Dziś sesja o komunikacji. "Wszystkie ręce na pokład!"

przycisnąć ZTM do bólu, nie popuszczać

Zgoda, ale żeby przycisnąć, to trzeba mieć argument, a to moim zdaniem taki nie został wypracowany. Ba, mam wrażenie, że znowu chodzi o zbicie kapitału politycznego. Jest rozwiązanie które usatysfakcjonuje większość mieszkańców - wiemy to od kilku lat (dokładnie od czasu konsultacji w SP82 przeprowadzonych blisko dekadę temu). Nie ma natomiast lobbingu politycznego tej koncepcji. Już pisałem kilka miesięcy temu: że przy ograniczonych środkach na komunikację, żadne inne rozwiązanie nie będzie w stanie zaspokoić potrzeb transportowych na dostatecznym przynajmniej poziomie. Jednak bemowscy samorządowcy skupieni wokół medialnej akcji, zamiast je wesprzeć wybijając tym samym ZTM-owi argument kosztów i braku taboru (tak, to rozwiązanie dodatkowo optymalizuje koszty) mam wrażenie wolą stymulować spektakl, podczas którego pojawią się niespójne propozycje, które z automatu ZTM odrzuci. Jeśli nie taki jest ich cel, to dogmatem w tej sprawie powinno być jedno wspólne stanowisko. W żaden jednak sposób nie mogę uznać postulatów wymienionych w artykule, czyli wskrzeszania trupa rozwiązania jedynie nieco mniej fatalnego niż obecne, uzyskanego kilka lat temu po wcześniejszym etapie dewastacji układu komunikacyjnego. No, gdyby Ci Państwo postulowali przywrócenie układu według stanu z powiedzmy 1992, albo przynajmniej 2011 roku - to zgoda. Ale walka o 109 jadące nad metrem lub 190 na Wileński i Zacisze czyli tam gdzie dziś szybciej i częściej dociera metro? Bzdura. Brakuje 506, 507, E2, a niebawem także 105 (po uruchomieniu zbędnego absorbentu środków unijnych czyli tramwaju na Kasprzaka), a nie 109 i 190.