W czwartek 7 stycznia strażnicy miejscy zaopiekowali się chłopcem, który siedział bez opieki na przystanku przy Forcie Wola.
Strażnicy zauważyli jedenastolatka około 20.30 podczas patrolu. Chłopiec był lekko ubrany i zachowywał się bardzo nerwowo. Świadkowie mówili, że siedział w tym miejscu około pół godziny. Chłopiec trafił do radiowozu, gdzie się ogrzał i uspokoił, a wezwany na miejsce lekarz po przebadaniu stwierdził, że prócz lekkiego wychłodzenia nic mu nie jest i nie potrzebuje pomocy lekarskiej. Szybko okazało się też, że chłopak powinien być pod opieką ojca, który w tym czasie był w pracy. Strażnicy odwieźli dziecko do taty, który nie potrafił wyjaśnić, dlaczego syn siedział na dworze.
Sprawę bada policja, na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie.
TW Fulik
Autor zamieszcza swoje teksty
na podstawie informacji pozyskanych operacyjnie od służb mundurowych