Zientecka musi odejść

Jak pisze a nie donosi GW (klaro )nastąpił zwrot myślenia działaczy PiS w tej sprawie.Ktos kto pragnie wychowywać innych sam musi być dla nich wzorem -to nie ja to Korczak tak głosił.Osoba publiczna która swą chorą i będacą w podeszłym wieku matke ściąga do Warszawy a póżniej wykorzystuje do rozgrywek rodzinnych (z zyskiem cwaniaka -mieszkanie ) z nadzieją że wykantowalam wszystkich musi poddać sie społecznemu pręgieżowi. Ty Klaro moze jestes znajomą bo przez myśl mi nie może przejść że wyborcą (jej) i popierasz takie postawy wstydż się.
Dlatego Marcin Jastrzębski PiS-szef komisji rewizyjnej m.st .W-wy z urzedu musial zadeklarowac ze zajmie sie sprawą.
Wstyd natomiast zawsze musi być wstydem.

Co wy macie do Zienteckiej ?. Dzieci nic nie mówią na jej temat to chyba nie jest żle.

ona juz od 7 lat nie uczy w szkole

Lila nie uczy... i od razu stanela na nogi ! I nowe mieszkanie zalatwila, i matke staruszeczke co samiutka pomieszkiwala sporwadzila znowu do siebie, zeby sie nia zajac i mezowi kat tez zapewnila. Az w prasie o niej pisza.

---

Zloto nie kobieta - mowi Edward, Moj Maz. Ma racje, co ? Dziewczyny ?

cd w sprawie p.Zienteckiej:
"Łatwowierny komisarz Kochalski
Bohaterkę afery mieszkaniowej Lilianę Zientecką, dyrektorkę stołecznego biura edukacji, nie spotka żadna kara. Komisarz Warszawy Mirosław Kochalski woli sprawę zatuszować.
O sprawie napisaliśmy dwa tygodnie temu - ustaliliśmy, że Zientecka nadużyła władzy. W 2001 r. jako radna Białołęki z ramienia AWS, działając w komisji dzielącej gminne mieszkania, ułatwiła przydział kawalerki swojej mamie. Zientecka twierdziła wtedy, że nie może pod jednym dachem mieszkać z mamą i mężem.

---

Choć beneficjentka nie spełniała kryteriów (aby dostać od gminy mieszkanie, trzeba mieszkać w ciasnocie), mieszkanie dostała ekspresowo. Prezent od gminy nie uratował jednak małżeństwa urzędniczki. Ostatnio w komunalnym lokum zamieszkał były mąż Zienteckiej. A mama wróciła do córki. To niezgodne z przepisami, bo oficjalnym najemcą komunalnego lokalu jest wciąż matka szefowej biura edukacji.

---

Liliana Zientecka to jedna z najważniejszych urzędniczek w ratuszu. Podlega jej 1,2 tys. warszawskich szkół i 22 tys. nauczycieli. Od lat zarabia doskonale i jej rodzina nie musiała starać się o gminną pomoc mieszkaniową. Jednak szefowa biura edukacji nie czuje się winna. Mówi, że przeżyła rodzinny dramat, więc mieszkanie się jej należało. Nie ukrywa, że dzięki prezentowi od gminy mogła rozwiązać problem mieszkaniowy swojej córki - dołożyła się do jej mieszkania spółdzielczego.

---

Gdy ujawniliśmy sprawę, Mirosław Kochalski zarzekał się, że prześwietli ją na wylot. Wczoraj okazało się, że aferę wyjaśnił... rozmawiając z Zientecką. I wygląda na to, że - mimo wcześniejszych zapowiedzi - postanowił sprawę zatuszować. - Rozmawiałem z dyrektor Zientecką. Przekonała mnie, że wszystko jest w porządku - mówi Mirosław Kochalski.

---

- I tak pan wierzy w to na słowo? - pytamy.

---

- Nie mam powodu nie wierzyć. Dla mnie sprawa jest zamknięta - kwituje Kochalski.

---

Sprawę mieszkania mamy Liliany Zienteckiej mają jeszcze badać radni komisji rewizyjnej. Nie wiadomo jednak, czy zdążą to zrobić przed planowaną na sierpień przerwą wakacyjną.

Matka Zienteckiej oprócz niej ma jeszcze córkę z obywatelstwem niemieckiem mieszkającą w Niemczech. Może pieniądze ze sprzedaży mieszkania na Wybrzeżu potrzebne były żienteckiej, Zeby spłacić męża? Zapomniała komu zawdzięcza mieszkanie na Atutowej i pracę w Warszawie? A może jako wielka pani wstydzi się swojego męża? Czy tak postępuje osoba odpowiedzialna za edukację w Warszawie? Zientecka lubi rozdawać karty i tworzyć nowe stanowiska w szkołach, tak jak to teraz robi w #$@ na Strumykowej.