Burza na Woli. Poszło jak zwykle o parking
16 stycznia 2020
Pozornie drobna zmiana oznakowania wywołała lawinę internetowych komentarzy. Jak zawsze poszło o miejsca parkingowe.
Jeszcze kilka dni temu przystanek tramwajowy na rogu Młynarskiej i Leszna był pod każdym względem reliktem poprzedniej epoki - krótkim peronem, mieszczącym tylko jeden skład, z którego piesi wysiadają na jezdnię. Dostosowanie tego miejsca do współczesnych standardów wymaga całkowitej przebudowy, więc na razie ograniczono się do prowizorki.
Spór o zygzak
Namalowany na jezdni zygzak został wydłużony na znak, że na przystanku mogą od teraz zatrzymywać się dwa tramwaje naraz - dokładnie tak, jak niemal wszędzie w Warszawie. Drobna zmiana organizacji ruchu wymusiła likwidację kilku miejsc parkingowych. W facebookowej grupie Warszawska Wola rozpętało się piekło - liczba komentarzy sięga trzystu.
- Widok parkujących samochodów przeszkadzał tym z Urzędu Pracy? Już niedługo zakażą parkowania na całej Młynarskiej i nie będą mieli wpływów z płatnego parkowania - piszą internauci. - Czy ci, którzy zabierają kolejne miejsca parkingowe myślą? Chcąc zaparkować jeżdżę w kółko 15 minut i emituję spaliny.
- Debil goni debila w tych urzędach, wyścig trwa - czytamy w najbardziej złośliwym komentarzu. - Zakładam, że to jakiś słoik chciał się wykazać, nie mając pojęcia o autach.
Rozkład to priorytet
Druga strona barykady zwraca uwagę, że przy tak dużym ruchu tramwajów, z jakim mamy do czynienia na Młynarskiej, obsługa dwóch składów naraz jest wręcz niezbędna.
- Długość tego peronu jest ściśle przewidziana dla dwóch, powtarzam dwóch składów, aby mogły jeździć zgodnie z rozkładem jazdy - odpowiada motorniczy. - To chyba oczywiste. Zamiast toczyć pianę przesiądźmy się do komunikacji miejskiej, a nie wsiadajmy jako kierowca do pięciomiejscowego suva na full-wypasie, wożąc powietrze.
(dg)