W soboty kłódka
9 października 2009
Na terenie Woli jest aż 19 bibliotek publicznych, na które rocznie idzie ponad 7 mln zł.
Biblioteki publiczne są nieekonomiczne, bo ich budżet pochłania zbyt dużo pie-niędzy w stosunku do zakupu nowych książek do zbiorów - taki wniosek można wy-snuć patrząc na dane z poszczególnych dzielnic. Od razu zastrzegamy, że nie pro-ponujemy likwidacji bibliotek publicznych, bo będzie to oznaczało kulturalną degra-dację społeczeństwa - ale może warto rozważyć pomysł zreformowania sieci biblio-tecznej?
- W tym roku na zakupy nowości do naszych bibliotek mieliśmy do dyspozycji kwotę 550 tys zł. Dodatkowo staramy się zawsze o fundusze zewnętrzne np. do-tacje z Ministerstwa Kultury. Opłaty za same lokale, ich utrzymanie i pensje dla pracowników przeznaczamy co roku 70-72% budżetu z miasta. Pozostałe kwoty idą na zakupy nowych książek i wyposażenia placówek - mówi dyrektor wolskich bib-liotek Grażyna Skrodzka.
Skoro ponad 70% środków jest przejadane, czy jest sens utrzymywania tak wielu bibliotek w dzielnicy? Każda z nich generuje koszty. Pieniądze, które mogłyby być przeznaczone na zakup książek czy innych multimediów idą na utrzymanie sa-mych lokali oraz pracowników.
- Nasze biblioteki cieszą się ogromnym zainteresowaniem ze strony mieszkań-ców. Można w nich wypożyczyć ciekawe książki, organizowane są różnego rodzaju spotkania zarówno dla dzieci, jak i młodzieży. Dostajemy ogromną liczbę zapytań od mieszkańców, związanych z wydarzeniami w bibliotekach. Naszym zdaniem są one jak najbardziej potrzebne i żadnej nie należy likwidować - mówi Anna Fiszer-Nowacka, rzeczniczka urzędu dzielnicy Wola.
Trzeba przyznać - w wolskich bibliotekach sporo się dzieje, szczególnie dla naj-młodszych. Wielu mieszkańców chciałoby jednak więcej - szczególnie przy tak du-żym budżecie.
- W każdej bibliotece powinna być kawiarenka, klub dyskusyjny, miejsce na wykłady naukowe, spotkania, wyświetlanie niszowych filmów, takie małe kluby kul-tury - a na to wszystko nigdy nie będzie pieniędzy, jeśli biblioteka będzia miała średnio 2,5 tys. zł miesięcznie do dyspozycji na książki - mówi czytelnik "Echa", kó-ry zwrócił nam uwagę na problem. - Albo trzeba się zdecydować na przeznaczenie większej kasy na 19 placówek, albo oszczędzić na likwidacji niektórych - po to, by pozostałe biblioteki były lepsze i ciekawsze, a przede wszystkim czynne w normal-nych godzinach. O 18.30 wracam głodny z pracy po półtoragodzinnym staniu w korkach. Kiedy mam pójść do biblioteki, skoro o 19.00 już jest zamknięta? Podob-nie w weekend - kłódka na drzwiach. To ma być dostępna dla ludzi instytucja kul-tury? Już same godziny pracy świadczą o tym, że biblioteki nie nadążają za rzeczy-wistością i tkwią głęboko w komunie - mówi 35-latek z Woli.
Godziny otwarcia i niedostępność w weekendy rzeczywiście nie świadczy o bibliotekach dobrze. Większość jest zamykana o 15.30 w poniedziałki i wtorki oraz o 19.00 w środy, czwartki i piątki. W weekendy czynna jest jedynie czytelnia w al. Solidarności 90 i to też tylko w soboty od 8.00 do 15.00. Dla kogo zatem są wolskie biblioteki?
- Mogą z nich korzystać wyłącznie emeryci lub osoby niepracujące. Większość nie ma na to szans - mówi mieszkaniec. - Jeżeli zatem brakuje pieniędzy na rozwój 19 placówek, to trzeba połowę zamknąć, a pozostałe otworzyć do 21.00 oraz w weekendy. Pomyśleliście np. dla kogo ogłaszacie w "Echu" teatrzyki dla dzieci, war-sztaty i spotkania odbywające się w bibliotekach, które w większości są o 17.00 w dni powszednie? O tej godzinie zaczynam stanie w korku, a dziecko jest w świetli-cy. Pytam więc: dla kogo są nasze biblioteki? Na pewno nie dla mojej rodziny - podsumowuje czytelnik "Echa".
Czy wolska sieć bibliotek jest zbyt duża, a może zadowalająca? Czy czegoś w nich brakuje? Czy są książki, których Państwo szukacie? Czy godziny otwarcia pla-cówek są satysfakcjonujące?
Czekamy na opinie mieszkańców: echo@gazetaecho.pl, tel. 22 392-08-30.
NC
