Karaluchy wśród ciastek
16 września 2005
Właścicielka cukierni przy ul. Piłsudskiego 49 sprzedawała nieświeże produkty, mimo iż Sanepid nakazał zamknięcie zakładu. Krnąbrna i arogancka właścicielka cukierni Jolanta O. została zatrzymana w areszcie. Grożą jej trzy lata więzienia.
Sanepid zakazał produkcji ciastek z kremem i bitą śmietaną. Właścicielka zlekceważyła to zalecenie. Twierdziła, że nic jej nie udowodniono. Nadal sprze-dawała ciastka. Kolejną wizytę w cukierni inspektorzy powiatowego sanepidu przeprowadzili już w asyście policji i inspektorów wojewódzkiego sanepidu. 24 sierpnia wszyscy stawili się pod drzwiami zakładu. Byli zszokowani. Prusaki, odchody myszy, kilkakrotnie zamrażane i rozmrażane owoce, zagrzybione, brudne ściany z pajęczynami i robakami, brudne, zapuszczone lodówki i urządzenia do produkcji ciastek.
- Ostatnia kontrola była przeprowadzana rok temu. Było wszystko w porządku - mówi Hanna Krawczyk. Tym razem jednak inspektorzy polecili zamknąć zakład, Jolanta O. to zalecenie również zignorowała. Właścicielka nadal sprzedawała ciastka z kremem, tłumacząc, że sanepid zakazał jej produkcji, a nie sprzedaży. Nie była w stanie jednak wykazać źródła, z którego kupiła kremówki. Sanepid złożył więc zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Sprawą zajęła się policja i prokuratura. 2 września nastąpił oficjalny koniec produkcji w feralnej cukierni. Sąd Rejonowy w Legionowie zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące Jolanty O. - Narażała ona na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu klientów - tłumaczył komisarz Jacek Piątkowski.
Cehadeiwu
* * *
Każdy kij ma dwa końce. Dlaczego, skoro w cukierni było aż tak źle, Sanepid nie wiedzial o tym wcześniej? Ta sprawa to nie tylko sukces Sanepidu, to także ukazanie jego wielkiej słabości. Sanepid powinien uprzedzić wypadki. Ciasteczka od dawna nie powinny trafiać do naszych żołądków.Marek Horn