"Autobusy pełne i wieczne spóźnione. Walka z wirusem to śmiech i żenada"
28 sierpnia 2020
- Autobusy pełne, wiecznie spóźnione, wszyscy blisko siebie, niektóre osoby bez masek, a wy dalej zatrzymujecie się na każdym przystanku, przyciski na żądanie zawinięte a ludzie dotykają poręczy albo siedzą obok siebie. Również plakat o limitach to fikcja. Śmiech i jednym słowem żenada - pisze wzburzony pasażer do Warszawskiego Transportu Publicznego (WTP).
Urzędnicy tłumaczą, że epidemia to... ciężki czas dla wszystkich. - Być może jakby wszyscy nosili maski i współczynnik nowych zarażeń wyraźnie zmalał, możliwe byłoby zrezygnowanie z pewnych obostrzeń. Aktualnie zatrzymywanie się na każdym przystanku i wietrzenie pojazdu ma za zadanie poprawić wymianę powietrza wewnątrz. Plakaty przy wejściach mają informować o maksymalnej liczbie pasażerów. W przypadku widocznego przepełnienia można poczekać na inny pojazd - radzą na oficjalnym fanpage'u Zarządu Transportu Miejskiego. Dodają, że w celu poprawy bezpieczeństwa podjęto też kilka innych kroków. Kontrolerzy biletów ZTM w czasie swojej pracy przypominają pasażerom o obowiązku zasłaniania nosa i ust, a tym, którzy nie będą mieli zasłony twarzy, podarują maseczkę.
"Warszawiacy są bardzo zdyscyplinowani"
Warszawska straż miejska, która przeprowadza kontrole w komunikacji miejskiej, uważa, że pasażerowie zazwyczaj stosują środki bezpieczeństwa.
- Warszawiacy są bardzo zdyscyplinowani w kwestii zakładania maseczek. Robimy często kontrole w środkach transportu publicznego i nie zauważamy jakiegoś nagminnego łamania zaleceń sanitarnych. W przypadku braku maseczki wolimy wyjaśniać, przekonywać i pouczać, zamiast karać. Są też osoby, które tłumaczą nam, iż ze względu na swoje schorzenia nie mogą nosić maseczki, wówczas nie mamy żadnej możliwości weryfikacji, czy faktycznie mówią prawdę. Staramy się być w takich przypadkach wyrozumiali - mówi Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej.
(DB)