drogę, przybory toaletowe, pieniądze... acha! Pieniądze! Zostawiam wam trzydzieści złotych, tak na wszelki wypadek. Leżą w szufladce pod telewizorem. Uważajcie na siebie, moi kochani! Numer telefonu do cioci Krysi jest w notesie, do babci też! Zresztą zadzwonię, jak będę na miejscu.

Podeszła szybko do szafy, wyjęła kilka drobiazgów, które wrzuciła do podróżnej torby.. Zdjęła z wieszaka żakiet i przytuliła mnie do siebie. - Zostawiam was po raz pierwszy samych na gospodarstwie! Bądźcie dzielni i uważni.

- Wiem, nie będziemy nikomu otwierać drzwi, tylko tacie! - wyrwał się znowu Bartek.

- Bardzo dobrze - Mama pocałowała go w policzek.- No, moje zuchy, biegnę, bo pociąg nie będzie na mnie czekał.

I już jej nie było! Przez chwilę słyszeliśmy tylko stukot pantofli po schodach. Zostaliśmy sami. Zupełnie sami w naszym mieszkaniu, nie takim znowu wielkim, ale teraz wydawało mi się ono za duże i za puste! Bartek przeciwnie, miał minę całkiem zadowoloną!

-To co będziemy robić? - zapytał - i zaraz sam odpowiedział: - muszę trochę odpocząć. Później odrobię lekcje. Mam tylko ćwiczenia i przykłady z rachunków.

- Jak chcesz! - pomyślałam, że nie będę go do niczego zmuszała. - Ja wolę zacząć od lekcji. Potem będę miała wolny czas.

- A kiedy coś zjemy? Właściwie jestem bardzo głodny! Mama powiedziała, że obiad jest w lodówce.

- Wiem. I nie chcę teraz jeść. Zajmij się czymś - powiedziałam.

- Ale nie wiem czym. Może pójdę do Krzyśka?

- Nigdzie nie pójdziesz. O tym nie było mowy. Jak wróci tata, to będziesz sobie chodził. Mama prosiła, żebym się tobą opiekowała, więc siedź w domu i odrób lekcje. Potem coś wymyślimy.

Bartek obrażony wyszedł do kuchni, a ja wyciągnęłam z plecaka zeszyt i książkę do historii. To mój ulubiony przedmiot. Teraz uczyliśmy się o starożytnej Grecji i miałam właśnie odpowiedzieć na pytania dotyczące greckich bogów, kiedy usłyszałam płaczliwy głos brata.

- Nie mogę znaleźć sałatki! Zuza, chodź tutaj!

Z początku udawałam, że nie słyszę, ale Bartek był uparty. - No, z czym zjemy tego kurczaka?

Greccy bogowie oddalili się nagle, a ja wpadłam do kuchni. - Miałeś być cicho dopóki nie odrobię lekcji! - Nawet nie starałam się być miła. - Czy ty zawsze musisz mi przeszkadzać?

-Tylko zajrzałem do lodówki - usprawiedliwiał się. - Zupa jest, kurczak jest, a sałatki nie ma!

-Pewnie mama zapomniała! Jeśli chcesz jeść, sam ją przygotuj! - powiedziałam stanowczo.

- Ale ja nie umiem! Chłopaki nie gotują i nie robią żadnych sałatek. Dopiero Krzysiek by się ze mnie śmiał!

-Słuchaj! Zostaliśmy sami na cały dzień. Musimy poradzić sobie jakoś z tym obiadem. Jeżeli mi pomożesz! Tylko nie chcę słyszeć, że chłopaki nie gotują! Gotują i to jeszcze jak! Najlepsi kucharze to mężczyźni, tak mówi tata.

- Acha, to dlaczego nigdy nie ma go w kuchni? - upierał się przy swoim Bartek.

-Nie widziałeś, jak szykuje obiad na mamy imieniny? Albo czasem, kiedy przychodzą goście? Nie ma dużo czasu na gotowanie, ciągle pracuje. I jeździ po różnych budowach! - Postanowiłam bronić dobrego imienia taty!

- Dobra, dobra - Bartek wyraźnie chciał zakończyć ten temat. Znacznie bardziej ciekawiła go sałatka, której nie było. - No, to co będzie z jedzeniem?

Tego sama nie wiedziałam. Zwykle mama podawała pyszne surówki do obiadu: z pomidorów, ogórków, kapusty słodkiej lub kiszonej i moją ulubioną z buraków, w słodko kwaśnym sosie. Wydawało się to całkiem łatwe do zrobienia, ale teraz ja stałam zupełnie bezradna w kuchni i spoglądałam w otchłań lodówki, jakbym czekała, że ktoś mi pomoże. I rzeczywiście niespodziewanie zadzwonił telefon. Bartek rzucił się do słuchawki.

- Tata? - jego buzia roześmiała się z radości. Ale trwało to małą chwilę. Widziałam jak spoważniał i spytał cicho: - Dlaczego?

To ciche ,,dlaczego" mogło oznaczać jakieś komplikacje. Z pewnością tata coś mu tłumaczył, a on stał bez słowa i też bez słowa odłożył słuchawkę.

-Nie przyjedzie dzisiaj. Coś wypadło na budowie i musi zostać do jutra! - Bartek z trudem przełykał łzy.

- Przecież nie zrobił tego naumyślnie. Wiesz, że tata jest w porządku. Nigdy nie nawala. W pracy też! - pomyślałam, że już drugi raz dzisiaj bronię naszego ojca, a przecież nikt go o nic nie obwinia. - Coś go zatrzymało na budowie, więc uprzedził nas, że będzie jutro. Jest w porządku! Nie wiem czy mój brat był tego samego zdania, ale widziałam, że nie był zachwycony pomysłem zostania ze mną na prawie całe dwa dni.

- Chodź, trzeba zająć się obiadem. Lepiej przynieś książkę kucharską. Stoi na półce, w pokoju mamy - starałam się zapanować nad sytuacją.

- Sama sobie przynieś! - Bartek wybiegł z kuchni i trzasnął drzwiami. Czułam, że na razie się z nim nie dogadam. Pozłości się i przyjdzie! Jednak czytanie książki kucharskiej wydało mi się nudne: była taka gruba i bardzo szczegółowa. Co innego gdyby miała dużo obrazków.

Na ratunek przyszła pani Kasia, przyjaciółka mamy - a właściwie ciocia Kasia, bo była dla nas, jak najbliższa rodzina. Na szczęście była w domu.

- Głowa do góry Zuziu! - powiedziała, gdy zadzwoniłam do niej. - Sałatka do obiadu to rzecz najprostsza w świecie. Trzeba tylko mieć kilka niezbędnych produktów, kilka przypraw i kilka pomysłów co z czym połączyć - Głos cioci Kasi był spokojny i sprawiał, że świat znowu wracał do normalnego porządku!

-Dyktowanie przez telefon zajmie nam mnóstwo czasu, poza tym możesz pomylić się w zapisywaniu. Włącz komputer Zuziu. Prześlę wam kilka najprostszych przepisów na pyszne sałatki, które można podawać nie tylko do obiadu, ale również do kolacji. Chyba nauczyłaś się już odbierać pocztę elektroniczną?

-Tak. Tata mnie nauczył - byłam zadowolona, że mogę się tym pochwalić.

-Świetnie. Więc do dzieła. Za kwadrans będziesz miała przepisy, powiedz tylko jakie jarzyny masz w domu i czy masz oliwę, śmietanę, albo jogurt, bo o sól i pieprz nawet nie pytam.

-Mamy pomidory, ogórki, cebulę, sałatę, jabłka i chyba marchewkę...oliwa też się znajdzie..

- Wystarczy. Idę pisać, a ty umyj w tym czasie kilka pomidorów i obierz dwie małe cebule. Do usłyszenia skarbie. Zadzwoń później i powiedz jak udała się sałatka! - Znowu poczułam się lepiej. Wiedziałam, że i Bartek się uspokoi, gdy zobaczy, że zabrałam się do kucharzenia!

Komputer jest w pokoju taty i nie wolno, pod żadnym pretekstem, samemu go włączać. Taka jest umowa między rodzicami a nami. Ale tym razem wszystko było inaczej. Zresztą, nie miałam innego wyjścia.

Ciocia Kasia jest naprawdę wspaniała: przesłała mi nie dwa czy trzy przepisy na przyrządzenie smacznych sałatek, ale chyba z dziesięć. Jedne bardziej apetyczne od drugich. Wiedziałam, że teraz już sobie poradzę.

SAŁATKI CIOCI KASI

Rady, które warto zapamiętać:

Do przygotowania sałatek będą potrzebne:

  1. Deska do krojenia, nóż do jarzyn, garnek średniej wielkości, wyciskarka do cytryny, tarka o różnych wielkościach oczek, łyżka do mieszania.
  2. Większa miska lub salaterka do gotowej sałatki i dwie lub trzy pomocnicze, mniejsze miseczki do krojonych produktów.
  3. Kubeczek i łyżeczka do przygotowania sosu oraz szklanka (miarka) do odmierzania składników.
  4. Jarzyny (pomidory, sałatę, ogórki, papryki, marchewki) przed krojeniem należy bardzo starannie umyć i osuszyć papierowym ręcznikiem.
  5. Do bardziej skomplikowanych czynności na przykład: odcedzania ugotowanych ziemniaków (patrz: sałatka ziemniaczana) prosimy o pomoc mamę.
  6. Po zrobieniu sałatki myjemy zabrudzone przez nas naczynia i narzędzia i zostawiamy porządek w kuchni.

Sałatka pomidorowa z jogurtem

Składniki:

4 pomidory średniej wielkości,

1 pęczek szczypiorku,

1/2 szklanki tartego żółtego sera,

1 porcja małego naturalnego jogurtu,

sól, cukier do smaku.

Pomidory (starannie umyte) pokrój w plasterki. Ułóż na półmisku. Jogurt przelej do kubeczka, wsyp do niego pół małej (do kawy)łyżeczki soli i łyżeczkę cukru. Wymieszaj bardzo starannie, tak żeby cukier i sól rozpuściły się. Teraz zetrzyj ser na tarce o grubych oczkach. Posyp serem pomidory i wszystko zalej sosem jogurtowym. Na zakończenie posyp drobno pokrojonym szczypiorkiem.

Sałatka grecka

Składniki:

3 średniej wielkości pomidory,

1 ogórek (wąż),

1 średnia cebula,

1 zielona papryka,

1/2 opakowania sera fetta,

1/4 szklanki oliwy z oliwek,

1 łyżka octu winnego,

sól i pieprz do smaku,

kilka czarnych oliwek.

Pomidory, ogórek, paprykę dokładnie umyj pod bieżącą wodą. Pomidory pokrój na ćwiartki lub drobniejsze cząstki. Ogórek wraz ze skórką pokrój w plasterki, a cebulę obierz i przekrój na pół. Potem pokrój ją też w plasterki.

Od papryki odetnij końcówkę z szypułką. Usuń gniazdo nasienne. Teraz pokrój paprykę w kółka. Wszystko wrzuć do dość głębokiej salaterki. Posól i dodaj odrobinę pieprzu. Dodaj oliwki i dokładnie wymieszaj. Ser fettę pokrój w drobną kostkę. Dołącz do pozostałych w salaterce składników. Całość polej octem i oliwą. Raz jeszcze dokładnie, ale ostrożnie wymieszaj. Smacznego.

Zielona sałata

Składniki:

1 główka zielonej sałaty,

2 łyżki zielonej posiekanej pietruszki,

2 łyżki pokrojonego drobno szczypiorku,

3 łyżki rozdrobnionego pleśniowego sera (Rokpol lub Lazur),

sos::

4 łyżki śmietany lub jogurtu,

1 cytryna,

sól, pieprz do smaku.

Cytrynę umyj pod bieżącą wodą, przekrój na pół i wyciśnij sok uważając, żeby do kubeczka nie dostały się pestki. Dodaj odrobinę soli i pieprzu. Wymieszaj z czterema łyżkami śmietany.

Umyte staranie listki sałaty osusz papierowym ręcznikiem. Podrzyj palcami na dość małe kawałki. Natkę pietruszki i szczypiorek umyj pod bieżącą wodą i osusz ręcznikiem papierowym. Oskub listki natki pietruszki od łodyżek . Natkę pietruszki i szczypiorek pokrój na małe kawałeczki. Sałatę, pietruszkę i szczypiorek wymieszaj w sporej salaterce. Ser pleśniowy rozkrusz widelcem na drobne cząstki. Posyp nim sałatę i raz jeszcze delikatnie wymieszaj. Zalej sosem.

Letnia zielona sałata

Składniki:

1 główka zielonej sałaty,

2 średnie pomidory,

1 średniej wielkości ogórek,

1 pęczek rzodkiewek,

SOS:

1 cytryna,

3 łyżki oliwy z oliwek,

sól.

Zdrowe listki zielonej sałaty umyj starannie pod bieżącą wodą. Osusz papierowym ręcznikiem i podrzyj palcami na drobne kawałki. Pomidory, ogórek, rzodkiewkę też umyj i pokrój: pomidory na ćwiartki, ogórek w plasterki, rzodkiewki po odcięciu ogonków i łodyżek też w plasterki. W głębokiej misce wymieszaj wszystkie składniki ze sobą.

Sos przygotuj w następujący sposób: wyciśnij sok z cytryny. Postaraj się, żeby nie dostały się do niego pestki. Sok połącz z trzema łyżkami oliwy, dodaj szczyptę soli i bardzo starannie wymieszaj.

Tym sosem polej sałatę i raz jeszcze wszystko wymieszaj. Podawaj w oddzielnych miseczkach.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

City Break
City Break