Żuromińska: parkują mimo zakazu

Znak informujący kierowców o zakazie parkowania samochodów pod budynkiem zdaje się być tylko ozdobnikiem trawnika. - Niektórzy mieszkańcy zastawiają chodniki i utrudniają przejście swoim sąsiadom. Nie wspomnę już o hałasie i spalinach. A administracja nie reaguje - twierdzi kobieta.

Jak na Marszałkowskiej?

Zastawiony chodnik to według mieszkańców problem nie tylko dla nich, ale także dla służb miejskich czy straży pożarnej. W razie pożaru strażacy mieliby problem z wjazdem pod blok. -

Przez trzy dni była bajka, a potem mieszkańcy rozpętali nam prawdziwe piekło i trzeba było blokady zdemontować. Nawet jedna osoba nas wtedy nie poparła - wspomina pracownik administracji.

Najwięcej kłopotów stwarzają źle zaparkowane auta, których przestawienie wymaga czasu. Natomiast wszelkie słupki blokujące wjazd wycinamy w sekundę, to dla nas żaden problem - twierdzą strażacy. Mieszkańcy obawiają się też o własne bezpieczeństwo. - Kierowcy jeżdżą pod klatką jak wariaci, a ruch jest jak na Marszałkowskiej, więc o tragedię nietrudno - uważa jedna z mieszkanek i zarzuca administracji brak reakcji. - Nic nie robią, miały być słupki, a ich nie ma - dodaje.

Będą dodatkowe donice!

Administracja osiedla Wysockiego, która zarządza budynkiem przy ul. Żuromińskiej 3, nie ma sobie nic do zarzucenia i odpiera wszelkie ataki. - Przypominam, że właśnie na wniosek mieszkańców już raz zamontowaliśmy blokady przy wjeździe na chodnik - mówi Beata Czekaj, kierowniczka działu eksploatacji z administracji. - Przez trzy dni była bajka, a potem mieszkańcy rozpętali nam prawdziwe piekło i trzeba było blokady zdemontować. Nawet jedna osoba nas wtedy nie poparła - wspomina.

Część mieszkańców argumentowała, że ciężko im m.in. wnosić zakupy bez podjeżdżania pod klatkę. Administracja postawiła więc betonowe kwietniki po jednej stronie chodnika. - Za dwa tygodnie pojawią się nowe donice po jego drugiej stronie - zapowiada Beata Czekaj.

Marzena Zemlich