REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Avetek pożegnanie Księdza Jana

  27 stycznia 2006

To dziwne, ale niektóre odejścia poruszają w s z y s t k i c h; niezależnie, czy zmarłego znało się osobiście, czy zamieniło się z nim choćby słowo, czy poznało się go w codzienności. Głębia ducha, charyzma autentyczności, dar wyrażania pozornie szarej zwyczajności, lotność słów?

REKLAMA

Odszedł Karol Wojtyła, odszedł Brat Roger, odszedł Ksiądz Twardowski - Jan od Biedronki (patrz ks. J. Twardowski "Modlitwa do Świętego Jana od Krzyża"). To samo poruszenie, to samo podniosłe przejęcie - żal i drżenie; pełna metafizycznej ciszy kontemplacja życia i przemijania; coraz ostrzejsza świadomość końca epoki, końca wieku. Dobrze, że następny wyrasta ze spuścizny duchowej Wielkich Odcho-dzących, a właściwie Przechodzących.

Jednak po ludzku smutno. Bolesna świadomość, że nie zostanie już napisany żaden wiersz, poprzez który jasne światło padnie na zwyczajne-niezwyczajne sprawy i rzeczy: na zdziwione sobą jeże i niesforne wróble, niewyrośnięte mrówki i wystrojone róże, poważne anioły i nigdy nie znudzone kazaniami maluchy. Mam prawo prosić dzisiaj: "Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty - iżeś stwo-rzył papugę, zaskrońca, zebrę pręgowaną - kazałeś żyć wiewiórce i hipopotamom - teologów łaskoczesz chrabąszcza wąsami - dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno - uśmiechnij się nade mną" (ks. J. Twardowski, "Suplikacje"). Bo to "uś-miech jest zaproszeniem / do miłości / świadectwem miłości / i istnienia duszy / cieszy jak pierwszy uśmiech / świadek nadziei / że przychodzi dobry król / twarz uśmiechając się / zatacza koło / oznacza pełnię" (ks. J. Twardowski "Anioł Uśmie-chu").

Ten uśmiech pozostanie z nami, jako drogowskaz. Może jeszcze bardziej teraz aniżeli przedtem. Świadomość kresu skłania wielu do zainteresowania. Martwi się ksiądz Jan, żeby nie przeoczyli, że "Zaufałem drodze / wąskiej / takiej na łeb na szyję / z dziurami po kolana / takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki / i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka / - nareszcie - powiedziała / - martwi-łam się już / że poszedłeś inaczej / prościej / po asfalcie / autostradą do nieba - z nagrodą od ministra / i że cię diabli wzięli" (ks. J. Twardowski, "Zaufałem drodze").

Dla Avetek i innych chórzystów Ave (Ave Men, Gold Old Ave) ten uśmiech to coś więcej niż poezja niosąca przesłanie nadziei, pokory i wiary. To świadectwo człowieka - realnego, żywego, spotykanego tak często, oddziaływującego bezpo-średnio!

Dane nam było wielokrotnie śpiewać dla Księdza Jana podczas niezapomnia-nych wieczorów poezji. A ileż ich było od 1999 roku! Klub Lekarza, Klub Inteligencji Katolickiej, Muzeum Niepodległości... - różne zacne miejsce i zawsze ta sama prostota Księdza Jana naznaczona ciepłem, spokojem, wytrwałą obecnością, ujmującą szczerością, otwartością, zasłuchaniem, autentycznym zaciekawieniem i cierpliwością - nasze koncerty trwały często blisko dwie godziny. Nigdy nie zdarzyło się Księdzu spojrzeć na zegarek albo dać znaku do przyśpieszonego zakończenia. A później - rozmowy, komentarze, zawsze celne uwagi dotyczące prezentowanego repertuaru, wpisywanie dedykacji i oczywiście zdjęcia z Avetkami: zespołowe i osobiste, z każdą chórzystką z osobna. Te fotografie to wymowna pamiątka. Ale są też inne: Marta, wówczas ośmiolatka, nigdy nie zapomni pewnie, kiedy podczas koncertu składała Księdzu Janowi w imieniu Avetek śpiewane życzenia z okazji imienin. I to serdeczne przytulenie, pocałunek... A Agnieszka do dziś wspomina, jak przechodząc obok Księdza, potknęła się, na co ów blisko dziewięćdziesięcioletni mężczyzna poderwał się - na ile Mu siły pozwalały - aby pomóc wstać, a zobaczywszy zadrapanie na młodym ręku ucałował dłoń licealistki. I tak oto zwyczajnie oddziaływał Ksiądz Jan na Avetki. Nic dziwnego, że w dniu Jego śmierci na naszej stronie internetowej pojawiły się wpisy, a wśród nich jeden bardzo wymowny, nawiązujący do fragmentu znanego wiersza "Spieszmy się": "On też, aby widzieć n a p r a w d ę, musiał zamknąć oczy...". W końcu na to tak bardzo czekał. "Jakie to szczęście / obudzić się / i zobaczyć Anioła / wysłannika Boga / świadka Jego / obecności" - napisał w wierszu "Anioł przebudzenia", który znajduje się w ofiarowanym na Gwiazdkę 2002 i Nowy Rok 2003 Avetkom zbiorze "Aniele mój", opatrzonym piękną dedykacją. Jeszcze dziś wspominam, jak cztery dni przed Wigilią i dzień przed świątecznym koncertem w przepełnionym mistyczną atmosferą mieszkaniu Księdza Jana odbierałem z Jego rąk ten wymowny podarek; pamiętam, jak wielką radość sprawił chórzystom i jak długo wędrował po ich rodzinach: czytany, oglądany, przyswajany... Teraz książeczka staje się swoistym modlitew-nikiem, zwłaszcza za przyczyną "Anioła wiodącego do światła", "Stale przypomi-nającego / słowa / światłość wiekuista / niechaj im świeci".

Czujemy, że Księdza Jana trzeba zanieść do ludzi - przybliżyć - przekazać... I jak On - "nauczyć się dziwić w kościele, / że Hostia Najświętsza tak mała"; i jak On - "wierzyć Panu Bogu jak dziecko"; i jak On - "przynieść niewykwalifikowaną ręką / baranka ze śniegu".

Dlatego serdecznie zapraszamy na organizowany przez Fundację AVE cykl spotkań z dr Aldoną Kraus - warszawską okulistką, poetką i jedną z najbliższych przyjaciół Księdza Jana. Mam przed sobą niezwykły tomik "Litania polska" - podwójnie dedy»kowany przez Autora: mnie - w grudniu przed trzema laty, a kilka miesięcy wcześniej dr Kraus: "Kochanej Aldonie, niewypłacalny dłużnik - x. Twardowski"... Na pierwsze spotkanie zapraszamy w sobotę, 4 lutego 2006 »»

Bartłomiej Włodkowski & Avetki

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy