Kładka-widmo straszy na Powązkach. "To wina urzędu dzielnicy"
21 sierpnia 2020
Kolejarze odpierają zarzuty burmistrza Krzysztofa Strzałkowskiego w sprawie nieczynnej kładki nad torami na wysokości Przasnyskiej.
Wczoraj opisywaliśmy problemy mieszkańców Powązek i Żoliborza Artystycznego, od listopada oczekujących na możliwość legalnego skorzystania z kładki obok stacji Powązki, zbudowanej na wysokości Przasnyskiej. Burmistrz Krzysztof Strzałkowski zarzuca kolejarzom, że nie zapewnili dostępu do drogi publicznej i dlatego nie otrzymali od nadzoru budowlanego zgody na otwarcie. Tymczasem PKP Polskie Linie Kolejowe twierdzą, że... miał to zrobić samorząd.
Głuchy telefon?
- Zgodnie z ustaleniami dojścia do kładki od strony miasta miały zostać wykonane przez władze dzielnicy Wola i Żoliborz - zapewnia Karol Jakubowski z PKP PLK. - Jeszcze styczniu 2018 roku zwracaliśmy się do dzielnicy Wola o wykonanie dojść łączących drogę publiczną z kładką. W lutym tego samego roku władze dzielnicy zadeklarowały wybudowanie dojścia do drogi publicznej.
Kolejarze zgadzają się ze stwierdzeniem, że nadzór budowlany odmówił wydania zezwoleń dla kładki, ale umywają ręce. Sytuacja jest teraz patowa: wolski ratusz oczekuje rozwiązania problemu od PKP PLK, a PKP PLK - od wolskiego ratusza. Warto zaznaczyć, że od strony dzielnicy Żoliborz problem nie występuje, więc wydaje się, że rację mają kolejarze. Wszystko wyjaśniłoby się po ujawnieniu zapisów porozumienia między PKP PLK a urzędami dzielnic.
(dg)