Hanna Gronkiewicz-Waltz traci poparcie
21 maja 2013
Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz dotrwa do końca drugiej kadencji na stanowisku prezydenta Warszawy? Warszawska Wspólnota Samorządowa jest gotowa do zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania pani prezydent. Nad warszawskim ratuszem gromadzą się czarne chmury, a sondaże pokazują, że warszawiacy z jej rządów są zadowoleni coraz mniej.
Badani byli pełnoletni mieszkańcy stolicy, zameldowani w mieście co najmniej dwa lata. Niewątpliwą wadą badań jest mała próba, ale wyniki są dla Hanny Gronkiewicz-Waltz co najmniej niepokojące.
Poprzednia taka ankieta przeprowadzona była w lutym i to właśnie ona jest punktem odniesienia dla obecnych badań. Przed trzema miesiącami zadowolonych z rządów prezydent było czterech na dziesięciu mieszkańców miasta - teraz ten odsetek wynosi 36%, ale niezadowolonych jest aż 59% warszawiaków - ubyło bowiem niezdecydowanych (z 11 do 5%). Oceniających władzę źle jest więc teraz większość: 59 procent. Naszym zdaniem to, co w ostatnich latach zrobiła pani prezydent, to klasyczne przeinwestowanie. W biznesie byłaby to zwyczajna plajta - mówi Grzegorz Wysocki, jeden z liderów Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej.
W lutym taki właśnie odsetek mieszkańców nie widział potrzeby organizowania referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Trzy miesiące później przeciw odwołaniu jest 49 procent badanych, za - 47%. I znów zmniejszyła się liczba niezdecydowanych - z 7 do 4%, a zwolenników referendum jest obecnie 47 procent - o 13 punktów procentowych więcej niż przed kwartałem.
Zakładając, że do referendum by doszło, badani w przytłaczającej większości zagłosowaliby za odwołaniem pani prezydent: 70% ankietowanych chce zmiany na fotelu rządzącego miastem, tylko co trzeci głosujący poparłby Hannę Gronkiewicz-Waltz, jeden na stu mieszkańców nie wiedziałby, jaką decyzję podjąć.
Badanie jest o tyle ciekawe, że burmistrz Ursynowa Piotr Guział, lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, chce doprowadzić właśnie do takiego odwołania prezydent miasta. Aby referendum doszło do skutku, pod wnioskiem o jego przeprowadzenie musi się podpisać co najmniej 130 tys. mieszkańców Warszawy. Poprzednie próby - m.in. w 2011 roku, kiedy miasto sprzedawało SPEC - nie powiodły się.
Badanie między 6 a 9 maja tego roku przeprowadziła firma ABR SESTA.
Możliwe scenariusze
Po pierwsze organizatorom nie udaje się zebrać wystarczającej liczby podpisów, więc nie będzie referendum. Po drugie jest 130 tys. podpisów, ale część z nich zostanie zakwestionowana i do referendum nie dojdzie.
Trzeci wariant jest taki, że do urn pójdzie mniej niż 3/5 tych, którzy głosowali w poprzednich wyborach samorządowych w Warszawie i referendum będzie nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji. Czwarty scenariusz - w ważnym referendum większość opowiada się za pozostawieniem pani prezydent na stanowisku.
I wariant piąty - większość opowiada się za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. W tym wypadku scenariusze też są zasadniczo dwa. Jeśli referendum odbędzie się co najmniej 12 miesięcy przed końcem kadencji - nowe wybory są obligatoryjne. Jeśli zaś do zakończenia kadencji będzie mniej niż rok, o tym, czy nowe wybory się odbędą zadycyduje rada miasta. Zdominowana przez Platformę Obywatelską raczej zda się na premiera, który będzie musiał wyznaczyć komisarza. W ostatecznym rozrachunku może nim być Hanna Gronkiewicz-Waltz.
WWS: Warszawa przeinwestowała
- Domagamy się oszczędności w administracji - mówi jeden z liderów Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej Grzegorz Wysocki. - To są naprawdę wielkie pieniądze, za które można utrzymać dotychczasowe wydatki na oświatę. Ale przede wszystkim trzeba zrobić całościowy audyt inwestycji. Są takie, z których w najbliższych latach można zrezygnować, są takie, które są za drogie i nie ma powodu, aby nie zweryfikować założeń projektowych. Wreszcie są inwestycje absurdalne, jak wyspa dla rybitw, którą pani prezydent zamierza zbudować na Wiśle za kwotę kilkunastu milionów złotych. Nie mam nic przeciwko rybitwom, ale w ciężkich czasach wolę za te pieniądze zabezpieczyć kilkuletnią dostawę papieru toaletowego do szkół - mówi Wysocki. - Takich rzeczy naprawdę jest dużo. Naszym zdaniem to, co w ostatnich latach zrobiła pani prezydent, to klasyczne przeinwestowanie. W biznesie byłaby to zwyczajna plajta. W sektorze publicznym za takie błędy płacą podatnicy i klienci usług publicznych. Ten stan widać gołym okiem. Trzeba to przerwać i to jak najszybciej.
(wt), bw