Dowozówka na cenzurowanym - wypowiedzą umowę?
26 marca 2012
Mieszkańcy masowo narzekają na notorycznie spóźniające się autobusy dowozowe. Pasażerowie nie zdążają do pociągów i spóźniają się do pracy. Zdenerwowani ludzie chcą wyciągnięcia konsekwencji wobec przewoźnika.
Podobnych wypowiedzi jest mnóstwo. Mieszkańcy mają już dość spóźniających się autobusów i chcą zmiany przewoźnika. Jeden z internautów zaproponował nawet, aby zamontować w autobusach lokalizatory GPS. Koszt jest niewielki, gdyż urządzenie kosztuje 600 zł, a miesięczne utrzymanie to 100 zł za sztukę. - Na podstawie raportów z systemu można rozliczać przewoźnika ze spóźnień w postaci kar finansowych. Uważam, że tego typu rozwiązanie będzie niepodważalnym argumentem, aby udowodnić przewoźnikowi winę - proponuje.
Co na to miasto?
Pod koniec lutego urząd przekazał przewoźnikowi opinie mieszkańców, dotyczące linii dowozowej do stacji PKP Legionowo. Przewoźnik został także poinformowany pisemnie, że jest zobligowany warunkami umowy do przestrzegania rozkładów jazdy przekazanych przez zamawiającego. - W piśmie z 1 marca przewoźnik został poproszony o pisemne wyjaśnienie zachodzących zdarzeń (zbyt wczesne lub zbyt późne odjazdy). Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi. Oczywiście uważamy, że wszelkie rozbieżności w kursowaniu autobusów w stosunku do rozkładu jazdy są niedopuszczalne i dalsza taka sytuacja skutkować będzie wypowiedzeniem umowy przewoźnikowi - informuje Tamara Mytkowska, rzeczniczka ratusza w Legionowie.
Z-Bus: rozkład zza biurka
Właściciel firmy Z-Bus Transport Biliński uważa, że rozkład jest źle ułożony. Dlaczego? - Rozkład robił urzędnik, któremu nie chciało się wstać zza biurka. Sugerowałem zmiany, ale nikt ich nie uwzględnił. Wiadomo bowiem, że w godzinach szczytu ruch jest większy, kierowcy czasem stoją trzy zmiany świateł, szczególnie można to zauważyć w dni targowe. Niestety czas jazdy od przystanku do przystanku zarówno wieczorem, jak i w południe jest taki sam - mówi Zbigniew Biliński.
Przewoźnik ma również inne zastrzeżenia do urzędu. Od stycznia do lutego rozkład zmieniał się już 5 razy, bo dostosowywany jest do pociągów. Jednak nie wszyscy mieszkańcy mają obowiązek siedzenia przed internetem i śledzenia codziennie zmian w rozkładzie. - Czasem podróżni żalili się, że jeszcze 2 dni temu rozkład był inny, a dzisiaj przyszli na przystanek i jest inaczej. Ale to nie my rozkład ustalamy. Proponowałem też, aby zrobić aneks do umowy, gdyż w niej jest zapisane, że autobus musi pomieścić 39 osób. A co będzie kiedy, nagle przyjdzie na przystanek 50 osób? Mam ich nie zabrać? A jak zabiorę i będzie wypadek to będzie moja wina. Proponowałem aneks, aby w nim zapisać, że będzie podstawiany autobus, który pomieści wszystkich podróżnych, ale urząd się nie zgodził - mówi Biliński.
Kolejny problem przewoźnika to parkowanie przy PKP Legionowo, gdzie postoje mają również inne autobusy. Wśród kierowców wybuchają awantury, bo jeden drugiemu nie chcą ustąpić miejsca, żeby spokojnie zaparkować, a potem odjechać z pasażerami. Po prostu na wzajem tarasuje sobie drogę. - Proponowałem dłuższe postoje na stacji Legionowo Przystanek, tam jest spokojnie i kierowcy mogliby czekać bez problemów. Mam jednak nadzieję, że się dotrzemy, ale na razie nikt z urzędników nie wyciągnął wniosków. Jeśli urząd dalej będzie utrudniał współpracę, to sam rozwiążę umowę, aby nie tracić reputacji - mówi właściciel Z-Bus.
Ewelina Kurzak