REKLAMA

san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 1san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 2san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 0

Szklany zamek

tytuł oryg.: The Glass Castle
autor: Jeannette Walls
przekład: Anna Zielińska
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 11 lutego 2025
forma: książka, okładka twarda
wymiary: 145 × 205 mm
liczba stron: 360
ISBN: 978-83-6836412-5

Inne formy i wydania

książka, okładka twarda  2025.02.11

Przeniesiony na ekrany, bestsellerowy pamiętnik

Ojciec Jeanette, Rex, to ekscentryk, pasjonat fizyki i geologii. Błyskotliwy i charyzmatyczny, w swoich dobrych momentach uczy dzieci, jak rozwijać wyobraźnię. Do tego pije, kradnie i znika na całe dnie. Oderwany od rzeczywistości, roi fantastyczne marzenia o ,,szklanym zamku" - idealnym domu, którego nigdy nie zaczął nawet budować.

Matka Jeanette, Rose Mary, to wykształcona nauczycielka, utalentowana malarka i pisarka. Pochłonięta realizowaniem siebie, zapomina o obowiązkach wobec swoich dzieci.

Oboje nieustanie demonstrują, czym jest wolność i tolerancja. Wiodąc tułacze życie, uparcie odrzucają ogólnie przyjęte normy społeczne.

Szklany zamek to opowieść o trudnym dzieciństwie czworga wspierającego się rodzeństwa wychowanego przez wrażliwych, ale społecznie nieprzystosowanych i nieodpowiedzialnych rodziców. To emocjonujące wspomnienia kobiety, która po dramatycznych przeżyciach z dzieciństwa tylko dzięki własnej determinacji osiągnęła sukces zawodowy oraz szczęście w życiu osobistym.

Na podstawie książki powstał film z Brie Larson, Woodym Harrelsonem i Naomi Watts.

Fragment

I

KOBIETA NA ULICY

Kiedy siedziałam w taksówce, zastanawiając się, czy nie ubrałam się przesadnie na tę okazję, spojrzałam przez okno i zobaczyłam matkę grzebiącą w śmietniku. Zapadł już zmrok. Porywisty marcowy wiatr miotał pasemkami pary sączącej się ze studzienek, przechodnie, z postawionymi kołnierzami, przemierzali ulicę szybkim krokiem. Utknęłam w korku dwie przecznice od miejsca, gdzie odbywało się przyjęcie, na które jechałam.

Mama stała niecałe pięć metrów ode mnie. Okutana w łachmany mające ją chronić przed wiosennym chłodem, grzebała w śmietniku, a jej pies, biało-czarny terier mieszaniec, baraszkował przy nogach. Zauważyłam dobrze znane mi gesty - sposób, w jaki przechylała głowę i wydymała dolną wargę, oglądając w skupieniu rzeczy wyciągnięte ze śmietnika, które ewentualnie mogły się przydać, błysk dziecięcej radości w szeroko otwartych oczach, gdy znalazła coś, co jej się spodobało. Długie, poprzetykane siwizną włosy były splątane i zmierzwione, oczy głęboko zapadnięte, lecz nadal przypominała mi tamtą mamę z dzieciństwa, która skakała z klifu z rozpostartymi ramionami, malowała na pustyni i czytała na głos Szekspira. Kości policzkowe miała wciąż mocno zarysowane, tylko cera zwiotczała i poczerwieniała po tych wszystkich latach i zimach spędzonych na dworze. Prawdopodobnie w oczach przechodniów wyglądała tak samo jak każdy z tysięcy bezdomnych w Nowym Jorku.

Nie widziałam jej od wielu miesięcy i kiedy podniosła wzrok, przestraszyłam się, że mnie zauważy i zawoła po imieniu, a ktoś, jadący na to samo przyjęcie, zobaczy nas razem, mama się przedstawi i mój sekret wyjdzie na jaw.

Osunęłam się niżej na siedzenie i poprosiłam taksówkarza, żeby zawrócił i zawiózł mnie do domu na Park Avenue.

Taksówka stanęła przed domem, odźwierny przytrzymał mi drzwi, windziarz zawiózł na moje piętro. Jak prawie każdego wieczoru mąż pracował do późna i ciszę w domu zakłócił jedynie stukot moich obcasów na wypolerowanej drewnianej podłodze. Nadal byłam roztrzęsiona niespodziewanym spotkaniem i widokiem mamy radośnie grzebiącej w śmietniku. Nastawiłam płytę z Vivaldim w nadziei, że muzyka mnie ukoi.

Rozejrzałam się po pokoju. Stały tu wazy z brązu i srebra z przełomu wieków, stare książki z podniszczonymi skórzanymi grzbietami, wyszukiwane na pchlich targach. A także mapy z czasów króla Jerzego, które dałam do oprawy, perskie kobierce oraz głęboki skórzany fotel, w który lubiłam się zagłębić pod koniec dnia. Usiłowałam stworzyć tu swój dom, przeobrazić go w takie miejsce, gdzie chciałabym mieszkać, ja, taka, jaką pragnęłam być. Nigdy jednak nie cieszyłam się w pełni swoim pokojem, bo martwiłam się o mamę i tatę przycupniętych gdzieś na chodnikowej kratce. Przejmowałam się nimi, a zarazem odczuwałam zażenowanie i wstyd, że noszę perły i mieszkam na Park Avenue, gdy moi rodzice szukają ciepłego kąta i pożywienia.

Co mogłam na to poradzić? Wiele razy próbowałam im pomóc, lecz tata twierdził z uporem, że niczego im nie potrzeba, a mama prosiła o coś tak absurdalnego jak perfumy w atomizerze albo karta członkowska klubu fitness. Twierdzili, że żyją tak, jak im się podoba.

Kiedy ukryłam się w taksówce przed mamą, poczułam do siebie nienawiść - nienawidziłam swoich antyków, ubrań i mieszkania. Musiałam coś zrobić, zadzwoniłam więc do znajomej mamy i zostawiłam wiadomość. Tak się kontaktowałyśmy. Zawsze upływało parę dni, zanim mama oddzwoniła, i tak jak zawsze rozmawiała ze mną pogodnym, swobodnym tonem, jakbyśmy dzień wcześniej zjadły razem lunch. Powiedziałam, że chcę się z nią zobaczyć, i zaprosiłam do mnie do domu, ale ona wolała spotkać się w jakimś lokalu. Uwielbiała jadać na mieście, więc umówiłyśmy się na lunch w jej ulubionej chińskiej restauracji.

Kiedy przyszłam, siedziała w boksie i studiowała menu. Zadała sobie trud, żeby się trochę ogarnąć. Była ubrana w obszerny, popielaty sweter z kilkoma jaśniejszymi plamami, a na nogach miała czarne męskie buty. Umyła twarz, ale szyja i skronie pozostały szare od brudu.

Pomachała radośnie na mój widok.

- Moja dziewczynka! - zawołała.

Pocałowałam ją w policzek. Już zdążyła zgarnąć ze stołu do torebki wszystkie saszetki z sosem sojowym i z pikantną musztardą. Teraz z drewnianej miseczki przesypała do niej suchy makaron.

- Mała przekąska na później - wyjaśniła.

Złożyłyśmy zamówienie. Mama wybrała seafood delight.

- Wiesz, jak uwielbiam owoce morza - powiedziała.

Zaczęła mówić o Picassie. Widziała jego wystawę i doszła do wniosku, że stał się przereklamowany. Jej zdaniem kubizm jest efekciarski. Po okresie różowym Picasso nie namalował już niczego godnego uwagi.

- Martwię się o ciebie - wyznałam. - Powiedz, jak mogę ci pomóc.

Jej uśmiech przygasł.

- Dlaczego sądzisz, że potrzebuję pomocy?

- Nie jestem bogata - zastrzegłam się. - Ale mam trochę pieniędzy. Powiedz, czego potrzebujesz.

Zastanawiała się przez chwilę.

- Przydałaby mi się wizyta u kosmetyczki.

- Bądź poważna.

- Mówię serio. Dobry wygląd poprawia kobiecie samopoczucie.

- No nie, mamo. - Poczułam charakterystyczne sztywnienie mięśni barków, co nieustannie powtarzało się w trakcie naszych rozmów. - Mam na myśli coś, co pomogłoby odmienić wasze życie, ułatwić je.

- Chcesz mi pomóc w odmianie życia? - zdziwiła się. - Jestem z niego zadowolona. To ty potrzebujesz pomocy. Masz pogmatwany system wartości.

- Mamo, parę dni temu widziałam, jak grzebałaś w śmietniku w East Village.

- Hm, ludzie w tym kraju są nadto rozrzutni. To mój sposób na recykling. - Wzięła do ust kęs seafood delight. - Dlaczego się ze mną nie przywitałaś?

- Bo się potwornie wstydziłam, mamo. Schowałam się.

- Widzisz? - wytknęła mi, celując we mnie pałeczką. - No właśnie. Dokładnie o tym mówię. Zbyt łatwo popadasz w zakłopotanie. Jesteśmy z ojcem tacy, jacy jesteśmy. I musisz się z tym pogodzić.

- A co mam powiedzieć ludziom o moich rodzicach?

- Powiedz im prawdę - zaproponowała. - To takie proste.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

mazovia 20250625 2mazovia 20250625 0

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

moje bielany 002 3moje bielany 002 0
Kup bilet

REKLAMA

koneser lato 2025 1koneser lato 2025 2koneser lato 2025 0

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

refleks chlodnictwo 2024-11-21 2refleks chlodnictwo 2024-11-21 0

REKLAMA

smaki zycia 2024-09-03 2smaki zycia 2024-09-03 0

REKLAMA

cemat box 3cemat box 0

REKLAMA

Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA