Człowiek w pojemniku na bioodpady. "Nagle zaczął szczekać"
16 grudnia 2021
Kiedy pracownicy wywożący nieczystości chcieli opróżnić pojemnik na bioodpady na jednym z osiedli na Pradze, znaleźli w nim skulonego mężczyznę.
Ogromne zaskoczenie spotkało załogę śmieciarki pracującą przy Markowskiej. Podczas próby opróżnienia pojemnika na bioodpady stojącego w jednej z altan pracownicy zauważyli w jego wnętrzu skulonego, prawdopodobnie śpiącego człowieka. Nie wiedzieli, jak zachować się w takiej sytuacji, więc zwrócili się o pomoc do straży miejskiej.
Kryzys Legii i błysk Lecha powywracały kursy na mistrza
Od dawna utarło się stwierdzenie, że polska Ekstraklasa jest nieprzewidywalną ligą. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że aktualny mistrz, czyli Legia będzie grała w lidze tak źle, że kursy na ich spadek będą niższe niż na obronę tytułu!
Nie mogli go dobudzić
Natychmiast podjęto interwencję. Już po kilku minutach funkcjonariusze potwierdzili, że mężczyzna żyje, jednak nie mogli go dobudzić i wydostać. Konieczne było położenie pojemnika na boku. Dopiero wtedy strażnicy uwolnili człowieka z pułapki.
- Od mężczyzny czuć było alkohol - relacjonują. - Nie odpowiadał na pytania. Powtarzał tylko bełkotliwie, żeby być cicho. Próby nawiązania rozmowy nie przyniosły rezultatu. Na miejsce wezwano pogotowie.
Podczas badania zaczął szczekać
Człowiek zachowywał się, jakby był pod wpływem środków psychoaktywnych. Miał nienaturalnie zwężone źrenice i robił się agresywny, co skłoniło strażników do założenia mu kajdanek. Funkcjonariusze okryli go kocem termicznym i monitorowali funkcje życiowe. Po przyjeździe karetki zajęli się nim ratownicy.
- Podczas badania nagle zaczął... szczekać - dodają funkcjonariusze. Na prośbę ratowników strażnicy nie zdjęli mężczyźnie kajdanek aż do chwili, gdy podane mu leki uspokajające zaczęły działać. Został przewieziony do szpitala.
(db)
.