Burmistrz w defensywie

Niespodziewanie obie kandydatury nie przeszły, choć Prawo i Sprawiedliwość ma w radzie władzę niemal absolutną. Co najmniej dwoje radnych PiS zagłosowało wbrew partyjnym dyrektywom, a to oznacza, że podczas głosowania o odwołanie burmistrza wszystko się może zdarzyć.

Burmistrz Romuald Gronkiewicz chciał na ostatniej sesji powołać kolejnego wiceburmistrza. "Szczęśliwą wybranką" była Alicja Żebrowska (PiS). Na pięć mie-sięcy przed wyborami i tuż przed sezonem urlopowym miała otrzymać olbrzymią pensję. Radni opozycji nie zostawili na Gronkiewiczu suchej nitki, wyliczając, że nie dając Żebrowskiej prawie żadnych zadań, podaruje jej z naszych podatków sto tysięcy złotych razem z nagrodami, jakie niewątpliwie otrzymają przed końcem kadencji nasi włodarze.

Uzasadniając konieczność powołania kolejnego wiceburmistrza Gronkiewicz po-wiedział, że każdy z członków zarządu ma zaległe urlopy i powinni to wykorzystać bez szkody dla dzielnicy i dlatego potrzebny jest nowy członek zarządu.

I choć jeszcze przed południem radni PiS byli pewni tego, że jak zwykle prze-głosują to, co chcą, wieczorem zrzedły im miny. Podczas obliczania głosów okazało się, że co najmniej dwóch radnych Prawa i Sprawiedliwości wyłamało się. Trudno jednak powiedzieć, kto to zrobił i dlaczego. Czy wreszcie radnych PiS ruszyło sumienie, czy też są to jedynie wewnętrzne tarcia, które zakończą się kuluarową zgodą i na kolejnej sesji będzie jak dawniej? Czas pokaże.

Pozostaje czekać na pierwsze w tej kadencji głosowanie nad wnioskiem o odwołanie burmistrza, który zgłosili radni opozycji uznając, że wyniki głosowania podczas ostatniej sesji świadczą o tym, że Romuald Gronkiewicz utracił zaufanie rady dzielnicy.

oko