Bielańska muszla jak nowa. Pamięta budowę osiedla

Głosy 426 mieszkańców zebrane w ubiegłym roku wystarczyły, żeby w budżecie partycypacyjnym dla Bielan znalazło się 40 tys. zł na remont charakterystycznej rzeźby z lat 50. Plac zabaw na rogu Skalbmierskiej i Kulczyckiej pamięta czasy budowy pierwszych bloków na Starych Bielanach. Powstał w latach 50., więc służył już kilku pokoleniom dzieci, dorastających w sercu dzielnicy. Jego najbardziej charakterystycznym elementem była betonowa rzeźba nazywana muszlą. - Z biegiem lat stała się niebezpieczna ze względu m.in. na twardą i chropowatą strukturę, o którą dzieci się notorycznie kaleczą - przekonywała pomysłodawczyni remontu rzeźby Anna Brzezińska-Czerska. - Do tego przez lata została oszpecona kilkoma warstwami farby olejnej (ostatnia z efektem kolorowego moro!) - dodała. Rzeźba została zatem oczyszczona, załatana i pokryta powłoką zabezpieczającą. W nowej odsłonie zobaczyliśmy ją oficjalnie 23 września.

- I coś, co koneserzy bielańskiej historii lubią najbardziej... Można było porozmawiać z panią Marią Piechotką, 98-letnią dziś projektantką osiedli na Starych Bielanach. To właśnie od jej oraz jej małżonka nazwiska swą nieoficjalną nazwę wzięło "Piechotkowo" - opowiada Krystian Lisiak, lokalny aktywista ze stowarzyszenia "Razem dla Bielan".

Projekt nie wszystkim przypadł do gustu.

- Dla mnie ta muszla jest niestety nadal brzydka i niebezpieczna dla dzieci - skomentowała pani Aneta. - Wychowaliśmy się na tej muszli, wypadków nie było. Ale czy wtedy czy dzisiaj trzeba uważać na dzieci, a nie siedzieć "w smartfonie" i gadać, że niebezpiecznie - dodała pani Alicja. - Fajnie, że odnowiona, ale dla mnie straciła swój urok. Brak mi tu kolorów, wesołości, jakoś tak poważnie a nie "dziecinnie" - komentuje pani Dorota. - Stara kolorystyka była fajniejsza - uważa pan Marcin.

A Wam jak się podoba?

(DB)