Nie chcą akademika przy Biograficznej

Akademik, podobnie jak restauracja, hotel etc to jest rodzaj usługi tzw. nieuciazliwej i tu się kłania brak znajomości orzecznictwa WSA i NSA przez urzędników. Zresztą mentalność w praktycznie całych Bielanach jest specyficzna, co powoduje że dzielnica coraz bardziej odstaje od innych (nawet tych tradycyjnie bardziej zacfanych w przeszlosci) i staje się powoli skansenem pielęgnującym bardziej komunistyczne blokowiska (jako rzekomo wybitne osiągnięcia modernizmu i funkcjonalizmu) niż miejscem, w którym będzie prowadzona polityka promująca rozwój i przyciągająca młodych ludzi. Tu nic nikomu się nie podoba, ze wszystkim jest problem, wszystkim przeszkadza wszystko (choć jakoś dziwnym trafem np na Doryckiej i wielu innych miejscach nie przeszkadzają śmieci leżące kilka lat, chwasty, syf i ogólne dziadostwo). Obowiązuje polityka "żeby było tak jak było", bez wizji, szerszej koncepcji rozwoju dzielnicy, wszystko podszyte jakaś dziwna ideologia oderwana od rzeczywistości. Efekt jest taki, że co bardziej zaradny się wyprowadzają, choć dzielnica z racji dobrego skomunikowania ma ogromny potencjał. Ale oczywiście lepiej żeby przy stacji metra zamiast osiedli były budy i graciarnie zwane "ogrodkami działkowymi", miejsca schadzek meneli i szalety dla psów. To tylko jeden z przykładów polityki przestrzennej, która powoduje degradację dzielnicy. To są niestety fakty. A co do akademika, to rozumiem że gdyby miało by tam np przedszkole to też byłby problem. Bo tu że wszystkim jest problem. Nie przeszkadzają chyba tylko menele urzedujacy po krzakach.

Też zauważyłam, że na Bielanach obecnej władzy wszystko przeszkadza. Narracja tej miejscowej "elity" jest taka, że stara buda z zapiekankami pod ratuszem i badziew na Wolumenie są piękniejsze i funkcjonalniejsze od nawet najlepszego projektu deweloperskiego, bo każdy deweloper to "kryminalista".

Czy teraz też studenci zastawiają ulice tak że nie może przejechać straż pożarna? Jesli radni tak się martwią bezpieczeństwem i przejezdnościa to nic prostszego aby postawić znak zakazu i będzie po kłopocie. Jak ktoś postawi to straż miejska odholuje i tyle. Problem w tym że to jest tylko pretekst a nie dbałość o bezpieczeństwo. Proponuję także zainteresować się nielegalnym parkowaniem na skwerach i osiedlach. Tego nie robią krasnoludki.

Bielany od lat były zieloną dzielnicą i niech tak zostanie. Dla niektórych ludzi beż pojęcia najlepiej wszystko zalać betonem, witać się z sąsiadem wychodząc na balkon i podając mu prze okno rękę i nie mieć gdzie wyjść z psem, czyli tak jak w Centrum. Jeśli komuś nie pasuje to niech się wynosi do innych dzielnic! Bielany są od kilku lat zawalone samochodami, korek na korku, mieszkańcy nie mają gdzie parkować bo buduje się na potęgę, ale nowych dróg już nikt nie wybuduje. Ludzie walnijcie się w te puste głowy. Za kilka lat będzie za późno! Zabudować łatwo, a potem ludzie narzekacie ze trzeba parki budować, bo nie ma gdzie iść na spacer. Bielany chca byc Bielanami dlatego tak duzo rodzin z dziecmi i zwierzetami tu mieszka. Zostawcie nasze Bielany developerzy, co wszędzie byście postawili co się da. A Władza dzielnicy powinna walczyć o zachowanie charakteru dzielnicy i bardzo dobrze, że się sprzeciwia. Warszawa już i tak jest mega zabudowana i nadal wciska się bloki wszędzie gdzie jest wolny kawałek ziemi!

Przedstawiciele Młocin chcieliby żeby nikt nie miał prawa do niczego, wszystko im przeszkadza, każda inwestycja, każdy nowy budynek, nowa ulica, nowy parking, galeria handlowa, sklep, "obce" samochody. Tylko oni mają prawo tam mieszkać bo "byli pierwsi". Dawniej to by stali z widłami i przekłuwali "obcych". Retoryka Kononowicza: żeby niczego nie było.