Nadzorować i karać. Drony zajrzą do kominów
4 października 2018
Straż miejska rusza na łowy. Najwięcej osób palących w piecach śmieciami spodziewa się w Wawrze i na Białołęce.
Kiedyś warszawska jesień kojarzyła się z festiwalem muzycznym i złotymi liśćmi w Łazienkach, teraz - gdy ekolodzy nagłośnili sprawę i zmusili urzędników do działania - jednym z pierwszych skojarzeń jest smog, czyli charakterystyczna mgła połączona z unoszącymi się w powietrzu rakotwórczymi substancjami. W Warszawie głównymi źródłami zanieczyszczeń są samochody i piece węglowe. Szczególnie źle wypadają osiedla domów jednorodzinnych na przedmieściach.
- Najgorzej wypadającymi dzielnicami są Wawer, gdzie ujawniliśmy w ostatnim sezonie 133 przypadki spalania odpadów, oraz Białołęka (107) - informuje Straż Miejska. - Nie najlepiej dzieje się też na Targówku (46) i w Rembertowie (44). Najrzadziej palą "byle czym" mieszkańcy Śródmieścia, w którym stwierdziliśmy w ostatnim sezonie trzy niezgodności z przepisami, oraz Ochoty (5).
- Dostaliśmy wezwanie: mieszkańcy skarżyli się na duszący dym, zalatujący z komina sąsiada - opowiada jeden ze strażników miejskich. - Pozornie wszystko wyglądało jak należy. Węgiel w pomieszczeniu z piecem, szczapy drewna elegancko ułożone przy kominku. Kiedy zajrzeliśmy do paleniska, w oko wpadł nam nadpalony, metalowy uchwyt, stosowany kiedyś przy ramach okiennych w blokach z wielkiej płyty. Właściciel posesji długo szedł w zaparte. Pękł dopiero przy pobieraniu do analizy próbek popiołu. Jak ujawniliśmy, w garażu miał jeszcze kilkanaście starych skrzydeł okiennych i kilka par lakierowanych drzwi, gotowych do spalenia.
Tysiące kar
Tegoroczny sezon kontroli właśnie się rozpoczyna. Do akcji ruszy 30 strażników miejskich z wyspecjalizowanego oddziału ochrony środowiska, którzy przy użyciu pięciu mobilnych laboratoriów będą sprawdzać jakość powietrza w całym mieście. Wyposażone w czujniki i kamery smogowozy pozwolą zlokalizować miejsca zwiększonego zanieczyszczenia powietrza.
- W ciągu trzech wcześniejszych sezonów grzewczych 2013-2016 podjęto 4623 interwencji i kontroli związanych ze stosowaniem niedozwolonego opału. W kolejnym, jednym tylko sezonie 2016/2017 było ich już 7277. Przed rokiem 7795 - mówią strażnicy.
Mogą wejść na posesję
Strażnicy będą nie tylko prowadzić rutynowe kontrole, ale też reagować na zgłoszenia oraz korzystać z obserwacji regularnych patroli. Jeśli straż miejska ma podstawy sądzić, że dochodzi do spalania zakazanych substancji, prawo zezwala patrolowi wejść na prywatną posesję. Strażnicy mogą zajrzeć do paleniska, zażądać pisemnych lub ustnych wyjaśnień czy też poprosić o dokumenty, pozwalające zweryfikować rzeczywisty stan rzeczy.
- Trucicieli będziemy tropić i karać - zapewnia st. insp. Sławomir Smyk. .
Czym wolno palić?
W tym roku wymagania wobec paliw i instalacji grzewczych zostały zaostrzone. Sejmik mazowiecki poszerzył listę wykluczonych z użycia paliw, które w największym stopniu zanieczyszczają powietrze. Jak wyjaśnia straż miejska, najczęściej spotykane naruszenie przepisów polega na wrzucaniu do ognia śmieci. Stosunkowo często zdarza się też palenie malowanymi lub lakierowanymi deskami oraz wykorzystywanie do opału wilgotnego drewna.
W przypadku stosowania niedozwolonego paliwa strażnik miejski może przyznać do 500 zł mandatu lub skierować sprawę do sądu. W takim wypadku orzeczona kara może wynieść 5000 zł.
(dg)