co sie stało w ubiegły piątek

co się stało z dziewczyną /12 lat/ z piątej klasy Szkoły podstawowej na Strumykowej. Czy to ta, która przedawkowała heroinę? Skąd ona ją miała? Gdzie są nauczyciele, pedagodzy szkolni, którzy wcześniej nie zauważyli problemu narkomanii wśród dzieci?!!!! Uwaga rodzice! Szkoła, która jest przeludniona i ukrywa narkomanów, to nie jest dobnra szkoła

Wczoraj w telewizji trąbili o tym problemie.
Najgorsze jest to, że ani nauczyciele ani rodzice nie chcą oficjalnie przyznać sie do narkotyków w szkole bo to wstydliwy temat.
Ludzie w tym temacie nie może być zmowy milczenia w szkole !!!!!!!!
Czy potrzeba kolejnej ofiary dilerów???????
APEL do rodziców!!!!!!!
Przestańcie mówić o swoich pociechach że są aniołami w szkole !!!!!
Zacznijcie je kontrolować, a jak będą podejrzenia róbcie im testy !!

---

NAUCZYCIELE !!!!!!
Zacznijcie mówić otwarcie o problemie narkomanii w waszych szkołach i podejmijcie działania do wprowadzenia monitoringu (ukryte kamery) w szkołach !!!!!!!

Z dzisiejszej gazety:
"Uczennica w ciężkim stanie po przedawkowaniu heroiny

---

Policja sprawdza, czy uczennica z Białołęki sama zażyła heroinę, czy też ktoś podał jej narkotyk w piciu albo jedzeniu
12-letnia Marta z jednej z podstawówek na Białołęce walczy o życie. W piątek po południu trafiła do szpitala przy Niekłańskiej. Zasłabła na lekcji. Nauczyciele nie wiedzieli, co się stało. Reanimowali dziewczynkę do czasu przyjazdu pogotowia. W szpitalu okazało się, że nastolatka przedawkowała heroinę.
- To nietypowy przypadek. Dziewczynka ma opinię dobrej uczennicy. Sprawdzamy, czy sama wzięła narkotyk, czy też ktoś jej go podał np. w napoju - mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy stołecznej policji.
Stan dziecka jest ciężki. Lekarze ani policja nie udzielają informacji. Nieoficjalnie policjanci twierdzą, że prawdopodobnie nie było to pierwsze zetknięcie dziewczynki z narkotykami. Wczoraj przesłuchiwali kolegów ze szkoły Marty. - Zadbaliśmy, by uczniowie zostali otoczeni dodatkową opieką psychologa. Dzieci są wstrząśnięte tą sytuacją - powiedziała nam Beata Murawska, zastępca dyrektora miejskiego biura edukacji.
Źródło: Gazeta Wyborcza - Stołeczna"
Stwórzmy Państwo policyjne i liczmy na to, że nasze dzieci będą się stosować do więziennego trybu życia.
A może ktoś z rodziców powinien oprócz swojej pracy znaleźć czas na codzienne rozmowy ze swoim dzieckiem, może ktoś powinien nauczyć się spędzać czas z rodziną?
Goniąc za szmalem nie zauważamy, że tracimy coś dużo cenniejszego. Budzimy się, gdy ręka jest w nocniku...
To rodzice wychowują, a nie nauczyciele i jeśli rodzice nie mają czasu dla swoich dzieci, to dziecko samo wybiera drogę, po której idzie... nie zawsze mądrze i rozsądnie

Jeśli był to głupi żart koleżeństwa, to....
natomiast nic nie wskazywało na to aby to dziecko zażywało od jakiegoś tam czasu(informacja pewna), chyba, że jej organizm nie uzewnętrzniał skutków, spraw takich jest masa, natonmiast jak nastepuja tragedia...dopiero wtedy zaczynamy mysleć, i tak jest w każdej naszej dziedzinie życia, człowiek mało, który przewiduje, a szcególnie nasi pryncypałowie.

Myślę że problem leży między innymi w tym że kazdy trąbi o becikowym ,o oczekiwanej ciąży ,o radości rodziców itp.Natomiast mało mówi się o odpowiedzialności rodziców .Sama szkoła nie wychowa. Nauczyciele może się boją lub udają że nic nie widzą .Moim zdaniem oprócz boisk i sal sportowych malo jest miejsc gdzie można kontrolować co robią. Jakby nie patrzeć to tragedia.

Aż strach pomyśleć, że mieszkam w pobliżu tej szkoły i mam dzieci, które będą do niej chodzić. Apel do Dyrekcji! Proszę nie ukrywać, że w tej szkole istnieje problem narkomanii! Może czas pomyśleć o monitoringu szkoły, a nie wydawać pieniądze na bardzo rozbudowaną administrację. Ludzie, Wy również macie dzieci. Pomyślcie o nich.Wszyscy musimy zdać sobie sprawę z tego, że to jest szkoła integracyjna, jak również, że w najbliższym sąsiedztwie znajduje się Gimnazjum. Może jemu należałoby się bliżej przyjrzeć. Wystarczy popatrzeć na powrót dzieci z podstawówki i gimnazjum! Rodzice nie siedżcie cicho. Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi o szkole i i o ich znajomych!

Cytat z Burmistrza Opolskiego: "Na Białołęce nie ma problemów narkotyków..."
Od braku czujności blisko do bagatelizowania!

lekarze nie mają pojęcia dlaczego....
z tymi narkotykami to bzdury..pismaki wymyślili...rodzina została napiętnowana....zamiast pomóc i współczuć...ludzka banda nienawiści i zawiści...jak urzędole.....ciekawe...uderzył piorun i za chwilę ta tragedia...niech przyjrzą się politykierzy i urzędole siłom em....

"na białej nie ma problemów narkotyków"....ale jaja.....jakby tak wsadził w wór pompki, sreberka, igły, puste dil paki po dobrym week endzie i zagonił tego, który to wypowiedział, coby kilometr poniósł to ścierwo, odmieniłby po 10 metrach swe zdanie....nie wierzcie urzędolom....w całej w-wie ćpają, tylko nie w białej....żałosne....ależ jesteśmy paryżem w-wy, co nie ?....w każdej dzielnicy, w której autor pow. byłby rajcą nie byłoby problemów narkotycznych, bo przecie jakby mogły byc, skoro to ten rajca rajcuje właśnie tutaj...syf, mogłby bliżej prawdy, bliżej ludu.......

Szczerze powiem że dziwię się że ona jedna padła tylko. W tamtej szkole rządząnej przez młodocianych dilerów, dzieją się dziwne rzeczy. Oczywiście dyrekcja i nauczyciele nic nie widzą bo tak wygodniej. Jeśli zrobili by nalot w tej szkole z psami to było by większe poruszenie niż na stadionie dziesięciolecia. Macie szczęście że nie macie pojęcia co tam dzieciaki wyprawiają w ubikacji. To wszystko wiem z wiarygodnego źródła.

mówisz o bzykaniu Tomasz?....miałem takie doniesienia już kilka lat temu, a coś nie coś również obiło mnie się o uszy na temat prostytucji......czy ktoś wie coś na ten temat więcej?

a może Twoje wiarygodne źródło Tomaszu mówiło Ci o gimnazjum a nie podstawówce? dziewczynka o której mowa chodzi do 6 klasy podstawówki;

I gdzie Ci dilerzy w szkole podstawowej? Okazało sie, że dziewczynka ma problemy z sercem. Opiaty w organiźmie wzięły się z leków podanych przez lekarzy, którzy postawili wstepnie złą diagnozę.

niestety ta dziweczynka zmarła 30 czerwca

Powiesił się, bo podnieśli mu czynsz

---

donosi dzisiejszy Express Ilustrowany.

---

'' 55-letni Andrzej Kuczyński powiesił się, bo nowy właściciel kamienicy drastycznie podniósł czynsz. Odebrał sobie życie, bo... bał się eksmisji. Choć regularnie płacił czynsz, sen z powiek spędzał mu dokument od nowego właściciela kamienicy:

---

'' Ja zarządca, właściciel i administrator nieruchomości przy ul. Dowborczyków 15, wypowiadam wysokość dotychczasowego czynszu i ustalam jego wysokość na kwotę 14,50 zł za m kw. Za lokal o powierzchni 56,68 m kw. będzie wynosił 821,86 zł ''.

---

Wcześniej Kuczyński płacił 330,95 zł.

---

'' Maz przez tę nagłą podwyżkę w ciągu kilku miesięcy ze spokojnego mężczyzny zamienił się we wrak człowieka - szlocha Grażyna Kuczyńska, żona zmarłego. Niewiele spał, mało co jadł. Miał koszmary. Był rozdrażniony, niespokojny. Spędziliśmy ze sobą ponad 30 lat, ale w tak strasznym stanie nigdy go nie widziałam. Cały czas powtarzał: ''Co z nami będzie? Co z mieszkaniem? Wywalą nas na bruk, Grażynka! Taki wstyd, taki wstyd''. Obawa o utratę mieszkania stała się obsesją Kuczyńskiego. Do tego stopnia, że z depresją trafił do szpitala. Leczył się tam przez sześć tygodni. Fizycznie czuł się już lepiej, leki zaczęły działać, więc wypisano go do domu. Minęło kilkanaście dni. Było pogodne, czerwcowe przedpołudnie... Do dziś nie mogę sobie darować, że go wtedy samego zostawiłam - wini się wdowa. Poszłam do Basi, naszej wnuczki, wracam, a tu... obiad nietknięty, te lepsze spodnie, w których wychodził na ulicę, wiszą w przedpokoju. Zaczęłam się martwić gdzie on jest? Zeszłam do piwnicy w oficynie. Mąż miał tam swoje wszystkie rupiecie. Zakładu tapicerskiego nie prowadził już od kilku lat, ale czasem odnawiał meble znajomym. W piwnicy było ciemno i głucho. Zawołałam go kilka razy. Cisza. Kobieta wróciła po latarkę, ale na schodach spotkała sąsiada Miał zapalniczkę, więc poprosiłam go, żebyśmy razem wrócili do piwnicy - zawiesza głos, a łzy wielkie jak groch spadają na stół. I wtedy go zobaczyłam. Wisiał na belce pod sufitem, na takim grubym sznurze... Chwyciliśmy go za ręce, za pas. Jezu, myślałam, że mi serce pęknie, bo on już nie oddychał. Już nie oddychał... ''

---

A ty Lilus, hodowana na garnku faszystowskich specjalistow od wychowania , jak sobie radzisz na tych nowych kwaterach ? Kombinujecie cos z matka , zeby z trzech zrobic szesc ?